Mandat z zagranicy. Dowiedz się, co z nim zrobić i jak sprawdzić jego prawdziwość

11 miesięcy temu

Byłeś na urlopie we Włoszech? Mandat za przekroczenie drogowe możesz otrzymać dopiero za rok. Ale o ile zostałeś uwieczniony przez fotoradar w Austrii, wezwanie dostaniesz… szybciej niż wrócisz do domu. Co zrobić z mandatem zagranicznym? Jak sprawdzić jego prawdziwość? Czy taki mandat musimy opłacić? Jak się od niego odwołać?

Fotoradary mierzące nie tylko prędkość, ale też odległość między pojazdami; Odcinkowe pomiary prędkości liczące po kilkadziesiąt kilometrów; Kontrole sprawdzające stan techniczny aut – zagraniczne służby dysponują całym arsenałem środków, które mają zapewniać bezpieczeństwo na drogach i wyłapywać kierowców łamiących przepisy. Także tych zagranicznych.

W przeszłości Polacy wyjeżdżający za granicę mogli czuć się bezkarni. W całym 2015 r. nasze służby otrzymały od zagranicznych odpowiedników skromne 53 tys. zapytań na temat naszych kierowców. W 2016 r. wniosków o udzielenie informacji było już prawie 900 tys., w 2017 ponad milion, a w roku 2022 ponad 1,9 mln. W podziale na kraje, z których wpłynęły zapytania, wyglądało to tak:

  • Niemcy – 859 050 (45 proc. wszystkich zapytań)
  • Francja – 199 748
  • Włochy – 174 537
  • Czechy – 139 078
  • Austria – 125 729
  • Holandia – 108 312
  • Belgia – 96 479
  • Litwa – 53 055
  • Łotwa – 32 517
  • Węgry – 21 483
  • Hiszpania – 18 751
  • Bułgaria – 8308
  • Luksemburg – 7169
  • Chorwacja – 3911
  • Estonia – 3684
  • Słowenia – 706
  • Słowacja – 464
  • Malta – 77
  • Portugalia – 66
  • Dania – 20

Mówiąc krótko, czasy „przymykania oka” na zagraniczne mandaty dawno się skończyły. A jest to efektem unijnej dyrektywy z 2014 r. o transgranicznej wymianie informacji o właścicielach pojazdów. Umożliwiła ona służbom we wszystkich krajach UE sprawne i szybkie pozyskiwanie danych o samochodach i kierowcach z innych państw członkowskich.

Mandat z zagranicy – co z nim zrobić?

W praktyce wygląda to tak, iż zagraniczne służby przesyłają do Krajowego Punktu Kontaktowego działającego przy CEPiK wniosek o informacje na temat samochodu, którego kierowca popełnił wykroczenie. KPK ma obowiązek udzielić takiej informacji w przeciągu siedmiu dni, ale najczęściej robi to już w… kilkadziesiąt minut. Wszystko odbywa się bowiem drogą elektroniczną.

Najczęściej mandaty dotyczą przekroczeń prędkości, ale dość często zdarzają się również przejazdy na czerwonym świetle czy np. wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu, prawym pasem, ale także niezachowanie bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu, niezapięte pasy bezpieczeństwa, rozmowa przez telefon komórkowy, a nawet… niewłaściwe przewożenie dzieci (np. bez fotelika). Standardem stają się również kary za parkowanie w niedozwolonym miejscu lub nieuiszczenie opłaty parkingowej.

Jak gwałtownie otrzymamy zagraniczny mandat? Wiele zależy od tego, jak sprawnie działają służby w danym kraju. Na przykład Włochom zwykle się nie spieszy i „kwity” z tego kraju nierzadko docierają dopiero po roku. Dla odmiany austriacki system jest tak szczelny i sprawny, iż mandat może trafić do naszej skrzynki pocztowej jeszcze zanim wrócimy z urlopu. Z reguły jednak w większości przypadków powiadomienie dostajemy w ciągu 2-3 miesięcy od momentu popełnienia wykroczenia. Korespondencja od zagranicznych służb musi – w myśl unijnych przepisów – spełniać trzy warunki:

  • mieć formę listu poleconego,
  • być przetłumaczona na język polski,
  • zawierać dowód wykroczenia czyli np. zdjęcie z fotoradaru

Jeżeli samochód jest zarejestrowany na firmę leasingową, to służby najpierw przesyłają do niej zapytanie o to, kto jest leasingobiorcą. Jako, iż za uchylanie się od udzielenia takiej informacji firmie grożą konsekwencje prawne i kary finansowe, to nikt nie ignoruje takich wezwań. Firma leasingowa wskazuje wówczas nas, jako sprawcę wykroczenia, zaś nam przesyła dokumenty, jakie otrzymała od zagranicznych służb plus… fakturę za „czynności administracyjne” związane z udostępnieniem naszych danych. zwykle jest to opłata w wysokości 50-100 zł.

Mandat z zagranicy – co się stanie, o ile nie zapłacimy?

Jeżeli korespondencja, którą otrzymaliśmy, nie ma formy listu poleconego, nie zawiera dowodu wykroczenia (np. zdjęć z fotoradaru albo monitoringu), albo jest wyłącznie w języku obcym, to z formalnego punktu widzenia jest wadliwa i nie musimy choćby odpowiadać na pismo. W praktyce to się jednak już nie zdarza.

Często przysługuje nam prawo odwołania się od mandatu, a pisma zawierają informację o terminie, jaki na to mamy. Szansa na powodzenie jest tym większa, im mniejsze było przekroczenie, a kara niższa (zazwyczaj 10 do 50 euro). Ale przy większych przewinieniach nie liczmy na pobłażliwość. W ciągu kilku dni otrzymamy odpowiedź, iż dowody są ewidentne i mamy zapłacić, bo jak nie to… No właśnie, co nam grozi, o ile nie zapłacimy mandatu z zagranicy?

Jeżeli nie odpowiemy na pismo nie zapłacimy, to sprawa o zapłatę może trafić do sądu. A to może nas narazić na znacznie poważniejsze konsekwencje finansowe, bo zasądzona kwota może okazać się kilkukrotnie wyższa od mandatu. I raczej nie unikniemy jej zapłaty, ponieważ zagraniczne służby coraz częściej korzystają z usług windykatorów. Wyspecjalizowane w ściąganiu należności firmy działają na wielu rynkach, mają biura w każdym dużym unijnym kraju i bardzo często są zatrudniane do egzekwowania kar. Co więcej, kosztami takiej windykacji zostaniemy obciążeni my.

Unikanie opłacenia kary jest ryzykowne także z innego powodu. o ile po jakimś czasie pojedziemy do danego kraju raz jeszcze, to choćby podczas rutynowej kontroli drogowej (choćby na parkingu przy autostradzie) możemy znaleźć się w poważnych tarapatach. I to także wtedy, gdy będziemy innym samochodem niż poprzednio – lokalna policja łatwo nas zidentyfikuje na podstawie nazwiska i innych danych udostępnionych jej przez CEPiK. Zostaniemy zmuszeni do tego, by uregulować zaległość na miejscu, wraz z odsetkami i innymi kosztami administracyjnymi. A to może zaboleć bardziej niż uczciwe opłacenie mandatu za wykroczenie.

Informacje o poszczególnych mandatach z zagranicy

Na koniec jeszcze parę słów o tym, jak wyglądają mandaty i na co trzeba uważać w pięciu krajach, które najczęściej proszą o dane dotyczące polskich kierowców. Niemcy, Austriacy, Francuzi, Czesi i Włosi w 2022 r. wystosowali łącznie 1,5 mln zapytań o informacje z CEPIK. Wszystkie pozostałe kraje unijne – 400 tys.

Mandat z Austrii. Austriacy potrafią wystawić i przesłać do Polski mandat z fotoradaru na kwotę 30 euro za przekroczenie prędkości o 7-8 km/h. I to w ciągu dwóch tygodni od przewinienia! Za jazdę 20-30 km/h powyżej limitu kara wynosi 50 euro. Oprócz licznych fotoradarów w Austrii jest dużo odcinkowych pomiarów prędkości i to liczących po kilkadziesiąt kilometrów. Często spotkać można mobilne radary (najczęściej przy węzłach autostradowych), do rzadkości nie należą również kontrole patroli z tzw. „suszarkami”. Na autostradach trzeba zwracać uwagę na znak z ograniczeniem prędkości i napisem IG-L pod nim. Takie ograniczenie dotyczy wyłącznie… samochodów spalinowych. Elektryki mogą jechać szybciej.

Mandat z Francji. Francja to jeden z niewielu krajów, gdzie za przekroczenie prędkości można nie tylko stracić prawo jazdy, ale choćby trafić do więzienia. W praktyce w stosunku do zagranicznych kierowców takie środki karne nie są stosowane (chyba, iż przy okazji nawywijamy, czyli np. spowodujemy poważny wypadek). Ale liczyć muszą się oni z wysokimi mandatami. Jazda o 20 km/h za gwałtownie to minimum 135 euro kary. Pod warunkiem, iż zapłacimy niezwłocznie. Bo jak będziemy zwlekali, mandat będzie rósł. Maksymalnie może wynieść choćby 1500 euro! Uważać trzeba przede wszystkim na autostradach, które są wręcz usiane fotoradarami.

Mandat z Czech. Na czeskich autostradach jest kilka fotoradarów, za to bardzo dużo mobilnych radarów oraz nieoznakowanych radiowozów. Przy każdej kontroli policja sprawdza kierowców alkomatem, przy czym tamtejsze prawo nie dopuszcza jakiejkolwiek zawartości alkoholu we krwi czy wydychanym powietrzu. choćby wskazanie 0,01 może uszczuplić nasz portfel o około 500 zł. A gdy urządzenie policyjne pokaże powyżej 0,3 promila, kara wyniesie 10 000 zł. Mandaty za przekroczenie prędkości zaczynają się od 200 zł, jazda 50 km/h powyżej limitu może kosztować nas 1000 zł.

Mandat z Włoch. Kontroli drogowych jest niewiele, natomiast i na autostradach, i w miastach trzeba uważać na liczne fotoradary. Ponadto wiele miast ma wydzielone strefy, do których można wjeżdżać wyłącznie ze specjalną przepustką. o ile jej nie mamy, to na podstawie zdjęć z monitoringu zostanie nam wystawiony mandat, najczęściej w wysokości 100 euro. I nie myślmy, iż jak nie otrzymaliśmy kary w ciągu sześciu miesięcy od popełnienia wykroczenia, to nam się upiekło. Włoskie służby potrafią upomnieć się o swoje choćby po półtora roku!

Mandat z Niemiec. Fotoradary na autostradach są rzadkością, chyba iż w miejscach z ograniczeniem prędkości np. do 80 czy 100 km/h. Znacznie więcej jest ich na drogach bocznych, w miastach i choćby najmniejszych wioskach. Policja dysponuje i szybkimi nieoznakowanym radiowozami oraz nowoczesnym sprzętem, który np. mierzy odległości między pojazdami. Przy jeździe 120 km/h powinno to być 60 metrów, a przy 140 km/h – 70 metrów. Za jazdę „na zderzaku” mandaty idą w setki euro, podobnie jak za wyprzedzanie prawym pasem. Mandaty za przekroczenie prędkości zaczynają się od 20 euro, a kończą na 800 (za jazdę więcej niż 70 km/h powyżej limitu w terenie zabudowanym). Policja często robi również „naloty” na parkingi przy autostradach, gdzie sprawdza rutynowo stan techniczny pojazdów. W skrajnych przypadkach (np. opony w złym stanie) może zabronić nam dalszej jazdy.

Mandat z zagranicy – przedawnienie

Nie ma w tym przypadku ogólnych, wspólnych dla wszystkich państw unijnych regulacji. To oznacza, iż terminy przedawnienia są różne, zależnie od danego kraju. Mówiąc krótko, dla mandatu wystawionego przez służby niemieckie stosuje się niemieckie przepisy o przedawnieniu, a nie np. polskie.

I tak niezapłacony mandat w Niemczech i na Węgrzech ulega przedawnieniu po dwóch latach, w Austrii po 3 latach, a np. we Włoszech i Holandii dopiero po pięciu. Co ciekawe, mandat otrzymanych w Czechach nie przedawnia się nigdy.

No teraz chyba wiecie już (prawie) wszystko. Zatem bezpiecznej drogi przez Europę. Bez mandatów rzecz jasna!

Samochód pomoże uniknąć mandatu?

System 24 punktów karnych, po przekroczeniu których traci się uprawnienia obowiązuje tylko w Polsce. Podróżując po Europie punktów nie zbieramy (nawet o ile taka informacja znajduje się na mandacie). Wyjątkiem jest Francja – tam do konta kierowcy też przypisywane są „karniaki” jednak inne niż te w Polsce. o ile uzbieramy ich 12 to możemy dostać roczny zakaz poruszania się po drogach nad Loarą.

Jak ustrzec się przed mandatem? Oczywiście bezwzględnie stosować się do przepisów obwiązujących w danym kraju. Najnowsze modele samochodów w znaczącym stopniu to ułatwiają. W autach Kia znajdziemy na przykład system przypominania o ograniczeniach prędkości – auto wie, jakie w danym kraju są ograniczenia na poszczególnych drogach, a dodatkowo „czyta” znaki ograniczeń i wyświetla nam je na zegarach. Jeszcze inteligentniejsze rozwiązanie to ISLA, czyli inteligentny ogranicznik prędkości połączony z asystentem jazdy autostradowej. Aktywny tempomat sam dostosowuje prędkość do ograniczenia, jakie mamy na danym odcinku drogi. Zwalnia i przyspiesza. Samodzielnie. Przydatne okazać mogą się również LKA (asystent utrzymania pasa ruchu), FCA-JX (autonomiczne hamowanie na skrzyżowaniach), czy system monitorowania ruchu za pojazdem – pomogą uniknąć na przykład wymuszenia pierwszeństwa. A taka sytuacja może grozić nie tylko mandatem, ale kolizją czy wypadkiem.

Uważajcie zatem na siebie, na zagraniczną policję, fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości, których jest bardzo dużo w Austrii. Bezpiecznej drogi i udanych wakacji!

Idź do oryginalnego materiału