– Mamo, chcę Hyundaia Konę. – Mamy Hyundaia Konę w domu. Ok, nazwa auta na fakturze zakupowej będzie inna – i będzie brzmiała „Hyundai Bayon” – ale to, co było najładniejszego w Konie, trafiło w końcu i do mniejszego modelu.
Chodzi oczywiście o LED-ową monobrew listwę łączącą przednie reflektory, które nowej Konie nadaje wygląd statku kosmicznego i… w mniejszym Bayonie też wygląda bardzo dobrze. A dokładniej tak:
Dla porównania, wcześniej było tak:
Nie jest to może jakaś dramatyczna metamorfoza, ale jest lepiej i dodatkowo najwyraźniej tego właśnie chcieli klienci – Hyundai w swoim komunikacie prasowym wyraźnie zaznacza, iż nowości w tym zakresie wprowadzono „specjalnie z myślą o europejskich odbiorcach”. Czyli przy okazji możemy się cieszyć, iż w końcu coś nie zostało zrobione z myślą o dalekim wschodzie albo równie dalekim zachodzie. Albo przynajmniej możemy to sobie wmawiać.
W ślad za nową listwą LED poszła oczywiście też zmiana przedniego pasa – nowy jest kształt przedniego zderzaka i osłony chłodnicy, aczkolwiek wygląda trochę na to, jakby bliżej nadkola postanowiono nie wprowadzać większych zmian i zachować ten sam kształt wcięcia na reflektor i wloty powietrza (aczkolwiek te drugie są już w innym kształcie).
Z profilu większych zmian raczej nie zauważymy, chyba iż ktoś zdecyduje się na zamówienie nowych obręczy – odświeżone zostały zarówno te 16-, jak i 17-calowe. Nowe będą też cztery lakiery, a cała paleta kolorów będzie składała się z dziewięciu opcji i opcjonalnego dachu w kolorze czarnym.
Trochę więcej dzieje się z tyłu, aczkolwiek ograniczono się tutaj do modyfikacji tylnego zderzaka. Wcześniej było tak:
Wyszło lepiej, aczkolwiek egzemplarz na drugim zdjęciu wygrywa koreczkiem ekonomicznej i ekologicznej jazdy.
Odświeżony Hyundai Bayon – wnętrze
Do tej pory było tak:
A będzie tak:
Drastycznych zmian na pierwszy rzut oka (poza większym wyświetlaczem na środku, teraz w standardzie 10,25″) raczej nie widać. Panel klimatyzacji przez cały czas oferuje fizyczne przyciski, standardowy wyświetlacz ma 4,2″, natomiast można go w pełni zastąpić cyfrowymi zegarami o przekątnej również 10,25″. Oferowana jest do kompletu obsługa Apple CarPlay, Android Auto, bezprzewodowego ładowania, dwa złącza USB-C (jeden z przodu i jeden z tyłu), złącze USB-A (z przodu), a także system dźwiękowy Bose.
W ramach liftingu usunięto też z wnętrza klasyczne żarówki i wprowadzono na ich miejsce LED-y. jeżeli ktoś chce dopłacić, to opcjonalnie może dokupić oświetlenie ambientowe z możliwością zmiany kolorów.
Na liście wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa znajdziemy z kolei m.in. asystenta podążania pasem ruchu, zapobiegania kolizjom czołowym, adaptacyjny tempomat, zapobiegania kolizjom w martwym polu, monitorowanie uwagi kierowcy czy eCall drugiej generacji.
Komunikat prasowy niestety póki co nie wspomina o dostępnych opcjach napędowych i cenach. W tej chwili Hyundai Bayon oferowany jest wyłącznie z litrową jednostką benzynową o mocy 100 KM i sześciostopniową przekładnią manualną albo dwusprzęgłową przekładnią automatyczną. Ceny startują od promocyjnych 86 600 zł za 1.0 T-GDI 6MT w najniższej wersji wyposażenia i wspinają się do 102 200 zł za najwyższą wersję z „automatem”.