Marka z Hiroszimy przyzwyczaiła nas do „jazdy pod prąd”. Chodzi przede wszystkim o to, iż potrafiła oprzeć się naciskom politycznym. Świetnym tego przykładem są debiuty dużych SUV-ów z jednostkami wysokoprężnymi, które nie wpisują się w ideologię ekologiczną (nie mylić z ochroną środowiska). Teoretycznie, kolejnym buntownikiem mogła być Mazda 6e. Niestety, nie będzie.
Pewnie nie wszyscy wiedzą, iż ten samochód był już zaprezentowany wcześniej. Jest oferowany pod nazwą EZ-6 na rynku chińskim. Został oczywiście przystosowany do europejskich norm i potrzeb, ale ogólnie rzecz ujmując to ta sama konstrukcja.
Mazda 6e ma udany design
Nowość z Kraju Kwitnącej Wiśni wygląda naprawdę bardzo dobrze. Pas przedni to rozwinięcie dobrze znanej koncepcji stylistycznej. Wąskie, zadziornie spoglądające reflektory są siadują z atrapą grilla (tak, imitacją imitacji chłodnicy), która została elegancko podświetlona.
Profil ujawnia ciekawą linię – klinowaty przód przechodzi w nisko poprowadzoną linię dachu i kończy się na ściętym pasie tylnym. No właśnie, tył. Jego górna część jest lekko wysunięta, co nadaje całości dużą dawkę dynamiki.
Lampy zostały połączone ze sobą za pośrednictwem blendy LED, która biegnie przez całą szerokość klapy bagażnika. Z kolei wokół dolnych krawędzi nadwozia biegną plastikowe osłony, które zostały polakierowane na czarny połysk.
Nie brakuje tu również chromowanych akcentów nadających odrobinę charakteru premium. Producent zaoferuje na pewno różne warianty kolorystyczne, ale tradycyjna, głęboka czerwień prezentuje się bardzo dobrze.
Ograniczony popyt?
Normy trzeba oczywiście spełniać, ale to eliminuje szansę na większą sprzedaż. Mazda 6e na pewno będzie tego kolejnym dowodem. W Europie będzie występowała wyłącznie w wersji elektrycznej. Czy to ulegnie zmianie? Czas pokaże, ale prawdopodobieństwo jest raczej małe.
Podstawowa wersja oferuje baterię o pojemności 68,8 kWh, co przekłada się na 483 kilometry zasięgu. Ładowanie może odbywać się przy użyciu energii 200 kW, co przekłada się na uzupełnienie prądu od 10 do 80 procent w 22 minuty. Kwadrans wystarczy, by uzyskać mniej więcej 230 kilometrów zasięgu.
Jak podaje producent, Mazda 6e będzie oferowana również z większym akumulatorem trakcyjnym. Jego pojemność to 80 kWh. Dzięki niemu, japoński model elektryczny będzie w stanie pokonać choćby 555 kilometrów. Aby go naładować w zakresie 10-80 procent potrzeba 45 minut.
Podstawowa wersja oferuje 241 koni mechanicznych. Taka wartość owocuje przyspieszeniem od setki w 7,8 sekundy. Stawiając na mocniejszy, 255-konny wariant można liczyć na osiąganie 100 km/h w 7,6 sekundy.
Nie jest tajemnicą, iż rywalem tego auta ma być Tesla Model 3. Wydaje się jednak, iż amerykańskie auto pozostanie częstszym wyborem, co jest zasługą nie tylko wizerunku, ale także lepszych osiągów. Nowa Mazda trafi do europejskiej sprzedaży w połowie 2025 roku. Cennik jeszcze nie został ujawniony.