Tesla ogłosiła właśnie największy w historii spadek kwartalnej liczby dostaw samochodów elektrycznych. Mimo to reakcja rynku okazała się zaskakująco spokojna, a cena akcji producenta wyraźnie wzrosła. Skąd ten paradoks i jakie wyzwania stoją przed Teslą w najbliższych miesiącach?
Kwartalny rekord spadków, ale oczekiwania… jeszcze niższe
Według danych opublikowanych przez Teslę, w drugim kwartale 2024 roku dostarczono około 384 tys. pojazdów elektrycznych – to o 13,5% mniej niż w analogicznym okresie rok wcześniej, kiedy do klientów trafiło 444 tys. samochodów. Mimo tej znaczącej korekty w dół, wynik okazał się lepszy od najczarniejszych prognoz analityków z Wall Street, którzy spodziewali się choćby 20-procentowego spadku.
Ostatecznie, choć rezultat rozczarował część inwestorów, to – jak komentuje Garrett Nelson z CFRA – nie okazał się „tak zły, jak wielu się obawiało”. Średnia prognoz analityków (wg danych Bloomberga) wynosiła 389,4 tys. aut, a niektóre banki inwestycyjne, jak Royal Bank of Canada, przewidywały zaledwie 366 tys. Finalny wynik Tesli przebił więc te szacunki, co przełożyło się na 5-procentowy wzrost wartości akcji spółki.
Wzrost konkurencji i wyzwania operacyjne
Analitycy nie ukrywają, iż spowolnienie sprzedaży Tesli to efekt kilku czynników – starzejącej się gamy modelowej, coraz ostrzejszej konkurencji (szczególnie ze strony chińskich producentów), a także zmian geopolitycznych i rosnących kosztów działalności. Thomas Monteiro, analityk serwisu Investing.com, zauważa jednak, iż choćby w tak niesprzyjających warunkach Tesla utrzymała swoją konkurencyjność, co w opinii rynku można traktować jako sukces.
Według Dana Ivesa, od lat obserwującego spółkę, wyzwania Tesli są przejściowe. „Nie od razu Rzym zbudowano” – podkreśla analityk, prognozując, iż firmie potrzeba od sześciu do dziewięciu miesięcy, by uporać się z przeorganizowaniem produkcji Modelu Y i innymi zmianami operacyjnymi.

Czy Tesla ma szansę na odbicie?
Pierwsze półrocze 2024 roku zamknęło się dla Tesli wynikiem 720,7 tys. dostarczonych aut. jeżeli firma chce pobić zeszłoroczny rekord (1 789 226 aut), musi w kolejnych dwóch kwartałach dostarczyć ponad milion pojazdów – co, patrząc na tempo z poprzednich lat (Q3 2023: 462,9 tys., Q4 2023: 495 tys.), wydaje się bardzo trudnym zadaniem.
Dodatkową szansą na poprawę sytuacji może być wprowadzenie bardziej przystępnego cenowo modelu – choć na razie Tesla nie podała nowych terminów startu produkcji.
Pozytywne sygnały z Chin
Częściową przeciwwagą dla globalnych problemów mogą być najnowsze dane z Chin. Według statystyk China Passenger Car Association, w czerwcu 2025 roku Tesla dostarczyła z fabryki w Szanghaju 71 599 pojazdów – to wzrost o 0,8% rok do roku i 16% w porównaniu z majem. Fabryka w Szanghaju jest kluczowym hubem eksportowym firmy, a wzrost sprzedaży na tle silnej konkurencji wskazuje na utrzymujący się potencjał tego rynku.
Ryzyka i rozproszenie uwagi
Nie wszyscy analitycy patrzą jednak na przyszłość Tesli z optymizmem. Gadjo Sevilla z firmy eMarketer ostrzega, iż inwestycje w projekty takie jak robot humanoidalny Optimus czy autonomiczne taksówki mogą zbytnio rozpraszać zasoby Tesli, odciągając uwagę od kluczowego segmentu pojazdów elektrycznych. Dodatkowo, nasilająca się konkurencja – zwłaszcza na rynku chińskim – oraz globalne spowolnienie adaptacji EV będą nasilać spadki sprzedaży.
W tle nie milkną też kontrowersje wokół Elona Muska – jego ostatnie spory z politykami i widoczny spadek popularności w sondażach przekładają się na niestabilność kursu akcji firmy.