Crossoverów na polskich drogach jeździ coraz więcej. W sumie nic w tym dziwnego, bo moda na delikatnie podwyższone pojazdy trwa już od jakiegoś czasu. Dziś przyjrzymy się tym najciekawszym od strony stylistycznej.
W poszukiwaniu modnego crossovera do miasta przyjąłem jedno ważne kryterium: budżet na poziomie
90 000 zł. Trudno jest się wyróżnić z tłumu bazową wersją, czy białym kolorem (sorry Skoda Kamiq). Za ładny wygląd i atrakcyjne dodatki trzeba słono dopłacić.
Nissan Juke
Zacznijmy od Juke’a, który jeszcze pachnie nowością. W stosunku do poprzednika różni go niemal wszystko, ale jedno pozostaje bez zmian – charakterystyczna sylwetka. Patrząc na nowy model, od razu wiemy, iż to Juke. Co prawda większy, praktyczniejszy i ładniejszy z każdej strony, ale z genem pierwszej generacji.
Niestety, gama silników ograniczona jest tylko do jednej jednostki benzynowej 1.0 o mocy 117 KM, którą można mieć z 6-biegową manualną skrzynią lub 7-stopniowym, dwusprzęgłowym automatem. Do miasta jednak powinna wystarczyć.
Bazowa wersja Juke’a – Visia startuje od 66 900 zł, ale nie ma automatycznej klimatyzacji, jeździ na stalówkach. Takim wariantem nie zadamy szyku w mieście. Na szczęście dysponujemy sporym budżetem, który pozwoli nam ominąć także kolejne wersje w cenniku (Acenta i N-Connect) i wybrać bardzo bogaty wariant N-Design. Aktualnie w promocji kosztuje 89 900 zł. Do automatycznej skrzyni musimy jednak dorzucić dodatkowo 7000 zł, co już przekracza nasz finansowy limit.
Nissan w wersji N-Design rzuca się w oczy. Z zewnątrz wyróżnia się dwukolorowym nadwoziem i 19-calowymi felgami. Ma ładne nakładki na zderzak z przodu i z tyłu i przyciemniane szyby. Na pokładzie znajdziemy bogate wyposażenie m.in. podgrzewane fotele, automatyczną klimatyzację, czy białą skórę. Za dopłatą 2750 zł dostaniemy pakiet technologii z systemem kamer 360 stopni, inteligentnym tempomatem, czujnikami martwego pola, czy systemem ostrzegania o zmęczeniu kierowcy. Końcowa cena: 92 650 zł.
Renault Captur
Nowy Captur jest bliźniakiem technicznym Nissana Juke’a i podobnie jak on bazuje na platformie CMF-B. Nie można mu odmówić atrakcyjnej stylistyki, która z pewnością znajdzie wielu zwolenników. Podobnie jak Nissana Juke’a, tak i Captura można wybrać w ciekawym zestawie kolorystycznym.
O ile jednak Juke występuje tylko z jednym silnikiem, w przypadku Captura wachlarz możliwości jest większy – możemy wybierać pomiędzy 3-cylindrowym silnikiem 1.0 (100 KM), a 4-cylindrową jednostkę 1.3 l (130 lub 155 KM). niedługo dołączy do nich diesel i hybryda. Skrzynia to 6-biegowa przekładnia manualna lub 7-stopniowy dwusprzęgłowy automat EDC.
Cennik francuskiego crossovera rozpoczyna się od kwoty 68 400 zł za benzynową wersję TCe 100 Zen. Nasze możliwości pozwalają na wybór wersji Intens za 77 400 zł z dwubarwnym nadwoziem, światłami Full LED Pure Vision i bogatym wyposażeniem wnętrza. Kilka dodatków (pakiet multimedia, kamera 360 stopni) windują cen do 87 100 zł.
Jeśli nie chcemy 3-cylindrowej jednostki pod maską, to pozostaje nam wybór Captura z 4-cylindrowym 130-konnym motorem, który sprawdzi się także poza miastem i na dłuższych trasach. Cena wyjściowa to 86 400 zł, a automat startuje od 93 400 zł.
Seat Arona
Crossover Seata jest produkowany od 2017 roku i trochę się już opatrzył. Jego wygląd jest zdecydowanie bardziej zachowawczy od Juke’a i Captura, co nie oznacza, iż brakuje mu oryginalności. Nie darmo otrzymał w 2018 roku nagrodę za najlepszy design w konkursie Red Dot Design. Konstrukcyjnie związany jest z modelem Ibiza.
Zgodnie z najnowszymi trendami Arona może być dostępna w dwukolorowym malowaniu, z siedmioma wzorami tapicerek i sześcioma wzorami felg w rozmiarach od 16 do 18 cali.
Jeśli chodzi o silnik, to pod maską pracuje 3-cylindrowa jednostka benzynowa, dostępna w wariantach mocy 95 lub 115 KM. W topowe wersji 1.5 EcoTSI otrzymamy 150 KM. Do poruszania się po mieście powinien być w sam raz 115-konny trzycylindrowiec. Za Aronę w bogatej wersji Xcellence z 6-biegową manualną skrzynią zapłacimy 77 500 zł. Dopłata do automatu DSG wynosi 6600 zł. . Większe 17-calowe felgi (16 cali to baza) to koszt 1769 zł. Po dorzuceniu pakietu zimowego za 1548 zł i pakietu Vision Plus za 2433 zł finalna cena wynosi niecałe 90 000 zł.
Ford Puma
Podobnie jak Juke prawdziwą świeżością pachnie nowa Puma. Crossover wykorzystuje rozwiązania z miejskiej Fiesty, ale jest od niej znacznie większy. Cena w konfiguratorze zaczyna się od 69 900 zł. To wersja Trend z 95-konnym silnikiem i manualną 6-biegową przekładnią. Celujemy znacznie wyżej.
Odmiana Titanium startuje od 85 200 zł i ma 125-konną 3-cylindrową jednostkę. Na liście wyposażenia znajdziemy fotel kierowcy z masażem i regulacją podparcia odcinka lędźwiowego, nastrojowe oświetlenie wnętrza, czy bezprzewodową ładowarkę. Stylistycznie Puma wyróżnia się 17-calowymi obręczami i obudową lusterek w kolorze nadwozia.
Pozostałą nadwyżkę w portfelu możemy wykorzystać na kilka opcji, np. na atrakcyjny lakier Desert Island Blue (3050 zł) lub pakiet Driver Assistance z m.in. czujnikami martwego pola, adaptacyjnym tempomatem, czy kamerą cofania (5 500 zł). Możemy też wybrać wersję ST-Line, która kosztuje 89 900 zł. Zyskujemy funkcję uruchamiania silnika z przycisku, inną tapicerkę i kilka detali stylistycznych w nadwoziu.
Kia Stonic
Kia Stonic na tle przedstawionych konkurentów wypada zdecydowanie najtaniej. Bazowa cena Stonica w wersji M to 59 990 zł (1.2 MPi 5 MT 84 KM). Z sumą 90 000 zł w kieszeni od razu kierujemy naszą uwagę w stronę najbogatszej wersji XL (1.0 T-GDI 120 KM) za 77 990 zł. Ma ona praktycznie już wszystko, czego można oczekiwać od niewielkiego crossovera (od automatycznej klimatyzacji, po Kia Navi System). Automatyczna skrzynia wymaga dopłaty 6000 zł. Dwukolorowe nadwozie to wydatek 3000 zł. Na koniec i tak pozostanie nam kilka tysięcy zł w portfelu.