To kierowcy płacą za paliwo, które zostało w wężu. Rocznie "tracą" w ten sposób kilkadziesiąt litrów

1 dzień temu
Podczas tankowania samochodu część paliwa nie trafia do baku, ale zostaje w wężu od dystrybutora. To oznacza, iż za każdym razem kierowca jest potencjalnie stratny, ponieważ liczby na wyświetlaczu obejmują również te pozostałości. Ile zatem płaci się za tego typu resztki? Rocznie można zostawić w przewodzie choćby kilkadziesiąt litrów.
Liczniki zamontowane na dystrybutorach paliwa wskazują, ile benzyny wyszło z pompy danego urządzenia. To oznacza, iż kierowca płaci również za benzynę zalegającą w przewodzie, której nie da się wlać do baku. W teorii dana osoba jest więc nieco stratna, a ostateczna cena takich resztek zależna jest od długości węża. W rzeczywistości sprawa nie jest jednak tak oczywista.


REKLAMA


Zobacz wideo Co wpływa na ceny paliw? Czy jest szansa na obniżki? Pytamy Urszulę Cieślak


Ile paliwa zostaje w wężu od dystrybutora? Swoją stratę odbieramy przy kolejnym tankowaniu
Jak informuje serwis moto.pl z wyliczeń opublikowanych na instagramowym profilu @revzilla wynika, iż kierowcy przy każdym tankowaniu zostawiają około:


600 ml paliwa w wężu o długości 3 metrów,
700 ml paliwa w wężu o długości 3,7 metra,
890 ml paliwa w wężu o długości 4,6 metra.


To oznacza, iż przy dwóch tankowaniach w miesiącu kierowca w ciągu roku może zostawić w wężu od dystrybutora od 15 do ponad 21 l paliwa. Przyjmując, iż litr paliwa kosztuje sześć złotych, w ten sposób właściciele pojazdów są w stanie stracić choćby ponad 120 złotych w ciągu 12 miesięcy. Warto jednak zauważyć, iż z jednego dystrybutora korzysta wielu kierowców, którzy również zostawiają w przewodzie określoną ilość benzyny. To zaś oznacza, iż przy kolejnym tankowaniu zalegające w wężu paliwo jest wypychane. W ten sposób każdy odzyskuje swoje kilkaset mililitrów benzyny. W tym przypadku warto natomiast zwrócić uwagę na zupełnie inny problem.


Wizyta na stacji benzynowej może oznaczać kłopoty? Niektórzy nie wiedzą, jakie paliwo wlewają
W związku z tym, iż w takim przewodzie pozostają resztki, w dystrybutorach powinien znajdować się zawsze ten sam rodzaj paliwa. Niestety nie wszędzie tak jest, ponieważ w Stanach Zjednoczonych zdarza się, iż przez jeden przewód przepływają różne typy benzyny. To oznacza, iż w zbiornikach samochodów mogą znaleźć się substancje inne niż te, za które płaci dany kierowca. W ten sposób do baku ma szansę trafić paliwo lepsze lub gorsze od tego, które oficjalnie zostało do niego wlane.
Zobacz też: Zapłacisz 3 tys. zł kary za takie tankowanie. Na stacjach sypią się "rachunki grozy"Na szczęście na terenie polskich stacji benzynowych nie występują takie dystrybutory, a wszystkie urządzenia posiadają własne pistolety do tankowania. Dzięki temu pojazdy lokalnych kierowców są całkowicie bezpieczne.


Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału