Nowy gatunek SUV-a podbija oferty. choćby tego nie zauważyłeś

9 miesięcy temu

Wygląda na to, iż SUV-y zaczynają się powoli nudzić klientom. Co je zastąpi, a raczej – co uzupełni ofertę? Nie, nie minivany ani kei cary, tak dobrze to oczywiście nie będzie.

Oczywistą odpowiedzią na to pytanie są oczywiście SUV-y „coupe”. Pomimo tego, iż są z nami na rynku od lat, wielu osobom dalej kojarzą się niemal wyłącznie z najdroższymi modelami, np. BMW X6. Przez lata jednak to, co było dostępne wyłącznie dla najbardziej zamożnych, spłynęło i na niższe półki cenowe.

Do tego stopnia, iż SUV-ów w stylu coupe – a raczej po prostu czterodrzwiowych sedanów i liftbacków – jest w tej chwili zatrzęsienie. Niektóre choćby w całkiem rozsądnych cenach.

W czym możemy wybierać, nie idąc na łatwiznę i nie wrzucając na listę X6 czy GLE Coupe?

Renault Arkana – od 119 900 zł

Wrzucam Arkanę na pierwsze miejsce, bo aż dwukrotnie musiałem sprawdzić, czy cena podawana w konfiguratorze jest prawdziwa. Wygląda na to, iż jest i takiego „SUV-a coupe” (umówmy się może, iż dalej już będę stosował tę nazwę bez ozdobników) możemy kupić za odrobinę mniej niż 120 000 zł. Oczywiście mowa tu o wersji bazowej, ale to nie znaczy, iż jest ona biedna – automatyczna klimatyzacja jest, LED-we reflektory są, kierownica obszyta skórą jest, kamera cofania na pokładzie, a do tego za niewielką dopłatą (7000 zł) możemy mieć pełną hybrydę z automatyczną przekładnią.

No nie brzmi to jak zła oferta.

Peugeot E-3008 – od 169 000 zł

Jest drożej, nie da się zaprzeczyć, ale w sumie już na starcie mamy hybrydę i trochę bardziej wyszukany wygląd niż po prostu sedan na szczudłach. Do tego w ofercie jest wersja w pełni elektryczna, ale niestety znacząco przekraczamy tu już 200 000 zł. Choć zawsze można sięgnąć po dotację i wtedy jest jakby lżej.

BMW X2 – od 195 000 zł

BMW w końcu zrozumiało, iż ludzie nie chcą już hatchbacków – niezależnie od tego, jak będą wymyślne. Zamiast tego chcą po prostu X4 albo X6, tylko takiego, żeby było tańsze. No i jest – nowe X2 zaczyna się od mniej niż 200 000 zł, a większość klientów powie tylko „proszę dołożyć M-paka i ja już podpisuję umowę”.

Peugeot 408 – od 133 055 zł

W sumie trudno jednoznacznie stwierdzić, iż to SUV przerobiony na SUV-a coupe, ale chyba bez obaw możemy go wrzucić do tego koszyka. Tym bardziej, iż Peugeot targuje się z kupującymi – i to na ich korzyść – już na własnej witrynie internetowej. Rzadko zdarza się sytuacja, żeby na głównej stronie modelu widniała informacja o cenie startowej na poziomie ok. 150 000 zł, tylko po to, żeby po przejściu do konfiguracji dowiedzieć się, iż jednak będzie bliżej 130 000 zł. Co najważniejsze – takie egzemplarze w takich właśnie cenach występują w naturze. Dyskusyjne może być to, czy trzycylindrowy silnik o mocy 130 KM pasuje do takiego nadwozia, ale przy takiej cenie może nie ma co wybrzydzać.

Citroen C-4 i C4 X – od 111 600 zł

Na dobrą sprawę Citroen tak pięknie namieszał w swojej ofercie nietypowymi nadwoziami, iż można dorzucić jeszcze do kompletu C5X. W rezultacie mamy SUV-a coupe, SUV-a sedana i SUV-a-kombi-coupe. Albo coś w tym stylu, może nie będę się podejmował kompletnej interpretacji.

Co przyjemne – żadne z tych aut nie kosztuje fortuny. Spalinowy C4 zaczyna się od 111 600 zł, C4 X – od… dokładnie takiej samej kwoty, natomiast C5X teoretycznie od ponad 160 000 zł, a choćby od ok. 175 000 zł według nowego cennika, ale wśród gotowych do odbioru egzemplarzy znajdziemy i takie za wyraźnie mniej niż 140 000 zł. Brzmi dobrze jak za spory i interesujący wóz, aczkolwiek – tak jak w przypadku 408 – z 1.2 130 pod maską.

Skoda Enyaq Coupe – od 247 550 zł (minus dotacja)

Nie doczekaliśmy się Kodiaqa Coupe, ale jego elektryczny odpowiednik jak najbardziej oferuje takie nadwozie. Niestety tanio nie będzie – najtańsza odmiana, czyli 85, kosztuje w obecneh promocji 247 550 zł, więc choćby z rządową dopłatą wychodzi wyraźnie ponad 200 000 zł. Ale przynajmniej w zamian za to dostaniemy 285 KM i sprint do setki w mniej niż 7 s. A znajomi pewnie będą zdziwieni, jeżeli powiemy, iż jeździmy Skodą, a na spotkanie – zamiast spodziewanej Fabii czy Octavii – przyjedzemy czymś takim.

Tesla Model Y – od 224 990 zł (minus dotacja)

Nie jestem pewien, czy ktoś kiedykolwiek nazwał Model Y SUV-em coupe, ale tradycyjnym, pudełkowatym SUV-em to auto nie jest raczej na pewno. Do tego z maksymalnym rządowym wsparciem wychodzi nam na końcu cena poniżej 200 000 zł, a ostatnio dało się i bez tej pomocy kupić Model Y poniżej tej granicy cenowej. A to w końcu Tesla…

Audi Q3 Sportback – od 159 100 zł

Kolejny przypadek, gdzie muszę dwa razy sprawdzić cenę i znowu o dziwo się zgadza. Tak, Q3 Sportback jest tańsze m.in. od E-3008 w wersji hybrydowej. Oczywiście Audi już hybrydowe nie jest, do tego musimy samodzielnie zmieniać przełożenia (S tronic – prawie 170 000 zł), a w standardzie nie ma choćby klimatyzacji manualnej, ale obstawiam, iż większość klientów po prostu dołoży tych kilka tysięcy i wyjedzie z salonu niemieckim SUV-em w stylu coupe.

Inna sprawa, iż w cenie „poniżej Enyaqa”, który zmieścił się w zestawieniu, znajdziemy jeszcze Q4 E-tron (szczególnie po rabatach i dopłatach), a także Q5 Sportbacka (219 800 zł). Jest w czym wybierać.

Volvo C40 – od 256 900 zł (minus dotacja)

Robi się niestety dość drogo, chyba iż uwzględnimy dopłaty. Mamy tu jednak przyjemną kombinację świetnie wyglądającego nadwozia, dobrego napędu elektrycznego, no i oczywiście Volvo.

Oczywiście wszyscy czekają na inny model.

Czyli na Dacię w wersji coupe, która byłaby pewnie spełnieniem marzeń wielu osób, które pewnie kupiły już pierwszego Dustera, potem wymieniły go na drugiego, w teren to w sumie nie jeżdżą w ogóle, a kupno trzeciego auta tego samego typu byłoby po prostu nudne.

Czy to marzenie uda się kiedykolwiek zrealizować? Na razie nie wiadomo. Ale przy tak postępującej coupeizacji SUV-ów – nie jest to znowu takie niemożliwe.

Idź do oryginalnego materiału