I zarazem jego rywal, który może pokonać barierę 300 mil na godzinę (483 km/h). O Tuatarze było głośno już 10 lat temu, ale jej debiut przeciągał się w czasie. Tym bardziej więc cieszy produkcyjna wersja superauta, które właśnie trafia do sprzedaży.
SSC Tuatara wykorzystuje podwójnie doładowaną jednostkę V8 o pojemności 5,9 l
Jej moc zależna jest od wlanego paliwa. Jazda na E85 pozwala mieć pod butem aż 1750 KM. Wlanie do baku 91-oktanowej benzyny oznacza mniejszą wydajność i „tylko” 1350 KM.
Z jednostką współpracuje zautomatyzowana 7-stopniowa włoska przekładnia CIMA, która jest niezwykle szybka. Zmiana biegów odbywa się w czasie krótszym niż 100 milisekund. W połączeniu z niską masę (1247 kg) oraz współczynnikiem oporu powietrza na poziomie 0,279 otrzymujemy supersamochód, który będzie wyróżniał się osiągami. Tych producent na razie jednak nie ujawnia.
Nadwozie pokrywa włókno węglowe, które w kilku miejscach jest odsłonięte
Z tego materiału wykonany jest również monokok. Za projektem stylistycznym stoi Jason Castriota, znany z pracy dla takich marek, jak Ferrari, czy Maserati.
Kabina oferuje kilka udogodnień dla kierowcy
Na wyposażeniu znalazła się klimatyzacja, system audio wysokiej klasy, elektryczne szyby i odchylana teleskopowo kierownica. Nie zabrakło skóry i detali z karbonu. dzięki ekranu dotykowego ustawia się tryby jazdy, steruje multimediami, można także przeprowadzić diagnostykę pojazdu. Wbrew pozorom wnętrze ma być wygodne i przestronne. Producent Tuatary obiecuje, iż choćby osoba o wzroście 195 cm i to z kaskiem wyścigowym na głowie powinna bez problemu zmieścić się w środku.
SSC zbuduje tylko 100 egzemplarzy Tuatary
Następca SSC Ultimate Aero i przyszły pogromca Chirona tani nie będzie. Już w 2013 roku firma planowała sprzedawać pojazd z metką 1,3 mln dolarów. Ta kwota jest już z pewnością nieaktualna.
Zdjęcia: motor1.com