25 kwietnia na Disney Plus ukaże się nowy film dokumentalny zatytułowany "Flintoff". Widzowie mają poznać z nim historię legendarnego krykiecisty, szczegóły jego znakomitej kariery w sporcie i telewizji. Andrew "Freddie" Flintoff przed kamerami nie uciekał też od tematu swojego wypadku z 2022 roku.
Przypomnijmy, iż Flintoff zaczął występować w "Top Gear" około dekady po zakończeniu kariery krykietowej. Dołączył do Paddy'ego McGuinnessa i Chrisa Harrisa, dzieląc się z fanami swoją miłością do motoryzacji i podejmując się często odważnych wyzwań. Podczas jazdy po torze testowym Dunsfold Aerodrome Morganem Super 3 stracił panowanie nad pojazdem.
Freddie o wypadku w "Top Gear"
W nowym dokumencie ujawnił, co przeszło mu przez myśl, gdy samochód z otwartym dachem przewrócił się, a on uderzył głową o ziemię. Dodajmy, iż Freddie doznał wówczas licznych obrażeń twarzy (po których do dziś ma rozległe blizny) i złamał żebra.
– Kiedy zaczął się przewracać, spojrzałem na ziemię i wiedziałem, iż jeżeli zostanę uderzony tutaj, z tej strony, to złamię sobie kark. jeżeli uderzę w skroń, to umrę. Moją najlepszą szansą było paść twarzą w dół – opowiadał. Dalej opisywał, iż "tarł twarzą po torze" przez wiele metrów, aż w końcu "uderzył w trawę i wpadł do środka auta".
Flintoff w tamtym momencie "zastanawiał się, czy jeszcze żyje". Był przytomny, ale nic nie widział. – Myślałem sobie, czy to już? Czy to już, wiesz, co mam na myśli? Po prostu będę widział czerń do końca moich dni – mówił. Po chwili jednak zobaczył kawałek toru i wtedy zdał sobie sprawę, iż "to nie jest niebo".
– Myślałem, iż moja twarz odpadła. Byłem przerażony na śmierć – wyznał. W świeżej produkcji Disneya zwierzył się też z tego, iż po tym traumatycznym doświadczeniu "często cierpi na koszmary senne i doświadcza zespołu stresu pourazowego". Bohater "Flintoff" porozmawiał także z realizatorami o swoim powrocie do krykieta.