
Orlen wprowadził do oferty nowy rodzaj paliwa, które pozwala na znaczne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Paliwa tego nie znajdziemy jednak na stacjach paliw, a będą nim tankowane samoloty.
Samoloty startujące z lotnisk w Warszawie, Krakowie i Katowicach, mogą już tankować Sustainable Aviation Fuel (SAF), czyli zrównoważone paliwo lotnicze.
SAF, czyli Sustainable Aviation Fuel, to paliwo, które w przeciwieństwie do tradycyjnej ropy naftowej, powstaje z surowców odnawialnych lub odpadowych. Mogą to być np. oleje posmażalnicze, odpady rolnicze, komunalne, a choćby resztki z przemysłu drzewnego.
Brzmi jak coś, co normalnie trafia na wysypisko? Zgadza się. Ale nowoczesne technologie pozwalają zamienić te niepozorne surowce w pełnoprawne paliwo lotnicze, które może być używane w takich samych silnikach, jakie dziś napędzają Boeingi czy Airbusy.
SAF to konkretna odpowiedź na potrzeby współczesnego świata, paliwo, które redukuje emisje CO2 choćby o 80 proc. w całym cyklu życia, czyli od momentu produkcji, przez transport, aż po spalenie w silniku samolotu. To właśnie dlatego Unia Europejska tak mocno naciska na jego wdrożenie.
Odpad, który pozwala latać
SAF nie wymaga przebudowy samolotów. To mieszanka odnawialnego komponentu z klasycznym paliwem typu JET-A1. Dzięki temu linie lotnicze mogą z dnia na dzień zmniejszyć emisję swoich operacji, bez kosztownych inwestycji w nowe technologie.
A korzyści są konkretne i globalne. Lotnictwo odpowiada za około 3 – 4 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych. Wydaje się niewiele? Może. Ale problem w tym, iż emisje z tego sektora bardzo trudno ograniczyć, bo trudno przecież zasilić samolot z gniazdka, jak samochód elektryczny.
Dlatego SAF to dziś jeden z niewielu realnych sposobów na dekarbonizację lotnictwa.
Przyszłość czystego powietrza
Nowe paliwo dostępne jest już na trzech polskich lotniskach: w Warszawie (Lotnisko Chopina), Krakowie (Balice) oraz Katowicach (Pyrzowice). Dlaczego akurat tam? To właśnie te porty przekraczają wymagane przez Unię Europejską progi obsługiwanych pasażerów i cargo odpowiednio 800 tys. pasażerów i 100 tys. ton towarów rocznie.
Rozporządzenie ReFuelEU Aviation, które weszło w życie w 2025 r., zobowiązuje duże lotniska i operatorów paliw do wprowadzania SAF do swojej oferty. Na start minimum to 2 proc. całkowitej sprzedaży paliwa.
Ale to dopiero początek. Do 2030 r. udział SAF ma wzrosnąć do 6 proc., w 2035 r. do 20 proc., a w 2050 r. aż do 70 proc. Ambitnie? Owszem. Ale niezbędnie, jeżeli chcemy zatrzymać zmiany klimatyczne.
Więcej o paliwach lotniczych na Spider’s Web:
Produkcja jeszcze nie w Polsce, ale już niebawem
Aktualnie komponent SAF wykorzystywany przez Orlen pochodzi z zagranicy. Ale to rozwiązanie tymczasowe. Koncern buduje właśnie w Płocku nowoczesną instalację HVO (uwodornienia olejów roślinnych), która pozwoli na lokalną produkcję paliwa lotniczego z używanych olejów spożywczych, dokładnie takich, jakie wylewamy po smażeniu frytek.
To nie tylko ekologiczne, ale i gospodarczo uzasadnione: mniejsze uzależnienie od importu, większa kontrola nad jakością i kosztami.
Orlen nie poprzestaje na biopaliwach. W ramach europejskiego projektu HySPARK koncern planuje budowę stacji tankowania wodoru przy warszawskim Lotnisku Chopina. Wodorowe pojazdy będą wykorzystywane przez naziemną obsługę lotniska.
Mowa m.in. o ciągnikach bagażowych, autobusach i pojazdach technicznych. To kolejny krok w kierunku pełnej dekarbonizacji transportu lotniczego nie tylko w powietrzu, ale i na ziemi.
Choć SAF to nie lekarstwo na wszystkie bolączki klimatyczne, to istotny i konkretny krok naprzód. I choć dziś mowa tylko o trzech lotniskach i kilku procentach udziału w rynku paliw, za kilka lat ta technologia może być standardem, a nie wyjątkiem.
I właśnie takie zmiany chcemy widzieć częściej.