Przegląd kiszonki: te nowe auta nie mogą zjechać z placu. Zapraszam na podróż w czasie

10 miesięcy temu

Ile może stać auto na placu u dealera? Niektóre włoskie marki wyznają zasadę, iż auto jest jak wino i nie ma co sprzedawać takich nowych-nowych. O dziwo w tym przeglądzie aut włoskich prawie nie będzie.

Nie da się więc powtórzyć sytuacji ze wspaniałego 2014 r., kiedy to 13 osób w Europie zarejestrowało nowe egzemplarze Alfy Romeo 159, której produkcję zakończono w 2011 r. Ale będzie blisko, bo niektóre egzemplarze współczesnych samochodów też coś nie mogą znaleźć szczęścia i – przede wszystkim – swoich nabywców.

A skoro mamy już Alfę 159 we wstępie, to możemy rzucić się w wir ofert i zobaczyć, co sobie radośnie stoi na dealerskich placach od dłuższego czasu. Oczywiście samochody demo się nie liczą. Zerkajcie na rok produkcji w tych ogłoszeniach. Przypominam, iż mamy rok 2024.

DS 9 za prawie 265 000 zł

Wejście do segmentu E było ze strony DS bardzo odważne, podobnie jak ustalenie ceny na takim, a nie innym poziomie oraz wrzucenie pod maskę silnika o pojemności 1.6. „Odstawanie” na placu raczej nie powinno więc dziwić, chociaż przy obecnych cenach te 260 tys. zł nie robi już takiego wielkiego wrażenia – za podobne pieniądze niektórzy próbują sprzedawać Passata czy Kodiaqa, a tutaj jest coś innego.

Zobaczymy, czy to pomoże.

Ford Mondeo i to hybrydowy

W tym ogłoszeniu opis spokojnie mógłby się zaczynać od „jedyny taki” i „takich już nie robią”, bo tak właśnie jest. Całkiem udane Mondeo nie jest produkowane już od dawna, a i w ogłoszeniach jest to prawdopodobnie ostatnia albo jedna z ostatnich takich ofert.

I tak samo jak w przypadku DS 9 – kilka lat temu tych 170 tys. zł mogło szokować. Teraz choćby w naszej redakcji, w której znajdziemy tylko jednego fanatyka Forda, takie ogłoszenie zaczyna się spotykać z reakcją „w sumie to choćby niezła oferta”.

Renault Megane, ale nie takie znowu zwykłe

Czyli sedan i jednocześnie trochę pamiątka z czasów, kiedy kompaktowy sedan to było coś fajnego. Z dobrych wiadomości – pod maską mamy silnik o rozsądnej mocy, Megane to Megane, a cena poniżej 100 000 zł za tego typu auto to już raczej coś, co nie zdarza się zbyt często, szczególnie iż mowa o wersji z całkiem długą listą wyposażenia.

Tylko kto w 2024 r. chciałby kompaktowego sedana?

Ford Fiesta, ale fiesta się przedłużyła

I trwa nieprzerwanie od 2020 r., bo na liście samochodów Forda gotowych do odbioru można znaleźć… przedliftingową Fiestę, datowaną na 2020 r. Chyba naprawdę nie było po co robić dalej tego modelu czy rozważać następcy, skoro są w stanie uchować się takie egzemplarze. A szkoda, bo złe auto to nie było, ale pewnie pożarła je Puma.

Fiat Tipo, ale nic interesującego o nim w nagłówku się nie da napisać

Po prostu jest. Jest Fiatem Tipo w wersji Wagon, po odświeżeniu z początku 2021 r., który od tego samego 2021 r. stoi i czeka na swojego nowego nabywcę. 82 000 zł wydają się w aktualnych warunkach całkiem niezłą ceną, obstawiam, iż ktoś go w końcu zgarnie, bo ten segment raczej skutecznie wymiera, a nowe egzemplarze kosztują minimum 105 000 zł.

Mitsubishi Eclipse Cross albo „to się nie mogło udać w Polsce”

Jeździłem jakiś czas Eclipse Cross i nie było to złe auto, ale to było w czasach, kiedy podstawowa wersja startowała od niecałych 94 000 zł. Wyrzucenie spaliniaków z gamy i zostawienie w niej tylko hybrydy plug-in za spore pieniądze raczej nie wróżyło temu modelowi zbyt dobrze – szczególnie u nas, gdzie dopłat do PHEV nie ma i oby nigdy nie było.

Więc sobie stoi i czeka. Choć trzeba przyznać, iż silnik 2.4 w tego typu aucie na naszym rynku zdecydowanie jest jakiś.

W sumie każdy samochód z tej listy jest zdecydowanie jakiś, choćby jeżeli się tak nie wydaje. Średni SUV z silnikiem benzynowym o pojemności ponad 2 litrów, kombi segmentu B/C, kompaktowy sedan, względnie proste auto miejskie, wóz z Francji, próbujący zagrozić niemieckim producentom i duże kombi od Forda. Który mamy rok? Bo do 2024 jakoś to nie chce pasować.

Idź do oryginalnego materiału