Polski internet rozgrzał się do czerwoności po tym jak użytkownik 10-letniej Tesli Model S wrzucił do sieci wycenę wymiany baterii w tymże aucie elektrycznym. Ponad 200 tys. zł szacunku za naprawę robi wrażenie, choć jak się przyjrzeć całej sprawie, to ta kwota jednak nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.
Całą aferę wywołał wczoraj facebookowy bloger Moja Tesla. To zdecydowany miłośnik firmy Elona Muska, który w 2014 r. kupił w Trondheim Teslę Model S. W okresie gwarancyjnym bohater historii wielokrotnie kursował elektrykiem między Norwegią a Polską raczej bezawaryjnie. Z historii bloga można wywnioskować, iż najczęściej psuły mu się wycieraczki (co najmniej 3-krotnie).
Wymiany baterii w starym elektryku mogą pomóc na chwilę
Niemal równo 2 lata temu skończyła mu się jednak gwarancja na baterię. Wydawało się, iż szczęście w nieszczęściu, iż… zepsuła mu się zestaw akumulatorów i zdążył wymienić baterię kilka dni przed końcem ochrony. Była to jednak bateria regenerowana, ponieważ takich Tesla już nie produkuje. Niestety firma Elona Muska nie daje już wieloletniej gwarancji na takie odnowione baterie i być może nie bez przyczyny.
2 lata od wymiany bateria zaczęła się ładować do maksymalnie 34 proc., co oznaczało zaledwie 120 km zasięgu. Zapadła decyzja o zgłoszeniu serwisowym do Tesla Center Katowice. W aplikacji wyświetliła potem odpowiedź z szacunkową wyceną za naprawę. Kosztorys na 206 156,67 zł brutto brzmi porażająco, zwłaszcza iż poniżej 200 tys. zł można kupić zupełnie nową Teslę Model 3 czy Teslę Model Y. Oczywiście sprawa dotyczy Tesli Model S, czyli dużo lepiej wyposażonego samochodu (nówka z 2024 r. kosztuje od 441 990 zł).
Tesla chce mi wymienić baterie w mojej 10 letniej Tesli za jedyne 206 tyś złotych. Co Wy na to?
Opublikowany przez Moja Tesla Poniedziałek, 9 grudnia 2024
Afera rozlała się na wiele mediów społecznościowych. Przeciwnicy aut elektrycznych zaczęli mieć pożywkę z tego screena. Rzucano gromami, iż o to proszę 10 lat i żeby dalej jeździć trzeba zapłacić więcej za baterię niż za niejedno nowe auto. Jednak wyrwanie z kontekstu często zakrzywia obraz rzeczywistości. Ta nie jest tak tragiczna jak mogłoby się wydawać na początku. Wszystko wyjaśniło się w momencie, gdy bloger wrzucił szczegóły tego kosztorysu.
Dlaczego kosztorys wymiany baterii wyszedł tak drogo?
Okazuje się, iż zawarto w nim dwie baterie, ponieważ klient musi zdecydować się na jedną z nich. Jedną opcją jest regenerowana bateria o pojemności 85 kWh (cena 78 975,61 zł netto). Drugą możliwością jest nowa bateria o pojemności 90 kWh (koszt 86 349,59 zł netto) z elektronicznym ograniczeniem do 85 kWh (za dodatkową opłatą można odblokować ją do pełna). Zatem realny koszt serwisu może spaść choćby o połowę.
Czy 100 tys. zł za wymianę baterii w Tesli to dużo? Z jednej strony nie jest to mała kwota, ale biorąc pod uwagę, iż to Tesla Model S, to kwota nie powinna porażać. Oczywiście 10-letnie Tesle Model S potrafią kosztować ok. 80 tys. zł, więc w teorii łatwiej kupić używkę. Jednak trudno powiedzieć na co się realnie trafi i ile czasu będzie jeździć bezawaryjnie. Jak widać regenerowane baterie starej generacji potrafią paść względnie szybko. Alternatywą są firmy, które oferują wymianę tylko uszkodzonych modułów czy ogniw, co może umożliwić tańszą naprawę.
Jaki z tego morał?
Czy ta historia jest przestrogą przed kupowaniem aut elektrycznych? Po części może tak, jeżeli bierzemy pod uwagę modele używane. Jednak nie można generalizować, bo pamiętajmy, iż w 2014 r. Tesli bliżej było do startupu niż wielkiego producenta samochodów, jakim jest teraz. Na przestrzeni tych lat technologie baterii poszły kosmicznie do przodu, zwłaszcza w ostatnich latach. Ten proces odbywa się cały czas, a różni producenci wykorzystują różne składy chemiczne. Czy one będą sprawować się lepiej za 10 lat? Jak to w przypadku nowych technologii bywa, czas pokaże. Jednak na prawdziwe przełomy w technologii akumulatorów aut elektrycznych dopiero przed nami.