BRP, kanadyjska firma, właściciel marek Can-Am i Rotax jest zainteresowana przejęciem KTM, ale tylko na specjalnych warunkach. Kto wie, czy nie będzie to dla Pomarańczowych ostatnia deska ratunku.
Jeszcze niedawno wszystko KTM było – jak się wydawało – na prostej drodze ku globalnej dominacji. Agresywna ekspansja, nowe rynki, przejęcia – choćby MV Agusty w 2022 roku. Tymczasem dziś firma balansuje na krawędzi finansowej katastrofy.
Od wzrostu do upadłości – kłopoty KTM
2023 rok był punktem zwrotnym. Firma zaczęła się potykać o własne ambicje – sprzedaż gwałtownie spadła, hale magazynowe pękały w szwach od niesprzedanych motocykli, a długi urosły do astronomicznego poziomu, liczonego w miliardach euro. W efekcie KTM musiał wystąpić o ochronę przed upadłością. Jednocześnie zrezygnowano z kontroli nad MV Agustą, a przez firmę przetoczyła się fala zwolnień.
Promykiem nadziei wydawała się inwestycja Bajaj Auto na początku 2024 roku, która pozwoliła wznowić produkcję w marcu – po kilkumiesięcznym przestoju. Niestety, po kilku tygodniach linie montażowe znów stanęły. Coś poszło bardzo nie tak.
Wojna domowa – konflikt na szczycie
Jakby problemów było mało, wewnątrz Pierer Mobility AG (właściciela KTM) trwa bezpardonowa walka o władzę. Z jednej strony Stefan Pierer – wieloletni kapitan statku. Z drugiej: Stephan Zöchling, współwłaściciel m.in. producenta układów wydechowych Remus, który pożyczył firmie 80 milionów euro, a teraz żąda natychmiastowej spłaty długu. Pierer twierdzi, iż termin upływa dopiero w czerwcu 2025. W tle: akcje zabezpieczające pożyczkę, które Zöchling chce sprzedać. jeżeli to zrobi, może mocno namieszać w strukturze właścicielskiej i zdewastować kurs akcji.
BRP – zbawca czy drapieżnik?
W tym burzliwym krajobrazie pojawia się nowy gracz: kanadyjski koncern BRP, znany z pojazdów Can-Am i właściciel marki Rotax – wieloletniego dostawcy silników KTM. Jak informuje włoski portal GPOne, BRP przygląda się sytuacji z zainteresowaniem. Ale nie chodzi o romantyczną miłość do pomarańczowej marki. Kanadyjczycy są gotowi wkroczyć tylko w przypadku spektakularnej przeceny akcji.
Zainteresowanie wyrażać mają też inwestycyjne rekiny pokroju Apollo i BlackRock, a rozmowy prowadzi Citigroup, która już od pół roku szuka dla KTM nowego kapitału.
Oficjalnie BRP nabrało wody w usta: nie komentujemy spekulacji. Zawsze szukamy okazji do długoterminowego, rentownego wzrostu – czytamy w informacji prasowej.
To ma sens
Przejęcie przez BRP byłoby logiczne – przynajmniej z biznesowego punktu widzenia. Obie firmy działają w sektorze powersports, współpracują od lat, a Rotax już dziś jest kluczowym dostawcą KTM. Synergia aż bije po oczach. Dla Austriaków to szansa na stabilność i otwarcie nowych rynków. Dla BRP – poszerzenie portfolio o legendarną markę z rajdowym DNA.
Dokąd zmierza KTM?
Przyszłość KTM w obecnej formie stoi pod dużym znakiem zapytania. Trudno sobie jednak wyobrazić, by marka z takim rozpoznaniem i technologicznym potencjałem zniknęła z rynku. Bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz kontrolowanej restrukturyzacji – o ile uda się zażegnać wewnętrzny konflikt i pozyskać inwestora.
Ale jeżeli sytuacja się załamie, BRP może wypłynąć jako cichy zwycięzca całej rozgrywki. Zainwestuje niewiele, a może zyskać bardzo dużo. Tyle iż wtedy KTM już nie będzie KTM-em, tylko kanadyjską wersją austriackiej legendy.