Samochody przyszłości z przeszłości – jak auta koncepcyjne zmieniały się przez lata? Zobacz najciekawsze przykłady

9 godzin temu

Przyglądamy się samochodom przyszłości z przeszłości. Kreatywność ich twórców dziś chyba robi jeszcze większe wrażenie. Inspiracje? Od lotnictwa po… piramidy. W naszym zestawieniu najciekawszych konceptów znalazł się choćby samochód jednoślad.

Podobnie jak najsłynniejsi malarze przechodzili różne etapy swojej twórczości, co odciskało się na stylu ich prac, podobnie samochodowi projektanci przechodzili kolejne etapy fascynacji różnymi koncepcjami. W tym przypadku dochodził jeszcze jeden czynnik – projektowali pojazdy przyszłości, czyli przewidywali to, w którą stronę podąży motoryzacja.

Początkowo widać olbrzymią inspirację lotnictwem. Obłe kształty, stateczniki, szklane kabiny, choćby napęd turbinowy, adaptowany z samolotów – taka era trwała do lat 60. ubiegłego wieku.

W latach 70. wyrzucono cyrkle i krzywiki, chwycono za linijki i ekierki. Pojawiła się cała seria aut o prostych, geometrycznych kształtach, przyszłe pojazdy miały mieć kształt klina.

Lata 80. to powrót do bardziej obłych form, zaczynają się też pojawiać auta przyszłości zwracające większą uwagę na aspekty ekologiczne. Pojawia się też coraz więcej „gadżetów”. Przyjrzyjmy się kilkunastu konceptom z poprzedniego wieku.

https://magazynauto.pl/porady/przelomowe-rozwiazania-i-marki-samochodowe-ktore-je-spopularyzowaly-to-dzieki-nim-dokonywal-sie-postep-w-motoryzacji,aid,5028

Buick Y-Job, 1938 r.

fot. GM

Uważany jest za pierwszy samochód koncepcyjny w dziejach – nie prototyp techniczny, ale pokazowy pojazd stworzony, by badać reakcje publiczności i testować rozwiązania, które mogłyby trafić do produkcji. Zaprojektowany przez Harleya Earla, głównego stylistę General Motors, Y-Job stanowił radykalne odejście od ówczesnych standardów projektowania aut. Y-Job nie był tylko statycznym modelem – Harley Earl używał go na co dzień jako prywatnego auta.

Alfa Romeo B.A.T., lata 1953-1955

fot. RM Sotheby's

Alfa Romeo we współpracy ze studiem Bertone stworzyła jedne z najbardziej niezwykłych samochodów koncepcyjnych w historii – serię B.A.T., czyli Berlinetta Aerodinamica Tecnica. Modele B.A.T. 5 (1953), B.A.T. 7 (1954) i B.A.T. 9 (1955) bazowały technicznie na Alfie Romeo 1900, ale ich nadwozia były niczym ruchome rzeźby – pełne obłych kształtów, skrzydeł, przetłoczeń i smukłych linii, które bardziej przypominały eksperymenty lotnicze niż samochody. W 1989 r. pojawił się jeszcze B.A.T. 11, a później 11 DK z 2008 r., ale to już nie było to.

Fiat Turbina, 1954 r.

fot. fiat

W połowie lat 50., gdy świat zafascynowany był energią atomową i podbojem kosmosu, także branża motoryzacyjna zaczęła eksperymentować z rozwiązaniami, które jeszcze dekadę wcześniej uchodziły za fantastykę naukową. Jednym z najbardziej spektakularnych efektów tej technologicznej euforii był Fiat Turbina – samochód napędzany silnikiem turbinowym, tego typu, co stosowany w pasażerskich samolotach śmigłowych lub śmigłowcach. Nadwozie, zaprojektowane przez Dante Giacosę i zbudowane przez Centro Stile Fiat we współpracy z Pininfariną, przypominało bardziej futurystyczny samolot bez skrzydeł niż klasyczny samochód. Turbina poprzez przekładnię napędzała tylne koła, prędkość maksymalna była szacowana na 250 km/h.

Ghia Gilda, 1955 r.

fot. archiwum

Co się stanie, jak włoskim stylistom pozwoli się popuścić wodze fantazji, zwłaszcza po latach posuchy spowodowanej drugą wojną światową? No właśnie coś takiego. Pojazd nazwany na cześć tytułowej bohaterki filmu granej przez Ritę Hayworth był odzwierciedleniem panującej wówczas obsesji na punkcie aerodynamiki. Długa, smukła sylwetka, cofnięta kabina.

Lincoln Futura, 1955 r.

fot. GM

Lincoln Futura to jeden z najbardziej rozpoznawalnych samochodów koncepcyjnych lat 50., a zarazem ikona amerykańskiej stylistyki tego okresu. Ucieleśniał wszystko, co wówczas kojarzyło się z „jutrem”: ogromna, przezroczysta kopuła dachowa niczym kabina myśliwca, podwójne płetwy ogonowe, agresywny przód i ciekawy, perłowy lakier w odcieniu lodowoniebieskim. Ciekawostka: został przekształcony w „Batmobil” do serialu z roku 1966. W sumie nie ma co się dziwić. Symbol epoki chromu i płetw, która miała nie przeminąć na lata.

https://magazynauto.pl/wiadomosci/chevrolet-citation-iv-wszystko-juz-bylo-motor-nr-6-1984,aid,4678

General Motors Firebird, lata 1953-1964

fot. GM

GM Firebird – turbiny, futurystyka i amerykańskie marzenia o przyszłości. Powstały cztery prototypy z serii (1953, 1956, 1958 – na zdjęciu – i 1964 r.). Różniły sie mocno od siebie, łączył je napęd turbinowy (o którym ewidentnie myślano w tamtej epoce jako przyszłościowym). Widoczny na zdjęciu Firebird III był najbardziej śmiały z serii, nadwozie miało siedem stateczników i dwie przezroczyste kopuły kabiny. Auto było sterowane nie kierownicą, ale specjalnym joystickiem, przy małych prędkościach napęd wspomagał moduł elektryczny. W sumie hybryda.

https://magazynauto.pl/wiadomosci/dlaczego-powstal-cadillac-aurora-motor-nr-21-1990,aid,5168

Ford Gyron Concept, 1961 r.

fot. Ford

To bardziej rzeźba niż funkcjonujące auto, ale pokazuje, jak bardzo daleko sięgała fantazja projektantów. Gyron miał tylko dwa koła – jedno z przodu, drugie z tyłu – co czyniło go bardziej podobnym do motocykla niż klasycznego auta. Aby umożliwić bezpieczne poruszanie się na dwóch kołach, koncepcyjnie przewidziano zastosowanie żyroskopów stabilizujących, podobnych do tych wykorzystywanych w technologii lotniczej. W praktyce jednak ten system nigdy nie został zbudowany – zaprezentowany egzemplarz był statycznym modelem demonstracyjnym. Do celów pokazowych wyposażono go w niewielki silnik elektryczny.

Alfa Romeo Carabo, 1968 r.

fot. archiwum

Pod koniec lat 60., kiedy świat motoryzacji pulsował jeszcze miękkimi liniami i chromem, Alfa Romeo wspólnie z włoskim studiem Bertone zadała pytanie: a co, jeżeli przyszłość ma ostre krawędzie? Odpowiedzią było Carabo – zaprezentowane w 1968 roku na salonie samochodowym w Paryżu. Zaprojektowane przez Marcello Gandiniego, tego samego, który chwilę później stworzył Lamborghini Countach. Miało zaledwie 99 cm wysokości, kształt wyostrzonego klina, z płaską maską, ściętym tyłem i radykalnie przeszkloną kabiną. Pojawiły się też unoszone, nożycowe drzwi.

Mercedes C 111, 1969 r.

fot. Mercedes

Pierwszy prototyp zaprezentowano w 1969 roku na salonie we Frankfurcie. Rzucał się w oczy klinowatym nadwoziem z włókna szklanego z unoszonymi drzwiami typu „gullwing”. Wczesne wersje C 111 wyposażono w silniki Wankla – trój-, a później czterowirnikowe jednostki o mocy od 280 do 350 KM. Później pojawiły się silniki wysokoprężne i V8, które mogło przekroczyć 400 km/h.

https://magazynauto.pl/wiadomosci/silnik-wankla-w-mercedesie-prezentacja-doswiadczalnego-modelu-c111-motor-nr-36-1969,aid,4518

Lancia Stratos Zero, 1970 r.

fot. archiwum

Za projekt odpowiadał Marcello Gandini, który zaprojektował nieco wcześniej równie klinowatą Alfę Romeo Carabo. Stratos Zero był jeszcze bardziej ekstremalny – mierzył tylko 84 centymetry wysokości, miał ostro zakończony przód i niemal płaski dach. Do środka wchodziło się, po odchyleniu przedniej szyby.

Ferrari 512 S Modulo, 1970 r.

fot. archiwum

Nadwozie przypominało niską, opływową kapsułę, zawieszoną tuż nad ziemią – auto miało zaledwie 93 cm wysokości. Nie było klasycznych drzwi, do wnętrza wchodziło się przez przesuwną szklaną kopułę, która wraz z przednią szybą unosiła się do przodu jak osłona kabiny myśliwca. Zbudowano je na bazie Ferrari 512 S, co oznaczało 5-litrowe V12 o mocy około 550 KM. W momencie prezentacji auto jednak nie jeździło.

Italdesign New York Taxi, 1976 r.

fot. Italdesign

Projekt Giugiaro, który odrzucił wszystko, co typowe dla amerykańskich taksówek tamtej epoki. Zamiast wielkiego sedana zaproponował kompaktowy, wysoki pojazd z dużą powierzchnią przeszkleń i łatwym dostępem dla wszystkich pasażerów. Przewidywał też napęd hybrydowy lub elektryczny.

Citroen Karin, 1980 r.

fot. GerdeeX, CC BY-SA 4.0

W skrócie – samochód-piramida, geometryczny manifest francuskiej ekscentryczności, który wyglądał jak samochód zaprojektowany przez egipskiego faraona z przyszłości. Kabina miała kształt ostrosłupa, z idealnie płaskimi szybami. Wnętrze było jeszcze bardziej radykalne: układ 1+2, czyli kierowca centralnie z przodu, a pasażerowie po bokach – podobnie jak później w McLarenie F1. Nie był to w pełni funkcjonalny pojazd, raczej funkcjonalna makieta zdolna do poruszania się tylko przy okazji pokazów. Ale Citroen wówczas ciągle próbował czymś odróżniać się od konkurencji, nie brakowało zatem odwagi w tworzeniu choćby dziwacznych projektów.

https://magazynauto.pl/wiadomosci/citroen-oli-jezdzilismy-sensacyjnym-konceptem-z-francji-minimalizm-to-tylko-jedna-z-jego-cech,aid,3277#google_vignette

Toyota FX-1, 1983 r.

fot. Toyota

W połowie lat 80. japońscy producenci coraz odważniej eksperymentowali z nowoczesnymi technologiami i futurystycznym designem. Jednym z bardziej ambitnych przykładów tej fali jest FX-1. Trochę taka jeżdżąca kapsuła, z doładowanym silnikiem 3.0 R6, napędem 4x4, skrętnymi wszystkimi kołami i cyfrowymi zegarami. Wytyczył trendy dla Toyoty na lata.

Peugeot Proxima, 1986 r.

fot. Peugeot

Kabina pod przezroczystą kopułą, płaskie, muskularne nadwozie, wloty powietrza nawiązujące do samolotów. Część nadwozia wykonano z włókna węglowego, kevlaru i żywic epoksydowych, co zapewniało niską masę i futurystyczny wygląd. Owiewka otwierała się do przodu, też jak w samolocie.

Renault Vesta II, 1987 r.

fot. Renault

Vesta II wyróżniała się oryginalną, aerodynamiczną sylwetką o łagodnych, zaokrąglonych liniach, które łamały konwencje typowe dla końca lat 80. Nadwozie o zwartej, kompaktowej formie zaprojektowano tak, by maksymalnie wykorzystać przestrzeń wnętrza i zapewnić niskie zużycie paliwa. Napęd zapewniał 3-cylindrowy silnik 715 cm3, masa wynosiła około 500 kg. Moda na ekoauta nie jest nowa.

Italdesign Aztec, 1987 r.

fot. Italdesign

Kolejny projekt z kabiną wzorowaną na wojskowych myśliwcach, z osobnymi kokpitami dla kierowcy i pasażera. Tego typu inspiracje pojawiały się regularnie przez dekady. Do napędu wykorzystano silnik z Audi Quattro, pięciocylindrową jednostkę R5 o mocy 200 KM, choć napis z boku zapowiadał o 50 KM więcej. Pokaz fantazji, stylizacja seryjnych aut nie poszła w tę stronę.

Audi Avus quattro, 1991 r.

fot. Audi

W 1991 roku, na Tokyo Motor Show, Audi zaprezentowało pojazd, który z miejsca przeszedł do legendy konceptów motoryzacyjnych – Avus quattro. To nie był po prostu kolejny futurystyczny prototyp. To była ekspozycja technologicznych ambicji marki, hołd dla wyścigowej historii Auto Union. I R8 coś po nim odziedziczyło.

https://magazynauto.pl/wiadomosci/audi-wprowadzilo-nowa-marke-o-nazwie-audi-skad-taki-pomysl,aid,4684

Mercedes F 100, 1991 r.

fot. Mercedes

Pojazd zaprezentowany w 1991 roku, nie miał oszałamiać osiągami czy stylistycznym szokiem. Zamiast tego jego celem było pokazanie, jak może wyglądać bezpieczny, inteligentny i komfortowy samochód przyszłości. Było to też laboratorium bezpieczeństwa, włączając airbagi dla pasażerów z tyłu czy jakąś wczesną wersje monitorowania zmęczenia kierowcy. Testowano też technologię drive-by-wire ze sterowaniem czymś w rodzaju lotniczego wolantu.

Italdesign Columbus, 1992 r.

fot. Italdesign

W czasach, gdy minivany dopiero zdobywały popularność, a segment luksusowych MPV nie istniał choćby w teorii, Italdesign zaprezentował coś absolutnie niezwykłego – Columbusa. Ten monumentalny koncept z 1992 roku nie miał być po prostu dużym samochodem rodzinnym. On miał być mobilnym salonem przyszłości, który łączył cechy limuzyny, vana i pojazdu ekspedycyjnego.

Nadwozie przypominało luksusowy prom kosmiczny: ogromne, aerodynamiczne, z wysoko poprowadzoną linią szyb i miejscem dla siedmiu osób w układzie 1+3+3, kierowca siedział centralnie, przed pasażerami, którzy mieli dostęp do multimediów na miarę epoki. Do napędu – V12 od BMW.

Fiat Lucciola, 1993 r.

fot. Italdesign

Coś ten widok przypomina? Oczywiście. To przecież projekt następcy Fiata Cinquecento z biura projektowego Italdesign, w tym wydaniu oparty o jego podzespoły. Jak to w samochodzie koncepcyjnym otrzymał dość rozrywkowy charakter, ale serc władców koncernu z Turynu nie zdobył. Seicento stało się daleko zaawansowanym liftingiem starszego modelu. Dostał jednak drugie życie – jako Daewoo Matiz – który ujrzał światło dzienne w 1997 roku.

Fiat Downtown, 1993 r.

fot. Fiat

Multipla się nie podoba? To popatrzmy na tę wizję miejskiego, małego Fiata przyszłości sprzed trzydziestu paru lat. Radykalną wizję. Kabina mieściła trzy osoby, kierowca z przodu, dwie osoby z tyłu. Napęd elektryczny, deklarowany zasięg aż 300 km. Do tego wyświetlacze, panele dotykowe itp.

Idź do oryginalnego materiału