Nigdy nie jedź w ten sposób w deszczu. Inaczej wizyta w lakierni gwarantowana

5 godzin temu
Może nam się wydawać, iż utrzymujemy bezpieczną odległość na drodze, a możliwe, iż popełniamy popularny błąd. I nie chodzi tutaj o same przepisy. Nasza jazda w czasie padającego deszczu może prowadzić do drogich konsekwencji w postaci kosztownej wizyty u lakiernika.


Kwestię odległości od auta jadącego przed nami reguluje przede wszystkim ustawa Prawo o ruchu drogowym. Rozróżnia dwie sytuacje: jazdę po drogach szybkiego ruchu oraz na pozostałych. Na autostradach i ekspresówkach zasady są dość precyzyjne.

Trzeba utrzymać minimalny odstęp nie mniejszy niż połowa prędkości (w metrach), czyli np. 60 metrów przy 120 km/h. Na "wolniejszych" drogach trzeba zachować odstęp "niezbędny do uniknięcia zderzenia" w razie hamowania lub zatrzymania się pojazdu z przodu.

Dlaczego trzeba zwiększyć dystans w czasie deszczu?


W czasie opadów deszczu sytuacja robi się jeszcze poważniejsza. Mokra nawierzchnia znacznie wydłuża drogę hamowania, a do tego dochodzi jeszcze jeden, często pomijany czynnik, który w dłuższej perspektywie też wpływa na bezpieczeństwo – w tym finansowe.

Samochody przed nami (lub jadące obok) wyrzucają spod kół chmurę brudnej wody, która ląduje bezpośrednio na naszym aucie. Większość kierowców po prostu w to wjeżdża – nie zdając sobie sprawy, iż ten mini-wodospad działa jak... piaskarka lub papier ścierny.

Co znajduje się w wodzie spod kół innych aut?


To nie jest zwykła deszczówka. Strumień, który uderza w nasze auto, jest mieszaniną wody i twardszych elementów:

piasku,

żwiru,

mikrocząsteczek asfaltu,

błota i innych zanieczyszczeń.


Wszystko to uderza w karoserię z ogromną siłą, powodując mikrouszkodzenia. Najwięcej szkód powstaje w przedniej części auta: przedni zderzak, maska, reflektory, przednia szyba. jeżeli ktoś jedzie obok, oberwać mogą też drzwi i boczne szyby. Efekt? Setki mikrozarysowań, matowienie lakieru, wżery na lampach, a z czasem – choćby rdza.

Odprysk na lakierze dziś, a rdza jutro. Koszty to choćby kilka tysięcy złotych


Początkowo nie widać żadnego problemu. Ale z czasem zarysowania przecinają warstwę ochronną lakieru, umożliwiając wilgoci i brudowi wnikanie głębiej. To prowadzi do powstawania korozji, której usunięcie i odnowienie lakieru – np. na masce – potrafi kosztować od kilkuset do kilku tysięcy złotych.

Jeśli więc widzimy, iż cała chmura wody spod kół auta przed albo obok nas ląduje na naszym samochodzie, to jesteśmy zdecydowanie za blisko. Zwolnijmy i pozwólmy mu odjechać na taką odległość, by większość mini-wodospadu opadała na asfalt. Ta prosta zmiana nawyku nie tylko ochroni nasze auto i portfel, ale i zwiększy nasze bezpieczeństwo na drodze.

Idź do oryginalnego materiału