Ta Alfa Romeo najpierw uwodzi, a potem...nie pozostawi ci złudzeń. Przekonałam się o tym w trasie

4 godzin temu
Zacznijmy od nuty patriotyzmu – Junior to pierwsza Alfa Romeo produkowana w Polsce, a konkretnie w Tychach. Na początku uwodzi i rozgrzewa serce, a potem... wyjeżdżasz nią w trasę. Zapraszam na test Alfy Romeo Junior w wersji elektrycznej.


Elektryczna Alfa Romeo Junior po prostu przyciąga wzrok. Już na pierwszy rzut oka widać, iż to auto stworzone z myślą o dynamice. Sportowy design, charakterystyczny grill "scudetto", ścięty tył, dodające charakteru światła matrix LED i ten zadziorny, czerwony lakier – aż chce się krzyknąć: "mamma mia!".

Muszę przyznać, iż ten samochód od początku naprawdę mi się spodobał i czułam ekscytację na myśl o jeździe i o tym, co interesującego tym razem zaproponowała marka. W końcu to Alfa Romeo, normalnym było dla mnie, iż spodziewam się "wiele".

Po dokładnym obejrzeniu jej z zewnątrz i pierwszych zachwytach przyszedł czas, by wsiąść za kierownicę. A więc jestem w środku, obejmuję kierownicę, rozglądam się i... zaczynam czuć, iż ekscytacja stopniowo spada. Znacie to uczucie po roku związku, kiedy orientujecie się, iż nie ma ideałów bez wad i są jednak jakieś "plusy ujemne"? No więc mniej więcej tak miałam z Juniorem (tylko iż test nie trwał rok).

Z jednej strony mamy fantastyczne, sportowe fotele (trochę przypominały te gamingowe), obszyte skórą oraz alcantarą. Tym materiałem obszyta jest również częściowo deska rozdzielcza, podłokietnik czy kierownica, co daje wrażenie większej przytulności. Do tego przestronny bagażnik o pojemności do 400 litrów i w miarę dużo miejsca z tyłu, a także konsekwentnie wplatany i charakterystyczny dla Alfy motyw węża Biscione. Te wszystkie detale cieszą oko i tworzą fajny klimat.

Skąd więc ten "zgrzyt"? No cóż, miałam wrażenie, iż siedzę raczej w Jeepie, Peugeocie albo Fiacie, a nie w rasowej Alfie Romeo. Moim zdaniem przez popularną dziś unifikację zatraca się charakter marki. O ile nie raziłoby mnie to w innych samochodach z tego segmentu, to tu oczekiwałam zdecydowanie więcej. W końcu to Alfa Romeo. Niestety odniosłam wrażenie, iż gdyby przykleić na kierownicy inne logo z gamy samochodów Stellantis, to przecież wszystko przez cały czas by się zgadzało...

Główny ekran z multimediami nie do końca mnie przekonał, sądzę, iż jest mało intuicyjny, no i mapa, która jest wgrana, lubi wyprowadzić na manowce, więc sugeruję używać Apple CarPlay/ Android Auto. Do dyspozycji są dwa porty USB, Bluetooth oraz możliwość wydawania poleceń głosowych – to na plus w obsłudze.

Chociaż daję minusa za wygląd wnętrza, to muszę przyznać, iż jazda była komfortowa - zarówno w trasie, jak i w mieście. W mojej skali to zdecydowanie ważniejszy aspekt. Ogólne wrażenie z jazdy jest bardzo pozytywne. Czułam się w tej Alfie bezpiecznie. Zawieszenie nie jest bardzo twarde, samochód dobrze radził sobie z nierównościami na drodze i na progach zwalniających. Dobrze trzymał się w zakrętach. Testowany model miał 156 KM i do setki rozpędzał się w ok. 9 sekund. Jak na elektryka i samochód, który ma się kojarzyć ze sportowymi emocjami... to średnio.

Jak deklaruje producent, zasięg w cyklu mieszanym WLTP to 410 km, a doładowanie akumulatora od 20 proc. do 80 proc. trwa mniej niż 30 minut przy korzystaniu z szybkiego ładowania prądem stałym. Cóż, przetestowałam Alfę na autostradzie i drodze ekspresowej. Jadąc z prędkością 100-110 km/h, przy temperaturze na zewnątrz ok. 10 stopni Celsjusza, zasięgu wystarczyło na ok. 220 km.

Na ładowarce 50 kW naładowanie akumulatora z 10 proc. do 50 proc. zajęło 27 minut – zgodnie z deklaracją producenta. Powyżej 50 proc. ładowanie wyraźnie zwolniło – od 50 proc. do 90 proc. zajęło aż 1,5 godziny na tej samej ładowarce. Przyznam, iż zasięg nie rozpieszcza i to właśnie sprawiło, iż moje serce zabolało.

Ale z plusów – samochód posiada funkcję szukania stacji ładowania - i wyświetla takie informacje, jak dostępność ładowarki, rodzaj wtyczki, poziomy mocy, adres, a choćby cenę, co na pewno ułatwia planowanie trasy - niby banał, ale przydatny.

Podsumowując, zewnętrzny design Alfy Romeo Junior Elettrica urzeka, bardzo przypadł mi do gustu. Jest to zgrabny crossover z charakterem i sportowym pazurem. Wnętrze, chociaż podobne do innych modeli z gamy Stelleantis, ogólnie nie jest złe, ale na pewno nie zachwyci fanów starej, kultowej Alfy. Tu wrażenie robią szczególnie sportowe fotele (dostępne w pakiecie Sport). To, co wynagradza słabe w mojej ocenie wnętrze, to zdecydowanie komfortowa jazda.

Nie będę też czarowała, z takim zasięgiem ciężko wybrać się tym samochodem w trasę i mówić o sportowych emocjach. Zdecydowanie poleciłabym go do miejskiego użytkowania – zwrotny, średniej wielkości i naprawdę wygodny. jeżeli szukacie przy okazji auta, które wyróżni się w miejskim tłumie, ten czerwony lakier zrobi robotę! Ogólnie oceniam ten test pozytywnie, ale na starcie miałam chyba ciut większe oczekiwania.

Idź do oryginalnego materiału