Jeździłem autem, które mówi "cel, pal!" na widok Tesli. Volvo EX30 - pierwsza jazda

1 rok temu

Volvo EX30 ma przed sobą błyskotliwą karierę, bo jest tanie, ładne i szybkie. Czy aby na pewno? Sprawdziłem to podczas pierwszych jazd.

Volvo znalazło niezawodny sposób na polskich klientów. Działa już od kilkunastu lat – bo właśnie tak długo XC60 bez przerwy nosi żółtą koszulkę lidera segmentu premium w Polsce. Biorąc pod uwagę całościową sprzedaż, Szwedzi przegrywają m.in. z Audi, ale w kategorii modeli, SUV klasy średniej są nie do pokonania. Kochają go przedsiębiorcy, lekarze, prawnicy, dostojni panowie i młode kobiety, ojcowie rodzin i obieżyświaty. Dlaczego? Działa magia znaczka (Volvo jest u nas prestiżowe i kojarzy się z bezpieczeństwem), klientom podoba się skandynawski, minimalistyczny styl, doceniają silniki (kiedyś kochali pięciocylindrowe, ale bez bólu przeszli wraz z marką mały downsizing), a i ceny i raty jakoś kupujących i wynajmujących nie przerażają, zwłaszcza w obliczu niewielkiej utraty wartości.

Ale złote czasy Volvo w Polsce niedługo mogą się skończyć

Polacy przez cały czas lubią auta benzynowe, a choćby – i tu Europa Zachodnia trzęsie się z oburzenia – diesle. Nie ma się co dziwić. Wciąż nie wymyślono lepszego źródła napędu do sporego SUV-a niż silnik wysokoprężny. Ale Volvo robi klientom pod górkę. Firma staje w awangardzie „zielonego rozwoju”. Już na początku przyszłego roku z taśmy zjedzie ostatni samochód tej marki zasilany olejem napędowym. Mało tego – niedługo wszystkie wozy ze Szwecji będą miały zielone tablice rejestracyjne. Marka chce wjechać na całkowicie elektryczne tory i ani myśli o odwrocie albo hamowaniu. Czy to spodoba się klientom z Polski, którzy woleliby po końcu leasingu na obecne XC60 kupić kolejne, też spalinowe? Nie wiadomo, ale mam pewne podejrzenia, iż niespecjalnie.

Ale Volvo podeszło do tematu elektromobilności sprytnie

Elektryczne XC40 jest w porządku, ale to dopiero początek. C40, które moim zdaniem jest najlepiej wyglądającym SUV-em coupe tej wielkości (a można je kupić wyłącznie z napędem elektrycznym) ma już więcej pierwiastka „chcij mnie”. A to, co robi Volvo teraz, naprawdę ma sens. W niewielkim odstępie czasu wprowadza na rynek dwa modele, z czego jeden to flagowy, wielki SUV EX90, a drugi to mały crossover za rozsądną cenę. EX30 – bo o nim mowa – powstało, by przekonać do siebie klientów, którzy dotychczas choćby nie myśleli o aucie elektrycznym. Na przykład tych, którzy kochają XC60. Nie da się też ukryć – a po minucie obcowania z tym wozem staje się to już więcej niż jasne – iż Volvo chce zabrać klientów Tesli. Czy ma szanse? Po pierwszej jeździe trochę już wiem.

Volvo EX30 kosztuje od 169 900 zł

Po uwzględnieniu dopłat, kwota za auto – grające przecież w segmencie premium – spada do okolic 150 tysięcy złotych. To już nie tylko „tanio, jak na elektryka”, ale w ogóle niedrogo, jak na nowy samochód. Jak udało się to osiągnąć?

EX30 to motoryzacyjny minimalizm w radykalnej formie. Jest szczytowym przejawem tego wszystkiego, o czym w wywiadach mówią projektanci wnętrz w czarnych swetrach z golfem. Uprościć, odjąć, a na koniec zrobić to tak, by było estetycznie. Szwedzi w biurze Volvo usiedli więc na swoich prostych, minimalistycznych krzesłach i zastanowili się, co dałoby się zrobić, by było tanio, ale by uniknąć wrażenia taniochy. Ktoś ewidentnie spojrzał pod telewizor i krzyknął „eureka!”. I właśnie dlatego EX30 nie ma zestawu głośników, tylko soundbar z przodu. Jak to brzmi? Zaskakująco przestrzennie i dobrze, choć słuchałem tylko lepszej wersji, firmowanej przez Harmana Kardona.

Oprócz tego wszystkie funkcje obsługuje się z poziomu ekranu

Naprawdę wszystkie. Nie mówię tylko o klimatyzacji, sile nawiewu albo ustawieniach tego, czy samochód ma mocno zwalniać po puszczeniu gazu. Wyświetlacz odpowiada również m.in. za wyświetlanie prędkości albo sterowanie reflektorami. Żeby zdecydować, czy wolimy światła mijania, czy takie do jazdy dziennej, klika się palcem w taflę szkła.

Jak to działa? Raz lepiej, raz gorzej. Doceniam, iż np. sygnał dźwiękowy informujący o przekroczeniu prędkości wyłącza się łatwo i szybko, bez konieczności zagłębiania się w dwadzieścia podstron. Za to system obserwujący kierowcę i upominający go, by patrzył na drogę (moja zmora z najnowszych samochodów) potrafi się obudzić, gdy zerkamy… na wyświetlaną na ekranie prędkość. Coś tu nie gra.

Volvo EX30 ma też specyficzne sterowanie lusterkami

Na drzwiach nie zobaczymy przycisków ani dżojstików. Sterowanie szybami zostało przeniesione… na szczęście nie na ekran, ale w okolice podłokietnika. Co z ustawieniami lusterek? Do tego celu wykorzystano przyciski na kierownicy. Po wybraniu – oczywiście na wyświetlaczu – odpowiedniego trybu, przełączniki na co dzień służące głównie do sterowania radiem, zaczynają ruszać taflą szkła. Trzeba się do tego przyzwyczaić i wymaga to dodatkowych czynności w stosunku do klasycznego panelu na boczku drzwiowym. Oszczędności!

Takim rozwiązaniem nie będą zaskoczeni właściciele Tesli. Nie zdziwi ich też jeden ze sposobów na otwieranie auta (wystarczy przyłożyć kartę do słupka B), ani wspomniane wyświetlanie prędkości na ekranie, który wcale nie jest umieszczony za kierownicą. Volvo EX30 pod pewnymi względami naprawdę przypomina produkty ze słowem „Model” w nazwie. Dlaczego? Odpowiedzi mogą być dwie. Po pierwsze, by kierowcom Tesli było łatwiej zmienić markę. Po drugie – bo gdy marka szuka oszczędności, kończy właśnie z tak wyglądającym wozem.

Ale w EX30 jest ładniej niż w Tesli

Jeśli gdzieś czuć „szwedzkość”, to właśnie we wnętrzu. Materiały są ładne i miłe w dotyku, na fotelach doskonale się siedzi, a kolory to najmodniejsze w tym sezonie odcienie. Wszystko jest oczywiście „eko” i wykonane z tworzyw pochodzących z recyklingu. Można się tu poczuć jak w kawiarni serwującej latte z sojowym mlekiem za 25 złotych. Brzydkie plastiki nie straszą, a już na pewno nie na pierwszy rzut oka.

Jak jeździ Volvo EX30?

„Szybko” – brzmi najlepsza odpowiedź. Osiągi EX30 są zaskakujące, zwłaszcza jeżeli przypomnimy sobie cenę tego wozu. Czasy, w których za 150-170 tysięcy dało się wyjechać z salonu 300-konnym Volkswagenem Golfem R, dawno minęły. Dziś prędkie auta są o wiele droższe, ale nie Volvo. W zależności od wersji, EX30 rozpędza się do 100 km/h w 5,7, 5,3 lub 3,6 s. Już ten pierwszy wynik (w odmianie Single Motor o mocy 272 KM) robi wielkie wrażenie, a ostatni (z 428-konnego Twin Motor Performance) to już poziom Porsche 911.

Zza kierownicy przyspieszenie naprawdę cieszy. EX30 błyskawicznie reaguje na gaz, prowokując do agresywnej jazdy, która raczej nie kojarzy się z tą marką. Liczby na wyświetlaczu zmieniają się błyskawicznie w każdej wersji, ale w topowej to już prawie szaleństwo. Bazowe EX30 jest tylnonapędowe, a Twin Motor ma napęd na cztery koła. Wóz maskuje sporą masę własną (dopóki nie hamujemy za mocno), a prowadzenie jest bezpośrednie. Siłę wspomagania i to, jak bardzo „sportowy” jest układ kierowniczy, można regulować. Warto, bo w ostrzejszych ustawieniach Volvo prowadzi się naprawdę miło.

Szwedzkie „tanie premium” zapewnia też niezły komfort. Nie mówimy tu o podskakującej na nierównościach piłce, a raczej o wozie z wyważonym zawieszeniem. Ale im mniejsze felgi, tym lepiej.

Volvo EX30 – zasięg

W wersji z jednym silnikiem realnie pokona się ok. 300-330 km na jednym ładowaniu. Twin Motor przejedzie ok. 450 km, oczywiście pod warunkiem, iż kierowca nie będzie non stop gnał z maksymalną prędkością. Ona akurat nie różni się w poszczególnych wersjach. Elektryczne Volvo nie ucieknie nowym, spalinowym modelom na autostradzie. Wszyscy przestaną przyspieszać przy 180 km/h.

Warto jeszcze pamiętać, iż EX30 nie jest autem rodzinnym

Jeśli ktoś planuje po przeczytaniu tego tekstu pędzić do salonu od razu po tym, gdy skończy mu się leasing na XC60, muszę ostudzić jego zapał. EX30 może cieszyć w roli auta miejskiego, ale rodzina będzie w nim narzekać. To nieduże auto (4,2 m długości), a z tyłu jest w nim po prostu ciasno, przynajmniej jeżeli mówimy o zestawie „wysoki kierowca i dorosły pasażer”. Bagażnik też nie zachwyca, bo mieści 318 litrów, a w schowku z przodu trzyma się kable.


EX30 – podsumowanie

EX30 jest premium, ale kosztuje jak „niepremium”. W tej cenie trudno o rywala EX30, który byłby jednocześnie tak szybki, tak ładnie zaprojektowany z zewnątrz (bo stylistyka ze swoimi kanciastymi, prostymi liniami to też zaleta Volvo) i tak estetyczny w środku. Volvo ma sporo rozwiązań, które mogą wzbudzić kontrowersje – nazwijmy je „teslowymi”. Część klientów się zrazi, ale ci młodsi (albo ci, którym właśnie skończył się leasing na Model 3) pewnie nie będą mieli nic przeciwko.

Czy EX30 może być nowym hitem marki, na miarę XC60?

Jeszcze nie, bo polski rynek nie kocha aut elektrycznych taką miłością, jak spalinowe SUV-y (albo choćby nie kocha ich wcale). Ale jak na wóz z zielonymi tablicami musi być popularny. Dopóki nie zdrożeje, będzie robił błyskotliwą karierę.

Idź do oryginalnego materiału