Jest istotny powód, żeby zatrudnić się w ONZ. Nazywa się GDJ76

1 rok temu

Toyota Gibraltar Stockholdings, czyli oddział produkujący specjalne wersje Toyot na zlecenie organizacji międzynarodowych, pokazał najnowsze wcielenie modelu J76 po liftingu. Toyota Land Cruiser GDJ76 idealnie łączy 40-letnie nadwozie z nowym, 2,8-litrowym dieslem.

Gdzie Toyota nie może, tam Gibraltar Stockholdings pośle – tak można byłoby w uproszczeniu opisać działalność TGS. W tzw. krajach rozwijających się, głównie środkowej Azji i Afryki, ale też na Karaibach, występuje istotna potrzeba dostarczania samochodów dla organizacji międzynarodowych, pozarządowych lub po prostu dla lokalnych władz. Te wozy nie mogą być luksusowe, bo więcej wyposażenia to więcej problemów. Dlatego TGS oferuje Land Cruisery czy Hiluxy w superuproszczonych wersjach pozbawionych wszelkiego komfortu. Można też u nich zamówić Hiace, a choćby Corollę. Oczywiście numerem jeden jest Land Cruiser serii J7, który za rok będzie obchodzić swoje 40-lecie.

Nowy silnik, stara buda.

Teraz TGS pokazał unowocześniony model: Toyota Land Cruiser GDJ76

O liftingu serii J7 pisałem całkiem niedawno w kontekście rynku australijskiego. Z jakiegoś powodu Australijczycy upierają się na kupowanie tego modelu z nieco absurdalnym dieslem 4.5 D-4D V8, który spokojnie mógłby zasilać sporą ciężarówkę. TGS idzie jednak z duchem czasu, bo choćby kraje rozwijające się wprowadzają jakieś normy emisji spalin i oto można mieć teraz Land Cruisera J76 z tym samym silnikiem, który napędza Land Cruisera J15 w Europie, czyli dieslem 2.8 1GD-FTV. Nieco zdławiona w stosunku do europejskiej wersji moc wynosi 201 KM, a w standardzie jest automatyczna skrzynia biegów.

Ale jak to, przecież wcześniej można było kupić to auto z pancernym dieslem 1HD

To prawda, wiele z tych Land Cruiserów sprzedanych na rzecz organizacji międzynarodowych ma pod maską wolnossącego diesla 4.2 o mocy 130 KM (6-cyl.), który pojedzie choćby na wodzie z kałuży. Problem w tym, iż jest on ciężki, dużo pali i słabo jedzie w trasie. Trudno choćby porównać komfort jazdy 2.8 1GD z tym starym, ciężarowym silnikiem 4.2. Stawiam 5 naira, iż odbiorcy flotowi będą wybierać ten właśnie model jako o wiele tańszy w eksploatacji – różnica w spalaniu oleju napędowego wynosi ok. 4 l/100 km (nowszy – 9, starszy – 13).

Ładne wnętrze, nie ma ekranozy.

Poza tym Toyoty Land Cruiser użytkowane w „trudnych” krajach mają krótki żywot

Wiele z tych samochodów przejeżdża zaledwie kilkadziesiąt tysięcy km, a niektóre i po 20 tys. km, i później ulegają nieusuwalnej w warunkach danego kraju awarii lub biorą udział w wypadku, których na drogach pozaeuropejskich zdarza się mnóstwo. Zdarza się, iż z dwóch aut powstaje jedno i dlatego też tak ważna jest prostota konstrukcji, która umożliwia naprawy przy użyciu minimalnej liczby części. Nowy Land Cruiser GDJ76 trochę się z tego wyłamuje, bo silnik 1GD jest naprawdę nowoczesny i skomplikowany. Nie widzę za bardzo mechaników ze Sierra Leone, którzy diagnozują go z użyciem komputera. Dlatego mimo dramatycznej przestarzałości, starszy 1HD pozostanie w ofercie.

Sama koncepcja istnienia TGS jest bardzo sprytna

Toyota znakomicie wykorzystała lukę rynkową i dostosowała swoją ofertę do potrzeb organizacji, które traktują samochody jak maszyny robocze. Niejeden Land Cruiser z 1HD pod maską służy jako silnik stacjonarny, ciągnik i autobus jednocześnie – zwracam uwagę, iż wersja kombi ma 10 miejsc siedzących, a jest też przecież nadwozie typu Troop Carrier z 13 miejscami. Przepraszam, porzucono już tę wojenną nazwę, teraz ten model to po prostu 13-seater.

Tradycyjnie dla TGS, wszystkie ceny są na priv. Klienci przeważnie zamawiają te auta w partiach po kilkanaście lub kilkadziesiąt sztuk i cena jednego zależy od specyfikacji oraz rynku, na który pojazd będzie wysłany. Sprawdziłem jednak polskie ogłoszenia, bo są firmy oferujące takie auta również w sprzedaży prywatnej i proszę, oto jest interesujący Land Cruiser w wersji 13-miejscowej z silnikiem 4.5 D-4D V8 i manualną skrzynią biegów za jedyne 355 tys. zł.

zdjęcie z ogłoszenia, fot. Mateusz

To wprawdzie jeszcze wariant przedliftowy i wcale nie jestem pewien, czy to oryginalny TGS. Nie mam jednak wątpliwości, iż klienci typu ONZ za swoje „landki” płacą nieco mniej. Pozostaje zatrudnić się na jakiejś misji pokojowej, choć przy obecnej sytuacji na świecie to przyjemność z jazdy Land Cruiserem może nie wynagrodzić niebezpieczeństw z tym związanych.

Czytaj również:

  • Pojechałem samochodem na Gibraltar. To proste, wystarczy przepuścić samolot
Idź do oryginalnego materiału