Japoński model wyraźnie potaniał. Za 69 900 zł można kupić niezawodną hybrydę

1 tydzień temu

Samochody tego producenta cieszą się uznaniem licznych klientów. I nie chodzi jedynie o tych flotowych. Bardzo duża liczba prywatnych nabywców docenia tę gamę produktową. Ten japoński model jest jej wizytówką. Stanowi ciekawą alternatywę zarówno dla europejskich, jak i chińskich konkurentów.

Sprawdzona recepta

Nowości zawsze budzą duże zainteresowanie, ale nie mają tak ugruntowanej pozycji, jak dobrze znane pojazdy, które mają za sobą kilka generacji. W tym przypadku każdy wie, czego należy się spodziewać. Firma nie zmieniła swojej recepty, co spotyka się z dużym zaufaniem. W przypadku ostatnio debiutującego wcielenia jest tak samo.

To już siódme wydanie kultowego auta miejskiego. Japoński model znajdujący się dziś w salonach jest produkowany od 2024 roku. To Suzuki Swift, czyli dobrze znana konstrukcja, która rywalizuje z takimi konkurentami, jak Peugeot 208 i Renault Clio.

Suzuki Swift – tył, fot. Suzuki

W przypadku stylistyki też można mówić o rozwinięciu tego samego stylu. Niemal płaski dach jest charakterystyczny dla tego modelu oraz Mini. Nieco bardziej zaawansowane technologicznie reflektory odświeżyły przód pojazdu.

Tył też ma świeższy design, o czym świadczą lampy z ciemnymi wypełnieniami. Co, ciekawe, nie zachodzą na klapę bagażnika. Niżej wkomponowano obły zderzak. Summa summarum, miejskie Suzuki może się podobać.

Suzuki Swift – wnętrze

W środku panuje dobrze znany klimat. To znakomity kompromis między klasyką a nowoczesnością, który zachowuje ergonomię na adekwatnym poziomie. o ile chodzi o jakość, to jest porywnywalna do Yarisa. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to analogowe zegary. Japoński model nie ma cyfrowych wskaźników choćby w opcji. Tak jest prościej i czytelniej.

Przed nimi zamontowano atrakcyjną kierownicę, która dysponuje fizycznymi przyciskami zarówno na, jak i pod ramionami. Są znacznie lepsze od tych dotykowych ze względu na ogólną jakość użytkowania.

Suzuki Swift – wnętrze, fot. Suzuki

Centralne miejsce zajmuje ekran multimedialny. Nie jest to najbardziej zaawansowany instrument w tej klasie, ale zapewnia wszystko, co jest potrzebne. Pod nim znalazł się niezależny panel klimatyzacji, który dodatkowo zwiększa intuicyjność obsługi.

Przestrzeń w obu rzędach jest akceptowalna. Przednie fotele Suzuki Swift mogłyby oferować większe gabaryty, ale osoby średniego wzrostu i tak nie powinny narzekać. o ile chodzi o bagażnik, to ma pojemność 265 litrów.

Co oferuje ten japoński model za 69 900 zł?

Za tę kwotę można kupić bazową konfigurację. Będzie to miękka hybryda z wolnossącym silnikiem benzynowym o pojemności 1,2 litra. Sprzęgnięto ją z pięciobiegową skrzynią manualną, która przekazuje moc na przednią oś. Wśród opcji pozostało bezstopniowy automat.

Kierowca ma do dyspozycji 83 konie mechaniczne i 112 niutonometrów. Nie są to porażające wartości, ale japoński model został stworzony głownie do miasta, dlatego nie stanowią problemu. Swift Mild Hybrid przyspiesza do 100 km/h w 12,5 sekundy i rozpędza się do 165 km/h. W cyklu mieszanym zużywa niecałe 5 litrów.

Suzuki Swift – tył, fot. Suzuki

Podstawowe wyposażenie też jest jak najbardziej akceptowalne – nie tylko dla pragmatyków. Nosi nazwę Premium i w jego skład wchodzą m.in.:

  • reflektory LED
  • spojler dachowy
  • wielofunkcyjna kierownica
  • adaptacyjny tempomat
  • tylne czujniki parkowania
  • kamera cofania
  • klimatyzacja
  • pakiet systemów bezpieczeństwa

Taki zestaw w zupełności wystarcza do codziennego użytkowania na krótkich dystansach. Japoński model za 69 900 zł może być zatem bardzo ciekawą propozycją w segmencie B. Szkoda tylko, iż Suzuki wycofało z oferty Baleno, które miało nieco bardziej praktyczny charakter, a przy tym zapewniało tanią eksploatację.

Idź do oryginalnego materiału