Muzeum Motoryzacji Wena w Oławie pochwaliło się nowym eksponatem. niedługo będzie można tam zobaczyć nowego Poloneza, który – jak wiele innych tego typu projektów – nigdy nie trafił do produkcji, udowadniając po raz kolejny przykry stan polskiej motoryzacji. Fani kultowego auta mogą być rozczarowani, bo nie zachowuje on żadnych więzi z oryginałem.

Polonez, który miał konkurować z Audi
Autorem koncepcji był Dawid Woliński, a jego projekt robi wrażenie gabarytami – przy długości 5,145 metra jest większy od Audi A7. Zamiast kompaktowego auta dla przeciętnego kierowcy, powstała ogromna, elegancka limuzyna klasy premium.
Nowy Polonez był całkowicie oderwany od pierwotnej idei taniego, dostępnego samochodu dla mas. Choć koncept został sygnowany przez FSO Syrena S.A., która wyprodukowała kilka prototypów nowej Syreny Vosco, nie było mowy o zrobieniu tego samego z Polonezem. Jak przyznawali twórcy, wejście w produkcję wymagałoby inwestycji liczonych w miliardach złotych, dlatego Polonez Wolińskiego pozostał jedynie koncepcją. Co ciekawe, Vosco również znajduje się w zbiorach muzeum w Oławie.
Marzenie, które skończyło się w plikach CAD
Historia prób odrodzenia Poloneza zaczęła się jednak znacznie wcześniej. W 2014 roku młody polski projektant Paweł Zarecki, mieszkający we Włoszech, postanowił przywrócić legendę PRL-u w nowoczesnym wydaniu. Wraz z Damianem Śliwą i Przemysławem Trociem opracował wizualizacje, które w sieci wzbudziły ogromne emocje.
Ich celem było stworzenie samochodu, który wyglądałby nowocześnie, ale zachował charakterystyczne cechy klasycznego Poloneza. Dzięki wsparciu firmy Modify3D powstał druk 3D w skali 1:20, zaprezentowany podczas Motor Show w Krakowie w 2015 roku.
Projektanci deklarowali, iż ich auto ma być „dla każdego Polaka”, konkurujące w segmencie C ze Skodą. Plany obejmowały prostą konstrukcję, polskich dostawców części i silnik 1,8 litra o mocy około 150 KM.
Upadek wielkiego marzenia
W 2016 roku zespół Zareckiego zapowiadał budowę pierwszej ramy i pełnowymiarowego modelu. Niestety, podobnie jak wiele innych polskich inicjatyw motoryzacyjnych, projekt utknął na etapie planów. Brak środków, inwestorów i realnego zaplecza technologicznego sprawił, iż entuzjazm gwałtownie przygasł.
Pomoc deklarowały m.in. firma AMZ Kutno i Akademia Sztuk Pięknych, jednak kooperacja nie przyniosła efektów. „To była inicjatywa hobbystyczna, rozwijana po godzinach z pasji, a nie dla zysku” – tłumaczył później Zarecki.
W efekcie Polonez XXI wieku nigdy nie zjechał z linii produkcyjnej. A dziś – zamiast na drogach – można go podziwiać w muzeum. Symbolem tego, co mogło się wydarzyć, a nigdy się nie wydarzyło.
Symbol niespełnionych ambicji
Nowy Polonez to nie tylko kolejny nieudany projekt – to przypomnienie, iż polska motoryzacja od lat żyje głównie marzeniami. Co kilka lat ktoś próbuje wskrzesić dawną legendę, ale każda próba kończy się w tym samym miejscu: w halach muzealnych lub w archiwach komputerowych.
Polonez, który miał być dumą narodową i powrotem do wielkich ambicji, stał się pomnikiem tego, jak trudno w Polsce zamienić pasję w rzeczywistość.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.














