Zaklinanie rzeczywistości trwało kilka miesięcy. Wszyscy jednak wiedzieli, iż ta historia dobiega końca. Dziś już oficjalnie wiemy, iż przyszłość Meksykanina nie będzie związana z Red Bullem.
Checo ewidentnie nie radził sobie z bolidem. To, iż był słabszy od Verstappena nie jest dziwne, ale zdobywanie 2,7 punktu na wyścig w 2024 roku to zdecydowanie za mało, tym bardziej iż jego kolega z zespołu zdobył w tej maszynie tytuł mistrzowski.
Wszyscy zdają sobie sprawę, iż Red Bull powinien, mimo wszystko, zgarnąć dodatkowo mistrzostwo konstruktorów. Niestety, wyniki Pereza były za słabe, by o tym myśleć. I nikt nie wiedział, jaki jest powód „zjazdu” formy.
Tak naprawdę trudno było przewidzieć taką różnicę w wynikach. Przypomnijmy, iż Perez ma na swoim koncie 281 startów w Formule 1. Wygrywał sześciokrotnie i 39 razy stawał na podium. Ponadto, trzykrotnie uzyskał pole position. Nie był więc „ogórkiem”.
Komfort jak u Pereza
Biorąc pod uwagę ostatnią dekadę, Checo był jednym z najlepiej traktowanych kierowców w Red Bullu. Nie został zdegradowany, jak Albon czy Gasly. Otrzymał swoją szansę będąc „spoza rodziny” i szkółki juniorskiej.
Początkowo wydawało się, iż to adekwatny wybór. Nie ma wątpliwości, iż w 2021 roku Meksykanin bardzo pomógł Verstappenowi w zdobyciu tytułu. Powstrzymywanie Hamiltona okazało się kluczem do sukcesu.
Później było już o wiele gorzej. Horner uznał, iż problem mógł leżeć w psychice kierowcy, dlatego Perez otrzymał dwuletni kontrakt – aby mógł być spokojny o swoje miejsce. Niestety, to nie zaowocowało żadną poprawą.
Perez jeździł bardzo słabo. W ostatnich wyścigach zdobywał mniej punktów, niż Nico Hulkenberg w Haasie czy Pierre Gasly w Alpine. Jego Red Bull z pewnością dawał większe możliwości, niż sugerowały to wyniki.
Checo bez kontraktu
Teraz oficjalnie ogłoszono, iż Perez odchodzi z Red Bulla. Nie można mówić o równie przykrej historii, jak w przypadku Ricciardo, ale z pewnością nie jest to najlepsze pożegnanie dla kierowcy F1. W końcu miał obowiązujący kontrakt.
Red Bull uznał jednak, iż lepiej go rozwiązać, mimo dodatkowych kosztów. Komunikaty wydał nie tylko zespół, ale także oficjalne konta F1 w social mediach , a także sam kierowca:
„Wielkie podziękowania dla każdej osoby w zespole – od managementu przez inżynierów, mechaników, ludzi z cateringu, obsługi, kuchni, marketingu i komunikacji. Podziękowania również dla ludzi w Milton Keynes. Życzę wam wszystkiego najlepszego na przyszłość. To był zaszczyt ścigać się u boku Maxa i dzielić sukcesy. Szczególne podziękowania dla fanów na całym świecie, a zwłaszcza dla meksykańskich fanów za ich nieustanne wsparcie każdego dnia. Spotkamy się znów niebawem.” – oznajmił Meksykanin.
Na tym etapie raczej trudno mówić o roli kierowcy rezerwowego w rodzinie Red Bulla. Meksykanin z pewnością zabierze ze sobą sponsorów, dlatego zespół będzie szukał nowych inwestorów. Istnieją niewielkie szanse na to, iż Checo dostanie w przyszłym roku szanse ścigania się w F1. Każdy fotel jest już praktycznie zajęty.
Kto zastąpi Pereza? Wbrew pozorom, Red Bull nie ma dużego wyboru. Rezygnacja z zakontraktowania Alonso czy Sainza ograniczyła możliwości. Podejrzewamy, iż obie kandydatury nie były ciepo przyjęte przez rodzinę Verstappenów.
W grę wchodzą przede wszystkim Lawson oraz Tsunoda. Nowozelandczyk jest faworytem, ale Japończyk miał ostatnio zrobić duże wrażenie podczas testów. Podejrzewamy, iż decyzja zostanie ujawniona jeszcze w tym tygodniu.