Oto najstarsze Ferrari, które nie stoi pod kocem w garażu. To arcydzieło ma idealną właścicielkę

1 miesiąc temu

Wyjątkowe samochody z Maranello, które doczekały się emerytury, zwykle spędzają czas ukryte w garażach. Są dla właścicieli często inwestycją i pewnym zastrzykiem dodatkowej gotówki. Jednak nie wszyscy traktują Ferrari, jak trofea i wożą na pokazy. Są tacy, którzy szczęśliwie i bezlitośnie nabiją im na licznik kolejne kilometry.

75-latka zakochała się w Ferrari 166 Inter z 1948 roku 30 lat temu

Dziś najstarsze Ferrari, jakie ciągle jeździ po drodze, należy do wyjątkowej osoby. To 75-letnia Amanda, która jest właścicielką starszego o rok od siebie Ferrari 166 Inter z 1948 roku. Kobieta, która dziś przemierza nim drogi Nowej Zelandii, przeprowadziła się tam z Alaski. Jak to się stało, iż jeździ klasycznym Ferrari z kierownicą po prawej stronie?

Amanda wraz z mężem Philipem trafili na ogłoszenie o sprzedaży tego egzemplarza w magazynie jeszcze w latach 90. Wtedy przebywali jeszcze w najbardziej na północ wysuniętym stanie USA. Postanowili je „adoptować”, bo mieli już w swoim garażu dwa Ferrari: 330 GT i 330 GTC.

Włoski producent samochodów rozpoczął produkcję modelu 166 Inter w 1948 roku. Był rozwinięciem wyścigowych modeli 125 S i 166 S. Nazwa „ Inter” jest hołdem dla zwycięstw Scuderia Inter w sportach motorowych.

Dziś ponad 70-letnie Ferrari wykorzystuje aluminiowy silnik V12 2,0 l, zaprojektowany przez Gioacchino Colombo. Ten sam, który napędzał wyścigową 166 S. Obydwa modele zbudowano na tym samym podwoziu, ale Ferrari zwiększyło rozstaw osi wersji drogowej z 2420 do 2500 mm.

Zakup klasyka nie był dla pary łatwym zadaniem. Negocjacje trwały pół roku, zanim Ferrari 166 Inter trafiło do kontenera. Po jego otwarciu na nowych właścicieli czekała niespodzianka- podwozie i pięć pudeł zawierających różne części mechaniczne. Dzięki wsparciu eksperta udało im się ukończyć projekt i klasyczne Ferrari było gotowe do drogi w 1997 roku.

Para pokonała nim w sumie ponad 50 000 km, a właścicielka nabija kolejne. Dlaczego nie prezentuje jego piękna i wyjątkowości na imprezach, czy nie ukrywa w garażu, by nabierało wartości?

Ferrari 166 Inter z 1948 r i Amanda

Glacier Blue, bo Pininfarina zawsze kochało kolor niebieski

Nie jest tajemnicą, iż włoski model o numerze podwozia 007-S miał kilka wgnieceń, więc w żaden sposób nie był bez skazy. Kolor, jaki dziś nosi był wyborem właścicieli, ze względu na fakt, iż czarno białe zdjęcia załączone do samochodu nie pozwalały zidentyfikować oryginalnego koloru lakieru. Glacier Blue, świetnie leży na klasycznym modelu. Małżonkowie słusznie uznali, iż zasługuje na ukochany kolor Pinifarina.

Dziś samochód, w którym na próżno szukać radia, czyni jego właścicielkę najszczęśliwszą osobą na świecie. Praca nad tym projektem była ekscytująca, a Amanda mówi „nadal czuję to samo, choć minęło 30 lat”.

Na zjawiskowym drogach Nowej Zelandii najpiękniejsza jest dla niej muzyka wydobywająca się z silnika ponad 70-letniego Ferrari i szum opon na asfalcie. Amanda nigdy nie zamierzała zamknąć go w garażu, by zyskiwał codziennie na wartości. Przyjemność prowadzenia tego pojazdu jest jej trudno opisać słowami. Jednak bez wahania mówi o nim wzruszona: „ To miłość mojego życia ”.

To najstarsze Ferrari, jakie jeździ po drogach i nie jest królową garaży. W związku z tym, iż czas biegnie nieubłagalnie, 75-letnia Amanda ma nadzieję, iż kolejny właściciel nie zamknie go w garażu. To samochód, który musi być w drodze, a obecna właścicielka chce po prostu cieszyć się swoim wyjątkowym samochodem jak najdłużej.

Oglądając poniższe wideo, nie mamy złudzeń, iż to jedyne słuszne miejsce dla tego pięknego samochodu. W końcu to arcydzieło powstało po to, by być w drodze.

Ferrari Inter 166
Ferrari Inter 166 1948
Ferrari Inter 166 1948 codziennie jeździ po drogach Nowej Zelandii

Idź do oryginalnego materiału