Ostatnie Pokolenie kontra kult Świętej Przepustowości

2 tygodni temu

Kult Świętej Przepustowości w Polsce powoli staje się religią państwową, a do miana głównego kapłana aspiruje sam premier. „Blokowanie dróg, niezależnie od politycznych intencji, stwarza zagrożenie dla państwa i wszystkich użytkowników dróg. Wezwałem dziś odpowiednie służby do zdecydowanego reagowania i przeciwdziałania takim akcjom” – przekazał wiernym Donald Tusk, nowa głowa Kościoła Przepustowego.

Dogmaty kultu św. Przepustowości powinny zostać jak najszybciej zaimplementowane do polskiego prawodawstwa, najlepiej jako nadrzędne wobec prawa świeckiego (tu wzorem mógłby być np. Iran). „Jeżeli służby i policja nie ogarną tych strajkujących przyklejających się kropelką do asfaltu, to trzeba będzie zmienić prawodawstwo, żeby takie akty były zabronione” – stwierdził biskup Kościoła Przepustowego, Witold Zembaczyński.

O dobre imię świętej walczą już nie tylko czołowi polscy politycy, ale choćby znani sportowcy. Jedną z blokad przeciwników jej kultu osobiście rozbijało jednoosobowe komando złożone z rezerwowego piłkarza Legii Michała Kucharczyka, który głęboką wiarę przyswoił ponoć dopiero, gdy grał w uzbeckim Taszkiencie, gdzie piękne, szerokie i doskonale przejezdne drogi, wolne nie tylko od siedzących licealistów, ale często choćby innych samochodów, uświadomiły mu potęgę świętej. Być może już niedługo powstanie Zakon Rycerzy Przepustowości na wzór Zakonu Rycerzy JP II, do którego niedawno wstąpił znany społecznik i filantrop Łukasz Mejza.

Żarty na bok. Reakcja premiera Polski na sporadyczne protesty drogowe grupki młodych ludzi jest jednak czymś kuriozalnym i wywołującym głębokie zażenowanie. „Womp womp” – mogłaby powiedzieć posłanka Wanda Nowicka. Trudno nie odnieść wrażenia, iż wśród wyrośniętych facetów w średnim wieku powstała moda na wyżywanie się na młodych aktywistach klimatycznych. Jakby koniecznie chcieli wskoczyć na falę społecznej niechęci wobec nich. O, blokada drogi, fajnie, wyjdę z auta i wytargam tych chudzielców po asfalcie, może ktoś nagra filmik i znowu będę sławny, bo w tych rezerwach Legii to straszne nudy. O, znowu to Ostatnie Pokolenie, fajnie, napiszę mocnego tłita, może ludzie na kilka dni zapomną, iż kieruję najbardziej bezczynnym rządem w historii III RP.

Szczególnie efektownie na falę wskoczył dyrektor TVP3 Warszawa Jakub Sito, który zapowiedział, iż w programach jego stacji nazwa Ostatnie Pokolenie padać już nie będzie. „Informujmy o skutkach, nie promujmy Ostatniego Pokolenia” – powiedział Sito i zaapelował do innych mediów, by przyłączyły się do zainicjowanej przez niego akcji. W ten sposób postawił młodych aktywistów klimatycznych w jednym szeregu ze sprawcami masowych strzelanin i terrorystami, bo to wobec nich stosowało się dotychczas tego typu środki.

Przyznaję, iż sam jestem sceptyczny wobec metod działania Ostatniego Pokolenia. Nie dlatego, iż żal mi pomalowanych pomników czy ścian biurowców. Gdyby tego typu działania były skuteczne, mogliby choćby przemalować Mona Lisę na Różową Panterę. Dla mnie to tylko jakieś obrazki, od których wolę komiksy. Niestety, takie akcje mogą być przeciwskuteczne, wywołując społeczny opór nie tylko wobec aktywistów, ale też polityki klimatycznej jako takiej. Jednak gdy widzę przerośniętych chłopów, którzy się na nich wyżywają, sam mam ochotę przykleić się do drogi wyjazdowej z Wilanowa z transparentem „zapraszam do nowiutkich tramwajów pana rafaua”.

Policja poinformowała, iż od początku 2024 roku aktywiści z Ostatniego Pokolenia dokonali aż 50 blokad dróg. W sumie zatrzymano 335 osób, czyli mniej więcej tyle, ile pseudokibiców podczas jednej ustawki. Większość Polek i Polaków może nie mieć świadomości, iż na południu naszego kraju miejscem kibolskich ustawek jest najczęściej autostrada A4. Oni się tam tłuką co chwilę, miesiąc temu walczyli w okolicach Wrocławia. Walki realizowane są w przeróżnych konfiguracjach, a chętni zjeżdżają z całego kraju – w 2020 roku pod Krakowem walczono o mistrzostwo Podkarpacia (kibice z Rzeszowa, Krosna, Jarosławia i Stalowej Woli), a rok temu pod śląskimi Mysłowicami starły się Wisła Kraków i Arką Gdynia. W 2017 roku policja na Śląsku w ostatnim momencie uniemożliwiła kilkuset psychofanom Ruchu Chorzów, Wisły Kraków i Elany Toruń przeprowadzenie na A4 masowego ataku – przy pomocy maczet, siekier i noży – na nadjeżdżających kibiców Śląska Wrocław. Podejrzewam, iż tego typu blokady jednoosobowe komando Michała Kucharczyka przesiedziałoby w aucie.

Zresztą już niedługo członkowie Kościoła Przepustowego będą mieli okazję się wykazać. Po 10 grudnia ruszyć mogą większe protesty rolników, którzy masowo blokowali drogi już na początku roku, a w tej chwili trenują na przejściach granicznych. Wobec nich rząd nie był tak wojowniczy. Ministerstwo rolnictwa adekwatnie stanęło po stronie protestujących, którzy nie tylko blokowali drogi, ale też wylewali gnój przed wejściami do urzędów wojewódzkich. Być może wtedy rządzący jeszcze nie okrzepli, teraz na pewno im pokażą. Jakub Sito zaapeluje o nieużywanie słów „rolnicy” i pokrewnych, by ich nie promować. „Mówmy o nich złoczyńcy w traktorach” – stwierdzi zapewne.

Jeśli rząd chce zapewnić bezpieczeństwo na drogach i przejazd dla pojazdów w sytuacjach alarmowych, to jest do zrobienia kilka ważniejszych rzeczy. Można na przykład zacząć wreszcie kontrolować emisję spalin przejeżdżających maszyn. W 2017 roku NIK przeprowadził kontrolę, według której przy choćby 40 proc. przeglądów nie sprawdzono prawidłowo poziomu emisji, a policja jest kompletnie do tego nieprzygotowana. Jako regularny pieszy i do niedawna regularny kierowca stwierdzam, iż od tego czasu nic się w tej kwestii nie zmieniło, a jeżeli już, to tylko dlatego, iż samochody na polskich drogach są nieco nowsze. Można też umożliwić karetkom jazdę po buspasach bez sygnału. jeżeli rząd uważa, iż zrobi się tam zbyt duży ruch, to można wykreślić z listy uprzywilejowanych taksówki i samochody elektryczne – a przynajmniej te ostatnie.

No cóż, można by się już przyzwyczaić, iż Polska jest krajem, w którym duże szanse na prezydenturę ma ziomeczek łysych z Wybrzeża, ale i tak główne zagrożenie stanowią młode aktywistki klimatyczne i innej maści lewactwo.

Idź do oryginalnego materiału