To model, który w gamie Lexusa odgrywa szczególną rolę. Sprawdziłem jego możliwości

5 godzin temu
Kiedy pierwszy raz wsiadłem do Lexusa NX 450h+, miałem świadomość, iż czeka mnie kilka dni z samochodem, który od dawna budził moją ciekawość. To model, który w gamie Lexusa odgrywa szczególną rolę – jest pierwszym SUV-em marki z napędem plug-in hybrid, a jednocześnie samochodem, który ma udowodnić, iż japońska wizja luksusu może iść w parze z nowoczesną elektryfikacją.


Pierwsze wrażenie?


Auto wygląda nowocześnie, proporcje są spójne, a charakterystyczny grill i ostre linie nadwozia od razu zdradzają, iż Lexus nie zamierza zrezygnować z wyrazistej tożsamości. To nie jest samochód, który wtopi się w tłum, ale raczej taki, który w elegancki sposób zaznacza swoją obecność. Podczas pierwszych kilometrów od razu poczułem, iż Lexus stawia przede wszystkim na komfort. Siedzi się dość nisko jak na SUV-a, co daje wrażenie przytulności, ale jednocześnie sprawia, iż przestrzeń nie jest największym atutem tego auta.

Osobiście czuję się w Lexusie nieco zabudowany – kokpit otacza kierowcę i zamyka go w pewnej kapsule, co może być plusem dla kogoś, kto lubi takie rozwiązanie, ale dla mnie momentami bywało to nieco zbyt klaustrofobiczne. Z drugiej strony, materiały są na najwyższym poziomie, jakość spasowania elementów nie pozostawia miejsca na dyskusję, a każdy detal – od miękkiej skóry po solidne przełączniki – podkreśla, iż siedzimy w aucie premium.

Największe wrażenie zrobił jednak napęd. Lexus NX 450h+ korzysta z hybrydy plug-in opartej na silniku benzynowym 2.5 l oraz dwóch silnikach elektrycznych – przednim o mocy 182 KM i tylnym o mocy 54 KM. Łączna moc układu to 309 KM, co pozwala rozpędzić auto do 100 km/h w zaledwie 6,3 sekundy.

Co ważne, napęd funkcjonuje poprzez inteligentny system E-Four, który dołącza tylną oś w zależności od warunków. W praktyce oznacza to pewność prowadzenia na mokrej nawierzchni i bardzo naturalne działanie całego układu.

Automatyczna skrzynia biegów działa bezbłędnie – zmiany są płynne, nie ma szarpnięć, a całe auto sprawia wrażenie, jakby płynęło po drodze. Po przejechaniu nim 1000 kilometrów mogę powiedzieć jedno – to samochód, w którym czujesz się dobrze i który daje fun z jazdy, ale ten fun jest zbudowany na spokoju i poczuciu bezpieczeństwa, a nie na sportowych emocjach.

Jazda na czysto


Największym atutem hybrydy plug-in jest oczywiście bateria i możliwość jazdy na samym prądzie. Lexus NX 450h+ korzysta z akumulatora o pojemności 18,1 kWh, co w praktyce pozwala przejechać choćby do 63 km w trybie elektrycznym według WLTP. W codziennym użytkowaniu to wystarczy, żeby pokonać większość miejskich tras bez zużycia benzyny. Ładowanie ze standardowego gniazdka zajmuje około 7 godzin, ale przy wallboxie 6,6 kW czas ten spada do około 2,5 godziny.

To rozwiązanie, które świetnie sprawdzasię w mieście – rano wyjeżdżasz z pełną baterią, a po pracy znów możesz ją uzupełnić. Podczas mojej dłuższej podróży kluczem było jednak to, jak samochód radzi sobie, gdy bateria się rozładuje. I tutaj Lexus pokazuje, iż doświadczenie w hybrydach ma ogromne znaczenie. Auto w trybie hybrydowym pozostaje oszczędne – średnie spalanie przy spokojnej jeździe potrafi zejść w okolice 5–6 l/100 km, co przy masie przekraczającej 2 tony robi wrażenie.

Zawieszenie to kolejny element, który zasługuje na osobny akapit. Lexus NX 450h+ nie próbuje udawać sportowego SUV-a. To samochód, który przede wszystkim izoluje kierowcę i pasażerów od nierówności, dziur czy hałasu. Podróżowałem nim po różnych trasach – od autostrad w Polsce, przez kręte drogi lokalne, aż po nieco bardziej wymagające górskie odcinki – i w każdym z tych miejsc czułem, iż auto zachowuje się przewidywalnie i bardzo komfortowo.

To jest właśnie ta japońska filozofia luksusu – nie chodzi o prędkość maksymalną czy rekordy na torze, tylko o to, żeby podróż była spokojna i odprężająca. W kabinie panuje cisza, a dźwięk pracy jednostki spalinowej jest tak dobrze wytłumiony, iż momentami zapomina się, iż jedziemy hybrydą, a nie elektrykiem.

Multimedialny i praktyczny


Multimedia to temat, w którym Lexus długo pozostawał w tyle za konkurencją, ale w NX 450h+ widać dużą poprawę. Centralny ekran ma 14 cali i działa płynnie, z nowym interfejsem, który w końcu jest intuicyjny i nowoczesny. System obsługuje bezprzewodowo Apple CarPlay i Android Auto, a menu jest logiczne i przejrzyste.

Do tego dochodzi bardzo dobra nawigacja w chmurze, która uwzględnia natężenie ruchu. Podoba mi się też fakt, iż Lexus wciąż pozostawia fizyczne przyciski do kluczowych funkcji – klimatyzacja, głośność czy tryby jazdy są dostępne od razu, bez przeklikiwania się przez ekrany dotykowe. To pokazuje, iż marka potrafi znaleźć balans między nowoczesnością a wygodą codziennego użytkowania.

Jeśli chodzi o praktyczność, to bagażnik Lexusa NX 450h+ ma pojemność 545 litrów, co jest wynikiem przyzwoitym jak na SUV-a tej klasy, choć nie rekordowym. Mimo obecności baterii przestrzeń jest dobrze wykorzystana, a dodatkowym plusem jest schowek na przewody do ładowania.

Tylna kanapa oferuje wygodę, ale przestrzeń na nogi czy nad głową nie jest tak imponująca jak w niektórych konkurencyjnych modelach. To potwierdza moje odczucie – Lexus stawia bardziej na otulenie kierowcy i pasażerów komfortem niż na poczucie ogromnej przestrzeni.

Bezpieczeństwo przez duże B


Pod względem bezpieczeństwa NX 450h+ wypada wzorowo. Pakiet Lexus Safety System+ 3.0 obejmuje m.in. aktywny tempomat, asystenta pasa ruchu, system monitorowania martwego pola czy kamerę 360 stopni. W praktyce oznacza to, iż podczas długiej podróży auto realnie odciąża kierowcę – jazda autostradą z aktywnym tempomatem i utrzymywaniem pasa jest płynna, a systemy działają w sposób, który nie irytuje nadmierną ingerencją. To też daje dodatkowe poczucie bezpieczeństwa, szczególnie gdy pokonuje się setki kilometrów.

Po przejechaniu 1000 kilometrów w Lexusie NX 450h+ mam wrażenie, iż to samochód, który najlepiej sprawdza się w roli auta rodzinnego dla osób ceniących spokój, luksus i technologię. To nie jest SUV dla kogoś, kto szuka przestrzeni na miarę największych modeli na rynku, ale raczej dla tych, którzy chcą każdego dnia czuć się otuleni komfortem i pewnością prowadzenia. Lexus pokazuje, iż można połączyć ekologię, hybrydową technologię i luksusowe wykończenie w spójną całość, a przy tym oferować realne oszczędności paliwa.

Czy to samochód idealny? Nie – dla mnie minusem pozostaje ograniczona przestrzeń i to poczucie bycia trochę za bardzo zabudowanym. Ale kiedy zestawimy to z ciszą, jakością prowadzenia, płynnością skrzyni biegów i radością, jaką daje napęd hybrydowy plug-in, wychodzi obraz auta, które naprawdę spełnia swoją rolę. Lexus NX 450h+ to samochód premium w pełnym tego słowa znaczeniu, a przy tym taki, który daje poczucie wyjątkowości – i właśnie to czyni go modelem, o którym warto myśleć, planując zakup nowoczesnego SUV-a.

Cennik i wersje wyposażenia


Lexus NX 450h+ to samochód, który już na starcie jasno komunikuje swoją przynależność do segmentu premium – i widać to nie tylko w jakości wykonania, ale również w cenniku. Polska oferta rozpoczyna się od około 289 900 zł, co stawia go w gronie najdroższych wariantów tego modelu, bo mówimy przecież o topowej wersji plug-in hybrid. W praktyce jednak cena ta jest bardzo elastyczna i mocno zależy od tego, jaką konfigurację wybierze klient.

Lexus tradycyjnie stawia na kilka poziomów wyposażenia, a każdy z nich dokłada kolejne elementy, które realnie podnoszą komfort codziennej jazdy. Co ważne, już podstawowa wersja NX 450h+ oferuje naprawdę bogaty pakiet systemów bezpieczeństwa, świetnie działającą automatyczną klimatyzację i wysoką jakość wnętrza, co sprawia, iż choćby "bazowy" wariant nie daje poczucia kompromisu.

Na liście pakietów wyposażenia znajdziemy między innymi odmiany Executive, Prestige, F SPORT i Omotenashi, które pozwalają dopasować samochód do bardzo różnych oczekiwań. Executive to wersja stonowana, elegancka i najbardziej klasyczna, która świetnie sprawdzi się jako samochód rodzinny.

Prestige wprowadza już więcej dodatków stylistycznych i lepsze nagłośnienie, co docenią osoby spędzające w aucie wiele godzin. F SPORT to wariant, który wyróżnia się agresywniejszym wyglądem, specjalnymi fotelami i innymi detalami, które mają podkreślić bardziej dynamiczny charakter.

Z kolei Omotenashi to najwyższy poziom luksusu – tam, gdzie wchodzi w grę najlepsza skóra, rozbudowane multimedia, panoramiczny dach czy system audio Mark Levinson. W tej wersji cena przekracza już 330–340 tys. zł, a w pełni doposażony egzemplarz potrafi kosztować choćby ponad 370 tys. zł.

Z mojej perspektywy interesujący jest fakt, iż Lexus – mimo tak wysokiego pułapu cenowego – wciąż pozostaje konkurencyjny wobec niemieckich marek premium. BMW X3, Audi Q5 czy Mercedes GLC w wersjach plug-in hybrid potrafią kosztować znacznie więcej, szczególnie po dodaniu kilku pakietów wyposażenia.

Lexus z kolei tradycyjnie daje klientowi bogatsze wyposażenie w standardzie, dzięki czemu poczucie "dopłacania za wszystko" nie jest aż tak dotkliwe. To filozofia, która mocno wyróżnia markę – wsiadasz do auta i od razu masz większość funkcji, których oczekujesz od SUV-a tej klasy, a nie musisz ich mozolnie dokładać na liście opcji.

Patrząc na cennik z perspektywy użytkownika, który przejechał tym samochodem 1000 kilometrów, mogę powiedzieć jedno: to nie są małe pieniądze, ale dostajesz w zamian pakiet spokoju i komfortu, którego nie da się łatwo wycenić. To trochę jak z luksusowym hotelem – płacisz więcej niż w standardzie, ale w zamian nie musisz się martwić o drobiazgi, bo ktoś już zadbał o wszystko.

Lexus NX 450h+ nie jest więc samochodem, który kupuje się rozumem i chłodną kalkulacją – to bardziej świadomy wybór stylu życia i komfortu, a cennik jest tylko potwierdzeniem, iż luksus zawsze ma swoją cenę.

Idź do oryginalnego materiału