
Wrocław myśli nad specjalnymi fotoradarami, a Gdynia o zdanie pyta mieszkańców. W polskich miastach problemem są głośne samochody i… pociągi.
Do kupna fotoradarów akustycznych przez Wrocław namawia stowarzyszenie Akcja Miasto.
– One wychwytują, który pojazd wydaje jaki hałas, i jeżeli on przekracza normy, wtedy odczytują jego rejestrację automatycznie i przesyłają ją do odpowiednich urzędów, do Policji – wyjaśnia w rozmowie z TVP 3 Wrocław Agnieszka Żuk.
Petycja w tej sprawie powstała wcześniej w Warszawie. Miasto Jest Nasze podkreślało, iż fotoradary akustyczne to „krok w stronę cywilizowanego państwa, które dba o swoich obywateli nie tylko w przepisach, ale i w realnym życiu”. w tej chwili trudno jest egzekwować normy hałasu drogowego, bo policja „nie ma ani zasobów, ani technologii, by skutecznie ścigać sprawców”.
Hałasem emitowanym głównie przez samochody zajął się również poseł Franciszek Sterczewski, który zwrócił się do szefa resortu infrastruktury z pytaniami, czy w ministerstwie toczą się prace legislacyjne dotyczące fotoradarów akustycznych. Sekretarz stanu Stanisław Bukowiec odpowiedział, iż gdyby choćby chciano wykorzystać tego typu urządzenia, to jest z tym problem – produkuje się ich za mało i nie są łatwo dostępne. Dlatego „Ministerstwo Infrastruktury nie prowadzi w tej chwili i w najbliższej perspektywie nie planuje podjęcia prac legislacyjnych w zakresie wprowadzenia do przepisów przedmiotowych rozwiązań technicznych”.
Kierowcy chyba zdają sobie sprawę z braku narzędzi i skrzętnie wykorzystują fakt, iż na problem hałasu przymyka się oczy. A mieszkańcy muszą zatykać uszy. Mieszkam na krótkiej, acz ruchliwej ulicy. Mimo iż odcinek jest naprawdę niedługi to samochody oraz motory pędzą, wydając przy tym głośne dźwięki. O, właśnie takie:
Presja rośnie – mieszkańcy nie chcą żyć w hałasie
Takie dźwięki są normą rano, w południe, wieczorem, a tym bardziej w nocy, kiedy ruch jest znikomy, co dla kierowców jest sygnałem, iż trzeba wciskać gaz do dechy. Latem przy otwartych oknach o wypoczynek trudno.
Nie oznacza to na szczęście, iż nie robi się niczego. W Gdyni niebawem rozpoczną się konsultacje społeczne w sprawie rozwiązania w mieście problemu ulicznego hałasu.
Mieszkańcy Gdyni wielokrotnie zwracali uwagę na problem związany z hałasem ulicznym w godzinach nocnych, szczególnie w obrębie głównych ciągów komunikacyjnych. Odpowiadamy na te sygnały, zachęcamy do wzięcia udziału w konsultacjach społecznych. Chciałabym, aby jak najwięcej osób podzieliło się swoimi doświadczeniami i opinią, bo tylko wtedy będziemy mogli przygotować rozwiązania skuteczne i użyteczne dla wszystkich – mówi Aleksandra Kosiorek, prezydent Gdyni.
– Katalog działań, jakie może podjąć miasto, jest ograniczony, ale musimy działać, bo ludzie po prostu cierpią przez garstkę miłośników głośnych pojazdów – dodawał z kolei Łukasz Piesiewicz, radny miasta Gdyni, przypominając, iż „problem nadmiernego hałasu ulicznego narasta od lat i przez lata nie udawało się za wiele zrobić”.
Piesiewicz proponował nocny zakazu wjazdu dla motocyklistów na alei Piłsudskiego i ul. 10 Lutego oraz ograniczenie prędkości na tych ulicach do 30 km/h. Portal gdynia.naszemiasto.pl zauważał, iż radny „spotkał się wówczas z groźbami i wyzwiskami ze strony przeciwników pomysłu”.
Nie tylko samochody są problemem
To zresztą sprawia, iż hałas jest tak trudnym przeciwnikiem, a każdy odbiera go inaczej. Dla jednych uciążliwe będą dźwięki myjni, inni skarżą się na działalność klubów, a na obrzeżach mają dość przelatujących samolotów.
W Szczecinie mieszkańcy jednego z osiedli domagają się przeprowadzenia pomiaru hałasu, którego źródłem są przejeżdżające pociągi towarowe. Dzięki temu mogliby mieć dowód przemawiający za postawieniem ekranów akustycznych. Takiej dźwiękowej bariery oczekują żyjący w bytomskiej dzielnicy Stroszek. Ich zdaniem hałas pociągów towarowych nasilił się po modernizacji linii kolejowej.
Jak informuje katowicki oddział TVP 3, Decyzja Środowiskowa nie przewidywała montażu ekranów. Po zakończeniu prac zostaną przeprowadzone ponowne pomiary natężenia hałasu. Tyle iż modernizacja potrwa do końca roku, a badania mają zostać wykonane w ciągu 12 miesięcy. Na ewentualny efekt przyjdzie więc długo czekać.
„To niech się przeprowadzą na wieś” – mówią ci, według których hałas jest naturalną cechą miast
Sęk w tym, iż wieś wcale cicha nie jest. I to też jest źródłem konfliktów. Rolnicy łapią się za głowę, kiedy słyszą, iż komuś przeszkadzają pracujące po nocach maszyny. Opisywaliśmy tego typu spory na łamach Spider’s Web.
Nietypowe rozwiązanie zaproponowała Izba Rolnicza w Opolu. Każdy, kto przeprowadza się na wieś, powinien podpisać zobowiązanie „o świadomości zamieszkiwania na obszarze rolniczym”. Oznacza to więc zgodę na hałas czy brzydkie zapachy.
– o ile ktoś z miasta kupuje ziemię, buduje dom, to powinien przede wszystkim zdawać sobie sprawę, iż na wsi produkuje się chleb. Z tym wiążą się jakieś uciążliwości m.in. zapach, hałas, naruszenie ciszy nocnej w czasie żniw. To rady gmin powinny o to zadbać, iż to jednak jest wieś i są te uciążliwości – argumentował w rozmowie z Radiem Opole Jerzy Sewielski, prezes Izby Rolniczej w Opolu.
Mimo wszystko mam wrażenie, iż zdecydowana większość to rozumie i akceptuje. Problemem jest notoryczny, nieprzerwany hałas. A ten doskwiera nam coraz częściej, zarówno na wsi, jak i w miastach. I coś zrobić po prostu trzeba.