Jeśli ktoś klika w tekst, w którego tytule jest „Dodge Charger”, to wiadomo, co chce zobaczyć. Wielki i groźny wóz, kipiący coca-colą agresją i ryczący swoim przeskalowanym V8. Informuję więc, iż nic takiego tutaj nie ma, chociaż tekst faktycznie jest o nowym Chargerze.
I ten nowy, świeżo co zaprezentowany Dodge Charger, wygląda tak:
Starałem się przy tym dobrać tutaj zdjęcie, na którym wygląda możliwie najbardziej muskularnie, ale chyba średnio mi to wyszło. Owszem, jest nowocześnie, może choćby retro-nowocześnie, ale w porównaniu do naprawdę dobrej, poliftingowej wersji poprzednika – jakoś tak grzecznie, lekko i gładko.
Można natomiast cieszyć się z tego, iż faktycznie pozostał w pewnym stopniu muscle carem, a nie SUV-em. Przynajmniej na razie.
Ok, dajmy mu jeszcze szansę w dzikszym kolorze:
Trochę lepiej. To można zajrzeć jeszcze do wnętrza:
Tak, można było się domyślić tego, iż będą tutaj wielkie ekrany. Szczęśliwie pod wyświetlaczem znalazło się miejsce dla przycisków (choć raczej dotykowych) do obsługi klimatyzacji (przynajmniej są stale w jednym miejscu), natomiast ewentualne kompleksy może nam pomóc leczyć monstrualny drążek zmiany trybów jazdy.
To skoro wiemy, jak wygląda nowy Dodge Charger, można przejść do poszukiwania V8. Będzie bardzo krótkie.
Nowy Dodge Charger jest na razie elektryczny. Będzie spalinowy, ale na V8 nie liczcie.
Osadzone na koncernowej platformie STLA Large auto w swojej w tej chwili promowanej wersji jest całkowicie elektryczne. Dodge choćby chwali się, iż jest to pierwszy na świecie elektryczny muscle car i przy okazji pierwsze na świecie auto na nowej platformie.
Efekty? Zamiast rozmawiać o pojemności V8 pod maską, w tym przypadku rozmowy będą dotyczyły głównie mocy generowanej przez silniki elektryczne (mamy tu do czynienia z AWD). Dodge Charger Daytona ma zapewnić moc choćby 670 KM, co przełoży się na sprint do 60 mil na godzinę w zaledwie 3,3 sekundy – ma to być zresztą najlepszy wynik w kategorii muscle carów w ogóle. Podobnie rekordowy ma być czas na ćwierć mili, który w przypadku najmocniejszej wersji wynosi zaledwie 11,5 sekundy.
Jeśli chodzi o dokładny podział na wersje napędowe, to będą dwie. Dodge Charger Daytona Scat Pack, czyli wspomniane 670 KM, oraz Dodge Charger Daytona R/T, czyli nieco skromniejsze 496 KM. Trzeba przy tym pamiętać, iż szczytowe 670 KM można uzyskać po aktywacji tzw. PowerShot, czyli dodatkowego zastrzyku 40 KM na okres 15 sekund. W podobny sposób zresztą doliczono 40 KM do wersji R/T (4,7 s do 60 mil na godzinę).
Na szczęście jest i dobra wiadomość.
Nie każdy Charger będzie się musiał charge’ować na chargerze. W przyszłości do gamy dołączą dwa warianty spalinowe z sześciocylindrowymi silnikami benzynowymi. Niestety na ich temat nie mamy zbyt wiele informacji, poza tym, iż Dodge Charger SIXPACK H.O. ma oferować moc na poziomie 550 KM, natomiast Charger SIXPACK S.O – 420 KM. Wiadomo też, iż w jednym i drugim przypadku za generowanie mocy odpowiadać będzie rzędowy, 3-litrowy silnik Hurricane.
Może jednak amerykańscy klienci przekonają się do elektrycznego Chargera. W końcu producent w trybie Race dorzuca tutaj tryb jazdy „Donut mode”, który pozwoli radośnie kręcić bączki po parkingu, a jak i to nie pomoże, to zostaje jeszcze „Drift mode” (raczej wiadomo do czego) i… „Line Lock”, który pozwoli zablokować przednie koła i radośnie kręcić tylnymi.
Chociaż w tęstknocie za V8 raczej to specjalnie nie pomoże.