Możesz kupić samochód, który kiedyś wielokrotnie narysowałeś. To Kelsen Sports Rider

1 rok temu

Kelsen Sports Rider to nazwa, która w zasadzie nikomu nic nie mówi. To dziwne, bo niemal wszyscy takie Kelseny rysowaliśmy, gdy byliśmy młodsi.

Nie wiem jak wy, ale ja swego czasu narysowałem się całkiem sporo. Ba – chciałem choćby zostać projektantem samochodów, ale przeszło mi, gdy dotarło do mnie, iż projektant to jednak powinien umieć ładnie rysować, a co więcej, powinien także umieć rysować w trójwymiarze – a o sobie tego powiedzieć nie mogłem. choćby gdy ograniczałem się do rzutów bocznych, to te rysunki jakieś rewelacyjne nie były – choć nie powiem, całkiem byłem z siebie dumny, gdy zacząłem ujmować na swoich projektach kolumny zawieszenia czy zaciski i tarcze hamulcowe – te ostatnie oczywiście obowiązkowo nawiercane. Później brałem katalog „Samochody świata” i spisywałem sobie stamtąd jakieś dane, które mi przypadły do gustu – choć gdy dziś przeglądam sobie te notatki to się za głowę łapię, co za bzdury tam wpisywałem. A niech będzie, łapcie – to mój ostatni rysunek, sprzed 20 lat.

Tak, mogłem sobie darować flamastry, wiem. Zdjęcie sprzed kilkunastu lat, więc wybaczcie jakość.

Rysunki wykonywane w młodszym wieku u wielu osób wyglądały podobnie

Nie do końca było wiadomo gdzie przód, a gdzie tył, pojazdy były krótkie, wysokie i miały małe kółeczka. Wyglądały dokładnie tak:

fot. Kevin Russell, Facebook Marketplace

No, to jeżeli kiedykolwiek chcieliście, by wasz rysunek przeistoczył się w prawdziwy, istniejący samochód – oto i jest, i można go kupić.

To autko to Kelsen Sports Rider

Tutaj zaczynają się problemy, ponieważ o tych pojazdach kilka więcej wiadomo. Kelseny Sports Rider budowano w Stanton w Kalifornii w latach 1963-1973 i prawdopodobnie sprzedawano tylko w tych okolicach – dwa inne egzemplarze które znalazłem w sieci były pierwotnie zakupione w Long Beach, również w Kalifornii. Na Barnfinds.com pokuszono się choćby o stwierdzenie, iż Kelseny sprzedawano tylko i wyłącznie w Long Beach – chciałbym się ponabijać z tej strategii biznesowej, ale danych jest tak mało, iż choćby pośmiać się nie można. Nie wiadomo na przykład, ile Kelsenów zbudowano. kilka – tyle można powiedzieć.

fot. Kevin Russell, Facebook Marketplace

Wiadomo natomiast, iż można było wybrać jeden z czterech kolorów: biały, niebieski, czerwony lub żółty, przy czym dach – sądząc po zdjęciach w sieci – zawsze był biały. Niektóre z tych autek można było sobie wypożyczyć do jazdy po promenadach obok kalifornijskich plaż. Cena nowego pojazdu w bazowej wersji na początku lat 70. wynosiła 1295 dol., co – po skorzystaniu z kalkulatora inflacji – daje ok. 9650 dol. w 2023 r. A to przelicza się na nieco ponad 40 tys. zł.

fot. Kevin Russell, Facebook Marketplace

Widoczny na zdjęciach egzemplarz pochodzi z roku 1972. Istnieją egzemplarze 4- oraz 3-kołowe (z pojedynczym kołem z przodu). O wyglądzie można powiedzieć tyle, iż przypomina inny amerykański mikrosamochód z tego okresu – B&Z Electra King, również budowany w Kalifornii – właśnie w Long Beach, choć wygląda to na zbieg okoliczności, bo różnice wizualne są mimo wszystko zbyt wyraźne by podejrzewać, iż to jedno i to samo auto pod różnymi nazwami.

Przykleiłbym sobie do tego parapetu mini-doniczkę z mini-sukulentem. / fot. Kevin Russell, Facebook Marketplace

Kelsen Sports Rider miał napęd elektryczny

I znowu: dane dotyczące osiągów to tajemnica, ale prawdopodobnie pojazd był nieco szybszy niż na to wygląda – dopuszczony był do ruchu po drogach publicznych. Za zasilanie odpowiadały akumulatory 6-woltowe – zależnie od egzemplarza stosowano konfiguracje z 4 lub 6 akumulatorami. W egzemplarzach poddanych renowacji, tak jak ten z widocznych tu zdjęć, jest to zresztą pewnie najmniejszy problem w całym procesie przywracania autka do użyteczności – takie akumulatory są bez problemu dostępne na rynku, a sama instalacja elektryczna też prawdopodobnie do skomplikowanych nie należy.

fot. Kevin Russell, Facebook Marketplace

Gdy już trafi się taki pojazd na sprzedaż, ceny bywają bardzo różne

Związane jest to z tym, iż większość z nich jest niesprawna i po długotrwałym postoju. W takich przypadkach ceny oscylują zwykle wokół 1500-3000 dol. Pokazywany dziś egzemplarz jest sprawny i odnowiony, a sprzedawca życzy sobie za niego 9000 dol. – biorąc pod uwagę cenę nowych egzemplarzy w latach 70. oraz fakt, iż w tej chwili produkowane akumulatory są prawdopodobnie lepszej jakości, nie wygląda to na złą ofertę. No, wszystko jest względne – za tyle to sobie można kupić coś z V8 albo i V12. Ale jeżeli chcemy, by na naszym podjeździe zaparkowała nasza wizja samochodu z dzieciństwa, innej drogi nie ma.

To musi być Kelsen Sports Rider.

fot. Kevin Russell, Facebook Marketplace
Idź do oryginalnego materiału