
Niemcy uznali, iż wprowadzanie gruntownych zmian w popularnym SUV-ie nie jest konieczne. Zamiast tego zaktualizowali kilka detali i ponownie wpuścili auto na rynek. Czy Opel Mokka po liftingu jest lepszy od dotychczasowego wydania? Tak, choć delikatnie. Potrzeba dłuższej chwili i złapania ostrości, by w ogóle zdołać to dostrzec.
Mokka po liftingu
Aktualna, czyli druga generacja prezentowanego modelu jest wytwarzana od 2020 roku. Gdzie? We Francji, co nie jest przypadkiem. Ma swoich bliskich krewnych z tego regionu – w ramach koncernu Stellantis, do którego należy zarówno Opel, jak i Citroen czy Peugeot. Tak czy inaczej, Mokka przeszła zmiany mniej więcej w połowie swojego cyklu produkcyjnego.
Modyfikacje stylistyki tego modelu są wręcz kosmetyczne. Tak naprawdę trudno je dostrzec – i te przednie, i te tylne. Zacznijmy jednak od frontu, który zyskał nowe wypełnienia reflektorów. Motyw LED jest „przerywany”.

Nowością jest także wlot w zderzaku, który kształtem przypomina ten poprzedni, ale jest jakby odwrócony. Uzupełnieniem tego jest dodatkowa listwa ozdobna zamontowana na samym dole. Krótko mówiąc, niewiele.
Tył jest praktycznie taki sam. Jedyną różnicą są ciemniejsze klosze lamp zachodzących na klapę bagażnika. Aby uatrakcyjni całość, producent zaktualizował paletę lakierów i listę wzorów felg aluminiowych. Prezentowany egzemplarz stanowi jednak połączenie czerni z bielą.
Opel Mokka – wnętrze
Nieco więcej zmian można znaleźć w kabinie, ponieważ są przede wszystkim użytkowe. Wśród nich znajdziemy kierownicę, która ma owalny wieniec (dobrze leży w dłoniach). Co ważne, przyciski na ramionach pozostały fizyczne.
Przed „kółkiem” znajdują się cyfrowe wskaźniki, które przypominają te zastosowane w Astrze. To wyświetlacz pozwalający na wystarczający zakres personalizacji. Bez względu na wybór funkcji, pozostaje czytelny.
Środkowe miejsce zajął nowy ekran multimedialny o większej średnicy. Jest dokładnie taki sam, jak w Peugeocie 308 i innych modelach kompaktowych tego koncernu. Fajnie, iż uzupełniają go fizyczne przyciski i potencjometr od głośności – tak jest wygodniej.

Kolejnym przejawem dbałości o ergonomię jest pozostawienie niezależnego panelu klimatyzacji opartego na przyciskach i pokrętłach. To powinien być standard w każdym współczesnym samochodzie. Brawo dla marki, bo nie szukała oszczędności w złym miejscu.
Jeżeli chodzi o jakość materiałów, to zasługuje na czwórkę. Tworzywa są w większości twarde, ale pamiętajmy, iż to segment B. Uwagę zwracają matowe dekory, które są znacznie przyjemniejsze dla oka, niż fortepianowa czerń.

Fotele są znacznie lepsze, niż można oczekiwać w samochodzie do miasta. Nie tylko ładnie wyglądają, ale też zapewniają bardzo dobre podparcie boczne – choćby na wysokości bioder. Do tego dochodzą wygodne zagłówki. Zakres regulacji jest wystarczający, by każdy znalazł optymalną pozycję.
W drugim rzędzie zmieszczą się dwie osoby średniego wzrostu. Nie ma tu rekordowej przestrzeni, ale jest w miarę wygodnie. Kąt pochylenia mógłby być nieco większy. Trzeba również uważać na stosunkowo niewielki otwór drzwiowy.

Bagażnik oddaje do dyspozycji 350 litrów. To rezultat kilka gorszy, niż w przypadku najnowszego Volkswagena Golfa. To jednak nie zmienia faktu, iż wciąż jest daleko do czołówki w tej klasie. Dla przykładu, Peugeot 2008 oferuje 434 litry.
Zaletą kufra w Oplu jest duży otwór umożliwiający wkładanie dużych przedmiotów na pochwałę zasługuje również solidna półka podnoszona wraz z klapą bagażnika. Przydałby się tylko nieco niżej poprowadzony próg załadunku.
Miękka hybryda od Stellantis
Prezentowany model występuje w czterech konfiguracjach. Co ciekawe, jedna z nich jest elektryczna. Jak można się domyślać, cieszy się najmniejszym wzięciem wśród polskich klientów. Testowany wariant jest za to najbardziej pożądanym.
To miękka hybryda oparta na doładowanym silniku benzynowym o pojemności 1,2 litra. I tu należy podkreślić, iż mówimy o poprawionej konstrukcji z łańcuchem rozrządu, który zastąpił słynny pasek w kąpieli olejowej. Ponadto, jest tu instalacja 48-woltowa wspierająca poczynania jednostki spalinowej.

Ważną częścią całego układu jest przekładnia automatyczna. To dwusprzęgłowa konstrukcja o sześciu przełożeniach. Jej zadaniem jest przenoszenie całej mocy na przednią oś. Gwoli ścisłości, Mokka nie występuje z napędem na wszystkie koła.
Taki Opel Mokka ma 136 koni mechanicznych i 230 niutonometrów. Przekłada się to na osiąganie setki w 8,2 sekundy i rozpędzanie do 209 km/h. Są to ponadprzeciętne rezultaty, jak na przeznaczenie pojazdu. A zużycie paliwa? Średnia z testu wyniosła 5,8 litra, czyli kilka więcej od danych producenta.
Wrażenia z jazdy miejskim SUV-em Opla
Dojrzałość prowadzenia w tym modelu jest kolejnym atutem. Choć nie jest to duży pojazd, prowadzi się na miarę kompaktów. choćby podczas jazdy autostradowej można czuć sporą pewność. Układ jezdny jest więc dopracowany i przyjazny dla kierowcy.
Układ napędowy pasuje do charakteru całej konstrukcji. Nowy Opel Mokka mHEV jest żwawszy, niż potrzeba w większości sytuacji. Niemniej jednak trzeba przywyknąć do charakterystycznego dźwięku trzycylindrowej jednostki. Sam automat pracuje naprawdę płynnie (szarpnięcia są sporadyczne, zwykle „na zimno”).

Zawieszenie utrzymuje nadwozie w ryzach – nie pozwala na przesadne przechyły. Gwałtowne manewrowanie nie wyprowadza Mokki z równowagi, co nie oznacza, iż jest to auto o sportowych aspiracjach. Po prostu zapewnia odpowiedni poziom stabilności.
Co można poprawić? Przydałaby się wyższa jakość kamery cofania. Postawiłbym także na lepsze wyciszenie przy tylnych słupkach. Być może uda się udoskonalić te aspekty przy okazji kolejnej modernizacji niemieckiego auta.
Ile kosztuje nowy Opel Mokka?
Ceny tego modelu mogą niektórych zaskoczyć. Dzięki promocji, bazowa konfiguracja stanowi wydatek 95 900 złotych. I nie jest to „powolny osiołek”. Pod maską znajduje się 136-konny silnik benzynowy uzupełniony przekładnią manualną, tyle iż bez elektrycznego wsparcia. Dopłata do ośmiobiegowego automatu wynosi 8000 złotych.
Miękka hybryda stanowi wydatek 107 900 złotych. Różnica w cenie nie jest więc znacząca, tym bardziej iż przekładnia automatyczna jest standardem. Wygląda to bardzo obiecująco na tle kluczowych rywali z Europy.
Aby zachować rzetelność, wspomnijmy również o wersji elektrycznej. Jej cennik otwiera kwota 143 900 złotych. Można jednak ją obniżyć dzięki dotacji rządowej. Jest to aktualnie najmocniejsza Mokka w ofercie (ma 156 koni mechanicznych)
Opel Mokka to solidny przedstawiciel swojego gatunku. Mimo dużego stażu rynkowego, pozostaje atrakcyjną stylistycznie konstrukcją, która po liftingu zyskała garść nowych technologii i nowe możliwości personalizacji.