Suzuki Jimny jako mały dostawczak stanowi ciekawą alternatywę dla potężnych pickapów, których nie brakuje na drogach Nowej Zelandii. Nic też nie traci na swojej oryginalności, o walorach terenowych nie wspominając.
Fenomen popularności Suzuki Jimny 4. generacji zasługuje na odrębny post
To auto, po które ustawiła się bardzo długa kolejka chętnych już w momencie premiery. Po niemal 2 latach od wprowadzenia na rynek przez cały czas trudno wejść w posiadanie tej małej kanciastej terenówki. Ci, którym się to udało, mogą nazwać się szczęściarzami. Jimny po opuszczeniu salonu tylko zyskuje na wartości.
Tunerzy też pokochali Suzuki Jimny, a najciekawsze projekty możecie obejrzeć tutaj
Teraz mieszkańcy Nowej Zelandii zyskali możliwość zakupu bardzo ciekawej wersji z paką. Usankcjonowana przez producenta konwersja posiada pełną gwarancję. Do tanich jednak nie należy.
Trzeba liczyć się z wydatkiem 7300 dolarów amerykańskich (lub 12 000 dolarów nowozelandzkich)
W tej cenie otrzymujemy Suzuki Jimny z przerobioną kabiną pasażerską, za którą znajduje się przegroda oraz niewielkich rozmiarów paka z pomysłowo usytuowanym stopniem z boku.
Ponieważ Jimny bazuje na podstawowym wariancie wyposażenia, nie ma ani świateł LED, ani felg aluminiowych. Wnętrze zachowało tę samą deskę rozdzielczą, co w zwykłej wersji, ale brakuje kurtyn powietrznych i systemu multimedialnego. Nie ma też klimatyzacji, co akurat może być pewną niedogodnością w nowozelandzkim klimacie.
Dostępny wyłącznie z 5-biegową manualną skrzynią japoński UTE czerpie moc z 4-cylindrowej 1,5-litrowej jednostki o mocy 102 KM.
Co do całości, Suzuki Jimny pickup prezentuje się wyjątkowo oryginalnie i z pewnością znajdą się zainteresowani jego zakupem.
Zdjęcia: motor1.com