Samochody elektryczne nie sprzedają się w naszym kraju zbyt dobrze. Najnowsze dane sugerują, iż początek bieżącego roku przyniósł ze sobą śmiesznie niską liczbę rejestracji nowych elektryków. Nie pomogły zapowiedzi ambitnych rządowych projektów gwarantujących poprawę infrastruktury oraz sowite dopłaty. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, gdy porównamy ją do innych europejskich państw. Czy niedługo doczekamy się przełomu z prawdziwego zdarzenia?
Samochody elektryczne nigdy nie podbiją naszego kraju?
Ostatnio mieliśmy do czynienia z wysypem dobrych wieści dla osób chcących zainwestować w samochody elektryczne. Władze naszego kraju zapowiedziały kolejny program dopłat NaszEauto, którego budżet wynosi około 1,6 miliarda złotych. Do tego doszło ogłoszenie dofinansowania dla szeregu przedsięwzięć mających docelowo zwiększyć liczbę stacji ładowania. Tym samym infrastruktura zaczęłaby prezentować się znacznie atrakcyjniej.
- Sprawdź także: Ładowarki do elektryków zaleją Polskę. Olbrzymie dofinansowanie
Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar rzucił teraz garścią nieco mniej pozytywnych statystyk. Okazuje się, iż lokalny rynek elektryków tak naprawdę stoi w miejscu. Styczeń bieżącego roku zakończył się na sprzedaży zaledwie 1121 nowych tego typu pojazdów, co przełożyło się na 2,5% udziału. jeżeli zaś chodzi o informacje opublikowane przez Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności, na terenie Unii Europejskiej zajmujemy niemalże ostatnią pozycję. Wyprzedzamy wyłącznie Chorwację i Słowację, wszędzie indziej samochody elektryczne cieszą się znacznie większą popularnością.
Spójrzcie zresztą na poniższe zestawienie:

Nie wygląda to najlepiej, chociaż na horyzoncie wciąż tli się nadzieja. Mowa przede wszystkim o dynamicznej rozbudowie infrastruktury ładowania. Regularnie dochodzi o uruchomienia nowych punktów, zwłaszcza przy autostradach oraz drogach ekspresowych. Rozpoczęty dopiero rok ma być pod tym względem niejako przełomowy. Dopiero co dowiedzieliśmy się o przetargu na dzierżawę zainicjowanym przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.
Chińczycy weszli z butami do UE i nie zamierzają opuszczać tego rynku
Trudno też nie wspomnieć o nieustannie rosnącej ofercie wszystkich producentów. Konsumenci mają do wyboru coraz więcej elektryków – te są ponadto znacznie tańsze niż jeszcze kilka lat temu. Obniżki cen nie tak dawno zaproponowała m.in. Tesla oraz Kia. Gdy dołożymy do tego program NaszEauto, to samochody elektryczne przestają wypadać aż tak drogo w porównaniu z tradycyjnymi pojazdami.
Na uwagę zasługuje również umacniająca się pozycja chińskich marek. Idealnym przykładem jest BYD, który sprzedaje się w Polsce naprawdę nieźle. w tej chwili statystyki prezentują się zatrważająco: chińskie marki mają w Unii Europejskiej 13,6% udziału. Wynik ten w 2021 roku wynosił zaledwie 1,7%, więc aż strach pomyśleć jak sytuacja będzie prezentować się za kolejne cztery lata.
- Przeczytaj również: Xiaomi to nowa Tesla – sprzedaż elektrycznego SU7 przebija sufit
Unia Europejska ma do wykonania niezwykle trudną misję. Na razie nic nie wskazuje na to, by chciano z niej rezygnować. Dlatego prawdopodobnie 2025 rok upłynie pod znakiem kuszących dopłat, rozwoju infrastruktury i sowitych obniżek regularnych cen samochodów elektrycznych.
Źródło: Rzeczpospolita / Zdjęcie otwierające: unsplash.com (@pixelfreund)