Pół wieku temu w „Motorze” – przeglądamy wydanie nr 1 z 1975 r.

2 dni temu

Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Nasz tygodnik przechodził poważne zmiany, Audi wypuściło na rynek model, który lepiej znamy dziś jako Polo, przymierzano się do motocykli z automatami i obowiązkowego korzystania z pasów bezpieczeństwa. Przypomnijmy sobie, o czym pisaliśmy w „Motorze” 5 stycznia 1975 r.

Do siego roku! To raz. Dwa – w nowy rok pół wieku temu „Motor” wszedł w nieco zmienionej szacie graficznej i odrobinę mniejszym od wcześniejszego formacie, zbliżonym do obecnego. Przybyło zarazem stron.

Tak, oczywiście brakowało papieru i co drugi tydzień gazeta musiała się ukazywać w ograniczonej objętości. Wielu czytelników narzekało też na mało poręczny do czytania rozmiar gazety i niewielką liczbę zdjęć w numerach. A jako iż byliśmy (i znowu jesteśmy) jedynym tygodnikiem zajmującym się sprawami szeroko pojętej motoryzacji w kraju, oczekiwania były (i przez cały czas są) wysokie.

fot. archiwum/Motor

Audi 50: wzorzec dla Polo

fot. archiwum/Motor

W naszej ocenie Audi 50 było najważniejszą nowością 1974 roku. Już za parę miesięcy na rynek miała wejść nieco zubożona, ale też produkowana w masowych ilościach odmiana tego przecierającego nowe szlaki modelu, czyli Volkswagen Polo – i właśnie na tym polegał ten wielki przełom.

W końcu, po dziesiątkach lat produkowania samochodów opierających się na rozwiązaniach z Garbusa, niemiecka firma przestawiała się na nowe tory – w dobie ciągle panującego kryzysu paliwowego rynek wyczekiwał każdego nowego, niedrogiego, przednionapędowego auta, których było wtedy jak na lekarstwo. Obok Golfa ten niepozorny hatchback tworzył fundamenty pod nadchodzącą epokę dominacji Volkswagena na europejskim rynku.

Cały materiał o Audi 50 – poniżej.

https://magazynauto.pl/wiadomosci/audi-50-prezentacja-praprzodka-audi-a1,aid,2306

Automat w motocyklu

fot. archiwum/Motor

Próby ułatwienia życia kierowcy motocykla nie były rzeczą nową. Już w połowie lat 50. ubiegłego wieku firma DKW oferowała mały skuterek z przekładnią automatyczną. W pierwszej połowie lat 70. takie rozwiązania – z bezstopniową przekładnią pasową – zaczęły pojawiać się też w klasie motocykli 250 cm3.

Na zdjęciu powyżej amerykański Rokon, napędzany silnikiem Sachs o nietypowej pojemności 335 cm3 (ze skutera śnieżnego), wytwarzany w niewielkich seriach na wewnętrzny rynek.

Pojazd przeznaczony był głównie do jazdy w terenie, miał obręcze kół odlewane z lekkiego stopu i terenowe opony, ważył 75 kg. I tu pojawiał się problem, bo pasek przekładni po zalaniu wodą zaczynał się ślizgać i przenoszenie napędu stawało się wątpliwe. Ale motocykl nadrabiał to do pewnego stopnia łatwością prowadzenia, co było istotne zwłaszcza dla początkujących jeźdźców.

Ważne dla pasażerów aut

fot. archiwum/Motor

Powoli zaczynaliśmy czynić nieśmiałe uwagi na temat zasadności wprowadzenia obowiązku zapinania pasów bezpieczeństwa w Polsce, co pół wieku temu spotykało się ze sporym oporem. Duża odpowiedzialność spoczywała w tym zakresie na kierowcy, to od jego decyzji zależało bezpieczeństwo jazdy całej ekipy na pokładzie.

Przy okazji wspominaliśmy o ogólnych obowiązkach prowadzącego względem pasażerów. Co było ważne 50 lat temu? Na przykład sposób zamykania drzwi, by nie doprowadzić do ich przypadkowego otwarcia w czasie jazdy. Chodziło o to, by ktoś mniej obeznany z samochodami nie pomylił korbki od szyb z klamką. Należało też poinstruować obecnych, jak reguluje się fotel. Dla bardziej zaawansowanych przydatne mogły być instrukcje dotyczące korzystania z hamulca awaryjnego i wentylacji/ogrzewania.

Idź do oryginalnego materiału