Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) właśnie tupnęło nogą w związku z wprowadzaniem kolejnych ograniczeń przez Unię Europejską. Jego szef – Luca de Meo – domaga się daleko idących zmian. I przedstawia bardzo konkretne pomysły na poprawę sytuacji.
Unia Europejska ma to do siebie, iż co rusz wprowadza kolejne ograniczenia dotyczące samochodów. To nie tylko coraz bardziej rygorystyczne normy emisji spalin, jak choćby Euro 7, spodziewane w lipcu 2025 roku, ale również inne.
Nowe przepisy zabijają istniejące samochody
W tym roku musieliśmy pożegnać kilka modeli choćby ze względu na regulację, określaną jako UNECE WP.29 i dotyczącą cyberbezpieczeństwa. Obowiązuje ona od lipca tego roku.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/porsche-wycofa-macana-z-rynku-ue-powod-nowe-przepisy-dotyczace-cyberbezpieczenstwa,aid,3766W jej wyniku z europejskiego rynku zniknęły takie auta, jak Audi TT, Fiat 500 Hybrid, Porsche Macan, Mitsubishi Space Star czy Suzuki Jimny. W przypadku tych leciwych już modeli operacja dostosowania ich do nowych przepisów byłaby zbyt kosztowna.
Także w lipcu 2024 roku weszły w życie przepisy dotyczące wyposażenia samochodów w obowiązkowe elementy z zakresu bezpieczeństwa (GSR). W ich ramach każdy nowy samochód musi mieć m.in. inteligentnego asystent prędkości (ISA), wykrywanie obiektów przy cofaniu czy ostrzeganie o senności i spadku uwagi kierowcy.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/od-7-lipca-to-urzadzenie-obowiazkowe-w-kazdym-nowym-aucie-duze-zmiany-dla-kierowcow,aid,4320Producenci nie mieli wyboru i musieli dostosować do obowiązujących przepisów nie tylko nowe modele, ale i te debiutujące wcześniej, Inaczej nie mogłyby być sprzedawane w państwach Unii Europejskiej.
Każda zmiana to wysokie koszty
Podobnych sytuacji do tej pory było więcej. Za każdym razem scenariusz jest taki sam. Czyli politycy wprowadzają nowe przepisy, a producenci samochodów muszą się do nich dostosować. Oczywiście, wiąże się to z wysokimi kosztami i różnymi problemami po drodze.
Ale firmy samochodowe jednogłośnie mówią właśnie „nie” i wzywają Unię Europejską, aby w przyszłości stosowała nowe przepisy wyłącznie do modeli, dla których jeszcze nie wydano homologacji. Czyli dopiero wprowadzanych na rynek.
Według szefa ACEA auta znajdujące się już w sprzedaży powinny być wyłączone z nowych przepisów przez dłuższy czas. Jaki? Wspomina on tutaj o 10 latach.
Ponadto Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów opowiada się za bardziej „skupionym” wdrażaniem nowych przepisów. W tym przypadku dobrym zwyczajem byłoby ujmowanie ich w większe pakiety i wprowadzanie co 3 lata, co m.in. powinno pozwolić na obniżenie kosztów homologacji.
Na koniec ACEA wspomina, aby o nowych zasadach informować z większym wyprzedzeniem, niż ma to miejsce obecnie. Przykład to choćby konieczność zmian w ramach nowych wymagań bezpieczeństwa (GSR) i wspomnianego już systemu ISA, na którego wprowadzenie producenci mieli jedynie 8 miesięcy.
https://magazynauto.pl/wiadomosci/adac-ostrzega-przed-obowiazkowym-systemem-utrzymywania-na-pasie-ruchu-moze-on-byc-niebezpieczny,aid,4338Coraz głębszy kryzys
Obecnie europejski przemysł motoryzacyjny znajduje się w głębokim kryzysie. Jedną z najważniejszych przyczyn tego stanu rzeczy jest ślepe narzucanie producentom elektromobilności, co tylko w ciągu ostatnich 2 lat kosztowało ich około 230 mld euro.
Oczywiście, przyczyn jest więcej. To również ochłodzenie na rynku elektryków, ogromny wzrost cen surowców i prądu czy napływ tanich samochodów z Chin.