Prawdopodobnie po wielu próbach udało mi się znaleźć najbardziej oderwanego od rzeczywistości kampera, skondensowany amerykański nonsens wykończony w stylu totalnego kiczu. Oto kamper, który potrzebuje własnego ciągnika siodłowego.
Jeśli gdzieś da się wymyślić maksymalnie energochłonne i nieefektywne rozwiązanie, możemy być pewni, iż wymyślą i wprowadzą w życie je właśnie Amerykanie. Normalni ludzie, którzy chcą dokądś jechać kamperem, będą prawdopodobnie całkowicie usatysfakcjonowani typowym busem typu Ducato z zabudową kamperową. Ma on wszystko, czego potrzeba do życia w podróży – miejsce do spania, mikrokuchnię, mikrołazienkę, przestrzeń na składowanie rzeczy, a do tego dość oszczędnego 4-cylindrowego diesla.
Na to wszystko wpadają Amerykanie
Którzy w czasach kryzysu paliwowego – w roku 1974 – zbudowali ciągnik siodłowy z naczepą kamperową i miejscem na skutery śnieżne. Oczywiście ciągnik siodłowy ma benzynowe 6.4 V8 z gaźnikiem, żeby paliło jeszcze więcej i było jeszcze bardziej nieefektywne. Stawiam, iż zużycie paliwa tego zestawu przy stałej prędkości powiedzmy 90 km/h to będzie jakieś 50 l/100 km. Ale jak się napisze, iż to aż pięć mil na galonie, to już tak źle nie wygląda.
Większość kawalerek do wynajęcia nie jest tak przestronna jak ta naczepa kamperowa
Jakby ktoś ją postawił w Warszawie, to mógłby pewnie zażądać 2500 zł za możliwość mieszkania w niej. Co ja mówię, bardziej 3000 zł, bo przecież są jeszcze dwa miejsca garażowe w cenie – wprawdzie na skutery śnieżne, a śniegu ani śladu, ale zawsze to dobry powód do podbicia ceny. Za sam wystrój tej naczepy cena powinna być jeszcze wyższa. Czy wasz kamper ma boazerię? No właśnie, a tu jest. I to w komplecie z sofą typu wypoczynek, limonkowymi zasłonami i szklanym stolikiem kawowym na ozdobnych drewnianych nogach.
To jest nic, bo mamy porcelanowy zlew w zielonym kolorze odpowiadającym barwie nadwozia, ale umieszczony w blacie wyłożonym czerwonymi kafelkami. W części kuchennej kafelki są żółtozielone, identycznie jak zasłony i kanapa. Poziom kolorystycznej konsekwencji powala, choć głównie kiczem. Lub raczej „modą wprost z 1974 r.”, kiedy takie wykończenie stanowiło szczyt pożądania.
Do tego dołóżmy jeszcze te dwa skutery śnieżne, również zielone
To wszystko wygląda jak model w skali – nie sądziłem, iż komuś naprawdę chciało się zrobić coś tak absurdalnego, co w dodatku jeszcze jeździ o własnych siłach. Najśmieszniejsze jednak w tej instalacji jest to, iż do prowadzenia tego zestawu trzeba było sobie zatrudnić kierowcę, który zasadniczo cały dzień siedział w szoferce i musiał ciągnąć państwa, relaksujących się na sofie w naczepowym salonie. I ten kierowca, żeby przypadkiem za bardzo się ze swoimi chlebodawcami nie spoufalał, miał własne miejsce do spania w tej szoferce. Oraz interkom, żeby państwo ze swoich salonów mogli go instruować, dokąd ma się udawać. Do tej oferty idealnie pasowałyby woskowe figury „państwa” w postaci dwojga bardzo białych Amerykanów i jakiegoś kierowcy-imigranta, np. Polaka.
Ten pojazd nazywa się Ford F-750 Camelot Cruiser
I został zbudowany przez firmę Edler & Company w Illinois na bazie ciągnika Ford i naczepy Gertenslager z zawieszeniem pneumatycznym. Przez 49 lat przejechał tylko 52 tys. km, czyli przeciętnie ten pojazd robił 1000 kilometrów rocznie. Czyli tak naprawdę to prawdziwa nieruchomość. Jest na Facebooku taka grupa, gdzie wrzucane są wnętrza amerykańskich domów z lat 50., 60. i 70. – wnętrze tej naczepy idealnie pasuje do tej grupy. Mamy więc podwójne marnotrawstwo energii i zasobów – jedno na zbudowanie niezwykle skomplikowanego i wymagającego mnóstwa zasobów pojazdu, który w sumie potem głównie stoi w miejscu (choć jego przeznaczenie to dalekie podróże), a drugie na zatankowanie tego jeżdżącego potwora, tej kilkunastotonowej kondensacji kiczu. Jest to jednak marnotrawstwo tak piękne wizualnie, iż wszystko mu wybaczam.
W tym momencie kosztuje 48 tys. dolarów, ale do końca licytacji jeszcze sporo czasu. jeżeli sprzeda się za mniej niż 100 tys. dolców, to przez cały czas będzie bardziej opłacalne niż zakup mieszkania w stolicy lub jakimkolwiek innym dużym polskim mieście.