Z punktu widzenia zarządzania flotą, firmowe oraz publiczne stacje ładowania mają inne zadania, które są wobec siebie komplementarne. Ładowarki dostępne przy siedzibach firm służą pracownikom do codziennego użytku, natomiast publiczna infrastruktura jest rozwiązaniem na szybki pobór prądu w delegacjach i podróżach służbowych. Istotą jest tu czynnik ekonomiczny.
– Doświadczenie Hertz Polska, jako firmy, która pomaga przedsiębiorstwom podołać wyzwaniom elektryfikacji flot poprzez umożliwianie testowania aut elektrycznych, wyraźnie wskazuje, iż dostępność ładowarek w miejscu pracy jest koniecznością. jeżeli firma planuje wdrażanie samochodów na prąd, powinna wziąć pod uwagę zakup własnych punktów ładowania, zwłaszcza przy dużych flotach – mówi Jacek Sosnowski, Retail & New Business Manager w Hertz Polska. – Na tym etapie rozwoju infrastruktury ładowania w Polsce jest to najważniejsze dla przekonania pracowników do elektryków, a także dla efektywności pracy użytkowników samochodów służbowych, a co za tym idzie – dla powodzenia wdrażania elektromobilności do firm. Dlaczego? Nie należy oczekiwać od pracownika, żeby poświęcał swój czas pracy na szukanie wolnej stacji ładowania, a następnie na samo ładowanie, bo jest to niewydajne dla biznesu. Nie można też oczekiwać, iż będzie to robił w swoim czasie prywatnym. Firmowe ładowarki rozwiązują ten problem – zapewniają łatwość ładowania i stałą dostępność.
Punkty ładowania dostępne na parkingu firmy umożliwiają uzupełnienie baterii samochodu w czasie pracy pracownika, nietrudno też zorganizować grafik korzystania z ładowarek, tym bardziej, iż dla zwykłych, miejskich przejazdów wystarczy 50% baterii oraz jedno- lub dwukrotne podładowanie w tygodniu. Co warte podkreślenia – dla przedsiębiorcy własne ładowarki to też bardzo duże oszczędności na cenie prądu, która jest aż kilkukrotnie niższa niż w publicznych stacjach.
Istotną kwestią dla firmy jest wybór ładowarki odpowiadającej jej potrzebom – na rynku jest ich pełen wachlarz: od tańszych, ale wolniej ładujących, do superszybkich i superdrogich. Z analiz Hertz wynika, iż pod siedzibą firmy, gdzie auta stoją kilka godzin i czasu w ładowanie jest dużo, nie ma potrzeby montować bardzo szybkich ładowarek, w zupełności sprawdzają się te wolniejsze. – Przyzwoita dwupunktowa ładowarka, zaspokajająca standardowe potrzeby biura, np. o szybkości ładowania do 22 kW/h, to koszt około 15 tysięcy złotych. Wówczas już dwie godziny ładowania zapewnią odpowiedni stan baterii do bezstresowej jazdy – wyjaśnia Jacek Sosnowski. – I taka jest rola punktów ładowania na firmowych parkingach: są one niezbędne do bieżącej, codziennej obsługi samochodów służbowych, ale nie wymagają dużej szybkości ładowań.
Rolą publicznych stacji ładowania – wyposażonych często w bardzo szybkie ładowarki, których ceny mogą dochodzić do 150 tysięcy złotych, co nie jest już w zasięgu każdej firmy – jest ładowanie samochodów będących w trasie, np. w delegacji służbowej, gdzie szybkość tej usługi to podstawa. – Cena za pobrany kilowat na publicznych stacjach ładowania jest dużo wyższa. Ale dzięki tego typu ładowarkom na długich trasach rzędu 500 km wystarcza dwukrotne, półgodzinne ładowanie. Z przeprowadzonego przez Hertz Polska ogólnopolskiego badania podejścia do elektromobilności wynika, iż taki czas ładowania jest akceptowalny dla polskich kierowców – uzupełnia Jacek Sosnowski.
Warto dodać, iż do skutecznego korzystania z publicznych ładowarek niezbędne są aplikacje, które w szczegółach planują całą trasę, z uwzględnieniem miejsc i długości ładowania tak, by bezproblemowo dojechać do celu.