Mercedes G580 EQ. Terenowa ikona w elektrycznym wydaniu

18 godzin temu

Najnowsza odsłona legendy, Mercedes G580 EQ, otwiera kolejny rozdział, przenosząc klasyczną „Gelendę” w erę elektromobilności. Czy elektryczna wersja za 664 100 zł jest w stanie utrzymać kultowy status swoich spalinowych poprzedników?

Mercedes klasy G jest niewątpliwe fenomenem motoryzacyjnym. Model, który zadebiutował na rynku 46 lat temu, zachował swoją charakterystyczną sylwetkę, ale przez ten czas przeszedł całkowitą metamorfozę, zmieniając zarówno charakter, jak i grupę docelową. W 1979 r. nikt nie przypuszczał, iż solidna prosta terenówka, wyposażona w silniki znane z Mercedesów W123, o kiepskich osiągach, ze spartańskim wnętrzem i elementami zapożyczonymi z dostawczych modeli marki, z biegiem lat przestanie być pojazdem dla wojska, straży pożarnej, rolników czy leśników. w tej chwili jest to jeden z najbardziej luksusowych, prestiżowych i pożądanych samochodów na świecie.

Niemiecki producent postawił sobie za cel, aby elektryfikacja tego ikonicznego modelu nie tylko nie pozbawiła go cech, które wzbudzają pożądanie wśród nabywców, ale również uczyniła lepszym od wersji z silnikami spalinowymi.

Klasyczne nadwozie

Gdyby nie zielone tablice, na pierwszy rzut oka trudno byłoby stwierdzić, iż mamy do czynienia z elektrykiem. Zresztą wydaje się, iż Mercedes miał taki zamysł, aby model G580 był przede wszystkim „Gelendą”, a dopiero na drugim miejscu – elektrykiem, co dajenowe możliwości.Jedną z różnic widać z tyłu – zamiast miejsca na ciężkie koło zapasowe, znajduje się tu praktyczny, mniejszy schowek na kabel do ładowania. Ma to na celu zmniejszenie masy, bo elektryczna wersja tego modelu waży aż 3010 kg.

Wymiary charakterystycznego kanciastego nadwozia to 462,4 cm długości, niemal 219 cm szerokości i 198,6 cm wysokości. Rozstaw osi ma 289 cm, a minimalny prześwit to 25 cm.

To samochód naszpikowany najnowszą technologią, jednak nie brakuje tu też tradycyjnych rozwiązań. Przykładem są klamki, które wyglądają staromodnie, czy drzwi, którymi trzeba mocno trzasnąć, aby się zamknęły, ale mają za to system bezkulczykowego zamykania. Próg załadunku przedziału bagażowego jest dość wysoki, ale przestrzeń bagażowa ma regularny kształt i pojemność 555 l. Brakowało nam jednak haczyków na torby z zakupami.

Luksusowe wnętrze

Surowa, wręcz ascetyczna sylwetka skrywa wyrafinowane wnętrze. Niezbyt wygodnie wsiada się do klasy G, bo musimy dość wysoko podnieść nogę, a do tego o odsłonięte progi łatwo się pobrudzić. Ale kiedy już zasiądziemy w kabinie, przekonamy się, iż jest tam sporo przestrzeni. Z przodu siedzi się komfortowo. Mimo iż podłokietnik nie jest regulowany, umieszczono go wysokości zapewniającej wygodne podparcie ręki. Na tylnej kanapie również jest wygodnie, do czego przyczynia się m.in. regulowany kąt pochylenia oparć.

Materiały, które wykorzystano do wykończenia, są wysokiej jakości, a poszczególne elementy precyzyjnie spasowano. Kokpit nawiązuje do historii tego modelu, ma prostą formę, ale wyposażono go w duże kolorowe ekrany. Dobrze, iż pozostawiono fizyczne przełączniki do sterowania klimatyzacją. Zainstalowano tu najnowszy system pokładowy MBUX. Nie przepadamy za dotykowymi przyciskami na kierownicy, bo czasami trudno jest je wyczuć i sprawnie sterować poszczególnymi funkcjami, ale wszystko działało płynnie.

Elektryczny napęd

Napęd testowanego auta składa się z czterech silników elektrycznych, umieszczonych w okolicach każdego koła, dzięki czemu oferuje ono kilka funkcji niedostępnych w wersjach spalinowych: może sprawniej skręcać, wspierając się ingerencją silników (funkcja G-Steering), pełzać z zadaną prędkością, a choćby zawracać w miejscu (funkcja G-Turn). Korzystanie z tych funkcji jest intuicyjne i nie wymaga skomplikowanych procedur. Na pokładzie mamy też odpowiednik reduktora, a głębokość brodzenia jest choćby większa niż w wersjach spalinowych (85 vs 70 cm). Moc maksymalna, jaką rozwija układ, wynosi 587 KM, a maksymalny moment obrotowy to aż 1164 Nm. Według danych producenta od 0 do 100 km/h auto przyspiesza w 4,7 s i może się rozpędzić do 180 km/h.

Oczywiście, jak na prawdziwego terenowca przystało, komfort podróżowania jest tutaj zbalansowany z gotowością do działania poza utartymi ścieżkami. Nowa klasa G zachowuje swoje legendarne zdolności terenowe, wprowadzając jednocześnie nowoczesne rozwiązania technologiczne. Oferuje dynamiczne przyspieszenie i płynną jazdę zarówno na asfalcie, jak i w trudnym terenie.

Niektórych fanów klasy G, szczególnie lubiących outdoorowe przygody, może rozczarować brak możliwości holowania przyczepy.

Ile prądu potrzebuje?

Według WLTP średnie zużycie energii wynosi około 27-30 kWh na 100 km, a maksymalny zasięg to 434-473 km.Faktyczne zużycie okazało się jednak większe.Kiedy jechaliśmy w trasie ze stałą prędkością do 90 km/h, auto potrzebowało około 33 kWh/100 km, w mieście około 40 kWh, a na autostradzie około 55 kWh. Oznacza to, iż spory akumulator (116 kWh netto) wystarczy na pokonanie, odpowiednio, około 350, 290 oraz 210 km.

Maksymalny prąd ładowania to 200 kW.Teoretycznie, jeżeli znajdziemy odpowiednio mocną ładowarkę, akumulator nie będzie za bardzo rozgrzany, ani za zimny, to napełnienie go od 10 do 80 proc. powinno zająć nieco ponad pół godziny.

Mercedes G580 EQ to odważny krok w przyszłość – zachowuje terenowy rodowód „Gelendy”, otwierając jednocześnie nowy rozdział w historii marki, związany z elektromobilnością. Łączy w sobie najlepsze cechy swoich spalinowych poprzedników z zaletami napędu elektrycznego.

Czy G580 EQ jest najlepszą klasą G w historii? To oczywiście zależy od indywidualnych preferencji. Jedno jest pewne – Mercedes-Benz udowadnia, iż choćby najbardziej kultowe modele mogą ewoluować, dostosowując się do nowych oczekiwań oraz wyzwań motoryzacji.

Tekst i zdjęcia: Jolanta Stypułkowska

Idź do oryginalnego materiału