Tadeusz Tabencki – tajemniczy kolekcjoner

2 lat temu

Pewnie sporo osób interesujących się klasyczną motoryzacją słyszało o tajemniczej kolekcji starych samochodów, niszczejącej na zarośniętej działce w podwarszawskim Grodzisku Mazowieckim, a następnie kompletnie rozkradzionej i zdewastowanej. Tworzył ją przez większość swojego życia tajemniczy kolekcjoner – Tadeusz Tabencki. W latach świetności przewinęło się przez nią wiele rzadkich samochodów: przedwojenne Bugatti, Mercedesy, Horchy, Delage, czy choćby wyścigowe Silver Arrows Mercedesa… Chcielibyśmy przedstawić bliżej postać tego kolekcjonera starych, klasycznych samochodów i spróbować opowiedzieć o tej niesamowitej kolekcji. Uprzedzamy – to smutna historia. Napisali ją dla nas koledzy z zaprzyjaźnionego serwisu Tabencki-collection.pl . Zainteresowanych tematem polecamy ich stronę. Znajdziecie na niej wiele fascynujących historii związanych z kolekcją, jej historią oraz osobą właściciela, a także unikalne zdjęcia.

Redakcja Overdrive

Tadeusz Zbigniew Tabencki

przyszedł na świat 1 stycznia 1910 roku we Lwowie, który wówczas był jeszcze częścią Austro-Węgier. Pochodził on z bardzo dobrze sytuowanej rodziny. Jego rodzicami byli Alojzy i Helena Tabenccy (miejsca ich spoczynku znajdują się na jednym z cmentarzy w Gdyni). Tadeusz miał również liczne rodzeństwo – trzech braci i trzy siostry. Gdy był młodym chłopakiem, jego rodzina przeprowadziła się z wówczas jeszcze należącego do Polski Lwowa do dawnej stolicy Polski, czyli Krakowa – miasta bogatego w kilkusetletnią historię jak i rozwijający się przemysł. To właśnie tam uczęszczał do szkół, jak i studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Tadeusza już najmłodszych lat pasjonowała szeroko pojęta technika, z której najbardziej cenił sobie kolejnictwo. Jeszcze w czasach gimnazjalnych zaczął budować swoją kolekcję modeli kolejowych, którą kontynuował aż do końca życia. Interesowały go również dziedziny takie jak radiofonia, lotnictwo oraz raczkująca w tamtym czasie motoryzacja. Prawdą jest także, iż młody chłopak został obdarzony naprawdę dużym talentem plastycznym, który w niedługim czasie przekuł w biznes. Było nim tworzenie grafik reklamowych dla najbardziej znanych firm w kraju jak i poza jego granicami. Jak do dziś wspomina kilka osób z jego otoczenia: „Był to prawdziwy człowiek orkiestra!”

Lata 30-te – Tadeusz Tabencki
Tadeusz Tabencki
Tadeusz Tabencki – lata 30-te
Pierwsze samochody

Pierwszym pojazdem Tadeusza był sportowy Fiat 501. Dopiero po kilku innych maszynach mógł on przesiąść się na legendarne Bugatti 35B. Zdobył je między innymi dzięki swojej artystycznej pracy. To właśnie za jego kierownicą uczestniczył w legendarnym Wyścigu Tatrzańskim oraz innych tego typu imprezach. Jak przyznał podczas jednego z wywiadów: „Nie należałem do asów, ale zawsze coś zdobywałem”. Jego prężnie rosnącą karierę sportową zastopował na pewien moment groźny wypadek. Podczas jednego z wyścigów górskich, jego rozpędzone Bugatti wypadło z trasy i uderzyło w dom.

Warto wspomnieć, iż jeszcze przed II wojną światową, Tadeusz Tabencki wraz z młodszym o rok bratem Janem podjął pracę w Zakładach Telefoniczno-Telegraficznych. Bracia zajmowali się zakładaniem pierwszych w Polsce sieci telefonicznych. Oddziały, w których pracowali mieściły się w Krakowie oraz w Zakopanem.

Jego młode życie wypełniają także podróże. Bywał u swojej ciotki w Marsylii, pomieszkiwał u swojego wuja – znanego architekta w Katowicach, a choćby udało mu się odwiedzić Stany Zjednoczone. W pierwszej połowie lat trzydziestych, Tadeusz został zatrudniony w prywatnym laboratorium Profesora Stanisława Michalskiego – eksperta sądowej grafologii, którego zakład znajdował się przy ulicy Dobroszyckiej 19 w Radomsku. Młodzieniec już od pierwszych chwil wykazywał się niebywałym uzdolnieniem w dziedzinie ekspertyz sądowo-grafologicznych. To właśnie w tamtym miejscu poznał on córkę profesora Michalskiego – Irenę, z którą w niedługim czasie wziął ślub. Owocem tej miłości był jego jedyny syn – Wacław. Wraz z końcem ery lat trzydziestych, Państwo Tabenccy przenieśli się z Radomska do Krakowa.

Początek kolekcji

Jeszcze przed II wojną światową, Tadeusz Tabencki mógł poszczyć się rosnącą kolekcją samochodów zabytkowych, motocykli, a choćby całego ekwipażu prawdziwego automobilisty. Półki w jego domu zdobiły na zmianę wyścigowe trofea jak i modele dioram kolejowych. Po pewnym czasie można było nimi bez problemu zapełnić cały pokój. Nastały jednak ciężkie czasy II wojny światowej i wówczas niespełna 30 letni mężczyzna musiał sobie jakoś radzić. W tamtym czasie zajmował się on prowadzeniem firmy „Żelazołom” zajmującą się skupowaniem uszkodzonych samochodów i części zapasowych. Realizował dzięki temu swój plan, który obmyślił już wcześniej. Własnymi siłami chciał ocalić od zapomnienia chociażby po jednej sztuce kursujących po ówczesnych drogach wozów. Już wtedy planował w przyszłości stworzyć muzeum, którego jeszcze nigdy wcześniej nie było…

Czasy powojenne

Po wojnie i licznych zawirowaniach z nią związanych, Tadeusz Tabencki zostaje mianowany Podreferendarzem Kolei Państwowych. W 1948 roku piastuje już stanowisko Zawiadowcy Samochodowni w Krakowie, której kilka później staje się Naczelnikiem. Dzięki wielkiej determinacji oraz kilku przedwojennym znajomościom, w sierpniu 1951 roku zaczyna pełnić obowiązki w Ministerstwie Transportu Drogowego i Lotniczego. W niedługim czasie przeprowadza się wraz z rodziną do Warszawy.

Następnie osiada w Grodzisku Mazowieckim, gdzie początkowo na jednej z posesji zaczyna gromadzić najpiękniejsze okazy samochodowe. Przez jego ręce przewijają się takie cuda jak przedwojenne modele Bugatti, przynajmniej dwie „Srebrne Strzały” Mercedesa, zjawiskowe Jaguary, Horchy, Delage oraz wiele innych pojazdów obdarzonych w niesamowite historie.

Jego serce skradł natomiast tylko jeden samochód – przepiękny Mercedes 500K z 1935 roku, na którego natrafił w taborze samochodów rządowych. Chociaż istnieją również słuchy mówiące o tym, iż ten właśnie konkretny pojazd został odkupiony od jednego z warszawskich komorników. Do jazdy na co dzień Tadeusz dysponował czerwoną Alfą Romeo Giulietta Sprint 1300, choć zwykle podróżował podmiejską koleją WKD. Jak nieoficjalnie wiadomo – ze względu na oszczędność…

Kierowca wyścigowy i kolekcjoner

Choć głowę grodziskiego kolekcjonera zaprzątały wtedy głównie sprawy związane z kolekcją oraz jego posadą, także okazjonalnie uczestniczył w polskich wyścigach i rajdach samochodowych. Brał też udział w zagranicznych imprezach, do których zaliczyć można między innymi legendarny Rajd Monte Carlo! W latach sześćdziesiątych w całości pochłonęły go jednak spotkania miłośników zabytkowych pojazdów. Ludzie za granicą darzyli go ogromnym szacunkiem. Uważali także za prawdziwego guru, od którego mogli starać się odkupić jedne z najrzadszych maszyn sprzed lat. Jego skrytka pocztowa była co jakiś czas po brzegi wypełniana dziesiątkami zaproszeń na podobne wydarzenia z całego świata.

W Polsce o Tadeuszu wiedziało sporo osób, aczkolwiek nie zawsze chętnie pokazywał on swoje zbiory, którymi też się nie przechwalał. Z wielką chęcią natomiast gościł u siebie zachodnich kolekcjonerów. Aby móc obejrzeć chociażby najmniejszą część zbioru – byli oni w stanie przyjechać pod bramki jego działki choćby ze Stanów Zjednoczonych! Na jednej z posesji Tadeusz gromadził przeznaczone do renowacji pojazdy, natomiast wraz z żoną i synem mieszkał kilka ulic dalej. Osiedli oni w okazałym przedwojennym domu, na terenie którego – oczywiście w garażu – stał wspomniany wcześniej Mercedes. Ten jak i inne pojazdy z jego kolekcji wielokrotnie można było zobaczyć również w polskich filmach i serialach telewizyjnych.

Lata osiemdziesiąte

Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych był czasem, kiedy coraz starszy już kolekcjoner, na wszelkie sposoby próbował ziścić swoją wizję o prawdziwym muzeum. Dzięki porozumieniu z gminą Grodzisk Mazowiecki, na jednej z jego działek stanęły dwa pokaźne i wykonane z betonowych płyt pawilony. Bez problemu można było w nich zmieścić i zabezpieczyć coraz to ciekawsze kąski.

W tamtym okresie kolekcję zasiliło też sporo samochodów, które w przeszłości należały do sławnych osób – ludzi ze świata filmu, muzyki, sportu, oraz polityki. Pojawił się Plymouth Sport Fury po Romanie Polańskim, Renault Fregate należące do parku samochodowego byłego premiera Cyrankiewicza, sportowe Porsche 912 Włodzimierza Markowskiego oraz nieco szybsze, czerwone Porsche 911T. Pod koniec lat siedemdziesiątych na ulicach brylowała w nim piosenkarka Maryla Rodowicz.

Samotność

Choć było tam na czym oko zawiesić, Tadeusz nie miał przy sobie praktycznie nikogo, kto chciałby mu pomóc uporać się z rozrastającym się wciąż zbiorem. Co gorsza, pewna grupa zzieleniałych z zazdrości osób zaczyna nazywać go „ubekiem” czy „komuchem”, nie zważając zupełnie na pochodzenie oraz jeszcze przedwojenne możliwości Tabenckiego. Niestety poparcia w stosunku do swojej pasji nie znajduje on też w swoim synu jak i żonie.

Jedyną i realną pomocą obdarzył go Pan Mirosław Wnuczek. W połowie lat osiemdziesiątych postanowił on bezinteresownie poświęcić swój czas i siły, aby w pewien sposób obdarzyć opieką niesamowitą kolekcję. Należy dodać, iż oczywistością były jego rozległe kontakty w kręgach władzy komunistycznej. W innym wypadku na pewno nie miałby możliwości handlu samochodami ani składowania ich. Narosło jednak wokół niego wiele legend które są po prostu krzywdzące. Z drugiej strony należy zadać sobie jedno pytanie. Kto z nas, fanów motoryzacji – mając w ówczesnych czasach tak ogromne możliwości nie wykorzystałby ich?

Tragiczny koniec kolekcji

Niestety – cała historia zakończyła się tragicznie. W 1996 roku Tadeusz Tabencki zmarł, nie pozostawiając rozwiązanych do końca spraw spadkowych. Wokół kolekcji zaczęło natychmiast kręcić się mnóstwo hien. choćby w dzień śmierci tego niesamowitego człowieka, ludzie ci kombinowali jak by tu coś od niego wyprowadzić. W związku z opieszałością policji, wieloma zastraszaniami i pewnie różnymi czynnikami o których już nigdy nie będziemy mieli pojęcia – kolekcja zaczęła znikać w oczach.

Przełomem był rok 2001, kiedy to ukochany Mercedes 500K Tabenckiego został po prostu pocięty na kawałki i wyniesiony z posesji. Od tamtego czasu podejmowanych było jeszcze kilka prób ratowania niektórych eksponatów, ale niemal wszystkie zakończyły się fiaskiem. W 2004 roku nie było już tam w zasadzie nic ciekawego. Działki były już raczej odwiedzane przez koneserów napojów wyskokowych w korzystnych cenach i pospolitych zbieraczy złomu. To finalnie doprowadziło do końca kolekcji w 2016 roku.

Marcin Zachariasz, Bartłomiej Ślusarek Tabencki-collection.pl

Zdjęcia: Archiwum autorów strony Tabencki-collection.pl, Krzysztof Werkowicz, Jerzy i Elżbieta Wawrzyńscy, Tomasz Skrzeliński.

Idź do oryginalnego materiału