Sportowa Toyota, która jest marzeniem wielu osób. Dziś wcale nie kosztuje tak dużo

3 godzin temu

Sportowa Toyota – jaki obraz macie w głowie po wypowiedzeniu takich słów? Wszystko zależy od preferencji oraz od tego, ile masz lat. Od tego, jaki rodzaj motoryzacji preferujesz. Dla mnie osobiście pierwszym skojarzeniem ze sportową Toyotą będzie niesamowity model GR Yaris, który wręcz zrewolucjonizował rynek. Automatycznie stając się bazą pod rajdową bestię i postrach całego WRC, czyli GR Yarisa w wersji Rally1. Ale… przecież wybór jest o wiele szerszy.

Toyota, która porusza wyobraźnię

Toyota GR Yaris to bez cienia wątpliwości niesamowity samochód. Szczerze mówiąc… nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek usłyszał na jej temat jakieś złe opinie. To pokazuje, iż ten samochód został skrupulatnie przygotowany. Sprawdzony i przetestowany w każdym calu. Nie mówiąc w ogóle o rajdowych wersjach. GR Yaris Rally1 to aktualnie najlepszy samochód rajdowy na świecie – maszynka do wygrywania. Ot – w miniony weekend obył się Rajd Wysp Kanaryjskich, gdzie kierowcy Toyoty zajęli cztery pierwsze pozycje. Jest też wersja Rally2, która jako jedyna jest w stanie realnie i na szeroką skalę rzucić rękawicę Skodzie Fabii RS Rally2. Ale… nie o GR Yarisie teraz.

fot. Toyota Europe Newsroom

Musimy się trochę cofnąć w czasie. Jest rok 1970 – na rynek trafia Toyota Celica. O ile dwie pierwsze generacje nawiązywały wprost do amerykańskiej motoryzacji, tak już przy okazji trzeciej zaczęło się to zmieniać. W 1985 roku Celica po raz pierwszy dostała napęd na cztery koła. Wówczas to oficjalnie zadebiutowała wersja GT-Four. Piąta i szósta generacja były tego naturalnym przedłużeniem. W tym momencie wiele osób może się rozmarzyć. Jest to wspomnienie czasów, w których motoryzacja wyglądała nieco inaczej. Ale… pojawia się jeden wspólny mianownik z obecnymi czasami. Toyota – podobnie jak dzisiaj – rządziła wtedy w rajdach samochodowych.

Maszynka do wygrywania?

W 1990 roku Carlos Sainz wywalczył za kierownicą Toyoty Celiki GT-4 mistrzostwo świata. Był to pierwszy tak znaczący sukces japońskiego producenta w rajdach samochodowych. W 1992 swój wyczyn powtórzył. Znów w Toyocie – tym razem Celice Turbo 4WD. Również w kolejnych latach Toyota zdobywała mistrzostwo świata. Najpierw za sprawą Juhy Kankkunena, później Didiera Auriola. Fakty są takie, iż od tamtego czasu – od 1994 roku – Toyota nie odnosiła sukcesów w WRC. Zmieniło się to dopiero w 2019 roku… razem z początkiem dominacji Yarisa. W latach 90. Celica była maszynką do wygrywania. Korzystano z niej również w Polsce. Po dwa tytuły mistrzowskie w latach 1993-1996 za jej kierownicą zdobyli Paweł Przybylski i Krzysztof Hołowczyc.

fot. Toyota Europe Newsroom

Mówi się, iż tamte lata to złoty okres polskich rajdów samochodowych. Przy odcinkach specjalnych pojawiały się dziesiątki tysięcy kibiców. Dla nich Celica jest dziś wspomnieniem lepszych czasów. Jest też synonimem wielkich zwycięstw i wielkich sukcesów. Nic dziwnego, iż do dzisiaj jest marzeniem wielu osób. Nie jako pierwszy samochód, nie do codziennego użytku… Ot, jako klasyk. Jako wspomnienie. I w gruncie rzeczy, nie jest to wcale marzenie trudne do zrealizowania. Celikę z tamtych czasów można dziś kupić choćby za 15-20 tysięcy złotych. Oczywiście cywilną i w „normalnej” odmianie. W kontekście GT-Four trzeba raczej liczyć się z wydatkiem przynajmniej 100 tysięcy złotych. Chociaż… jeżeli dobrze poszukacie, może uda wam się znaleźć ją choćby za okolice 80 tysięcy.

Zdjęcia: Toyota Europe Newsroom

Idź do oryginalnego materiału