Ta limuzyna za 25 000 zł pokonuje 100 km za 28 zł. Mało kto ją zna

5 dni temu

Na polskim rynku wtórnym wciąż można znaleźć bardzo interesujące samochody, które oferują korzystny stosunek ceny do jakości. Co ciekawe, nie zawsze są dobrze znane lokalnym kierowcom. Przykładem może być ta limuzyna za 25 tysięcy złotych. Stanowi nieoczywisty wybór, choć jej lista zalet jest na tyle długa, iż warto ją poznać. Może być znacznie ciekawszą propozycją, niż modele Toyoty, Volkswagena czy Hyundaia.

Lekki egzotyk

Kariera tego samochodu nie była usłana różami – przynajmniej w Europie. Co ciekawe, nie była to niezależna konstrukcja. Taki sam model był oferowany w Korei Południowej, tyle iż dysponował zupełnie innym znaczkiem producenta. Azjatyckie pochodzenie może być pewnym zaskoczeniem, ponieważ prezentowana limuzyna ma francuskie logo.

Cóż to takiego? Renault Latitude, czyli duży, mało popularny sedan znany również jako Samsung SM5. Był produkowany w latach 2010-2015. Jego teoretycznym poprzednikiem był Vel Satis, choć koncepcja nadwoziowa tego nie zdradzała.

Opisywane auto od samego początku było wpisywane w segment D, choć gabarytowo (w tamtych czasach) znajdowało się blisko klasy średniej-wyższej. To sprawiało, iż mogło pełnić rolę auta służbowego dla kadr kierowniczych. I czasami właśnie tak było.

Nie było jednak częstym wyborem polskich nabywców, którzy znacznie chętniej stawiali na produkty z Niemiec. Czy słusznie? Nie zawsze. Po latach okazuje się, że Latitude dysponuje bardzo solidną i stosunkowo prostą konstrukcją.

Nieoczywista limuzyna

Gabaryty sprawiają, iż prezentowane Renault jest niemal tak duże, jak najnowsza Skoda Superb czy Opel Insignia. Samochód ma 4897 milimetrów długości, 1832 milimetry szerokości oraz 1483 milimetry wysokości. Z kolei jego rozstaw osi to 2762 milimetry.

Mimo pokaźnych rozmiarów, masa własna pojazdu jest raczej umiarkowana – najlżejsze konfiguracje mają niecałe 1,5 tony, co dziś jest bardzo skromnym wynikiem (nawet w przypadku konwencjonalnych układów napędowych).

Renault Latitude – przód, fot. materiały prasowe

Stylistykę można określić jako poprawną. Nie ma w niej żadnych awangardowych akcentów czy unikatowych motywów. Dzięki temu skutecznie opiera się próbie czasu. Proporcje auta są typowe dla sedana, choć trzeba uważać na zwis przedni, bo jest stosunkowo długi – jak w Peugeocie 407.

Tył Latitude jest nieco mniej charakterystyczny, co uwydatniają lampy przypominające te z Toyoty Corolli lub Renault Fluence. Limuzyna tej klasy powinna oferować nieco więcej indywidualizmu, by potencjalny nabywca mógł podkreślać swój status społeczny.

Renault Latitude – kokpit, fot. Wojciech Krzemiński

Konserwatywny design został przeniesiony również do wnętrza. Kokpit jest bardzo prosty, a przy tym – ergonomiczny. Obsługa wszystkich elementów jest bardzo przyjazna. Warto podkreślić, iż choćby bazowe egzemplarze dysponują bogatym wyposażeniem.

Przestronność też zasługuje na uznanie. Fotele są wygodne i zapewniają wystarczający zakres regulacji. Z kolei kanapa ma dobrą kąt pochylenia oparcia. W obu rzędach bez problemu zmieszczą się cztery wysokie osoby i odbędą komfortową podróż. Gwoli ścisłości, bagażnik oddaje do dyspozycji 477 litrów.

Sprawdzone silniki

Bardzo dużą zaletą tego modelu była gama jednostek napędowych. Bez względu na wybór, w każdym egzemplarzu występował wyłącznie przedni napęd. Być może niektórzy chcieliby wersji z układem AWD, ale biorąc pod uwagę potencjalny target, byłoby to po prostu nieopłacalne dla producenta.

W europejskiej ofercie znajdowały się cztery jednostki spalinowe. Sporą popularnością (jak na wyniki sprzedaży) cieszyły się konstrukcje wysokoprężne. Ten podstawowy, czyli 2.0 dCi występował w trzech wersjach: 130-, 150- oraz 175-konnej. Tylko ta bazowa nie występowała z FAP-em.

Renault Latitude – tył, fot. Wojciech Krzemiński

Na szczycie gamy znajdował się diesel 3.0 dCi V6, który oddawał do dyspozycji 240 koni mechanicznych. Jak można się domyślać, występował seryjnie z sześciobiegową przekładnią automatyczną i oferował najlepsze osiągi.

Z perspektywy rynku wtórnego najbezpieczniejszą propozycją jest silnik benzynowy o pojemności 2 litrów. To szesnastozaworowa, wolnossąca jednostka generująca 140 koni mechanicznych. Bazowo jest zintegrowana z sześciobiegową skrzynią manualną.

Co ciekawe, bardzo dobrze znosi współpracę z instalacją gazową. Butlę można zmieścić w miejscu koła zapasowego, czyli pod podłogą bagażnika. Francuska limuzyna podczas normalnej jazdy zużywa około 9-10 litrów LPG na 100 kilometrów, co oznacza naprawdę tanią jazdę.

Tania limuzyna godna polecenia

Na rynku wtórnym nie ma za wielu ofert tego modelu. Niewielka podaż wiąże się z niewielkim popytem, co dla potencjalnego nabywcy może być zaletą. Niektórzy obawiają się tej konstrukcji i uznają ją za egzotyczną. Fakty są jednak takie, iż to prostsze auto, niż Kia Optima czy Peugeot 508.

Za około 25 000 złotych można więc nabyć bardzo duży i komfortowy samochód, który będzie wyróżniał się na tle znacznie popularniejszych modeli. Nie jest to wybór oczywisty, ale przekonuje do siebie prostotą.

Trzeba jedynie pamiętać, iż dostęp do części zamiennych jest utrudniony. Na co należy więc zwrócić uwagę? Przede wszystkim na elementy karoserii. Ich dostępność jest ograniczona z oczywistych powodów.

Starsze egzemplarze mogą mieć skorodowane podwozie, co wiąże się z koniecznością poszukiwania niektórych podzespołów. Wśród nich znajdziemy wspornik chłodnicy, który można dostać w normalnej cenie tylko z używanych sztuk.

Warto dodać, iż francuska limuzyna nie jest zwolenniczką krętych dróg – to krążownik na dłuższe trasy. Podstawowa wersja benzynowa ma jednak krótko zestopniowaną skrzynię, co oznacza stosunkowo wysokie obroty na autostradach. Dynamika jest za to bardzo przyzwoita. Szkoda, iż w aktualnej gamie Renault nie ma takiego modelu.

Idź do oryginalnego materiału