Jak odpalić zimą auto, żeby nie niszczyć silnika? Jest sposób, żeby uniknąć tego błędu

1 tydzień temu
Ci, którzy mają auta i parkują je zimą pod chmurką zdecydowanie znają ten ból: wychodzicie z domu, odpalacie silnik, wrzucacie luz, kilka depnięć na gaz i zabieracie się za skrobanie oraz usuwanie śniegu. No to kardynalny błąd! Nie tylko można przytulić za to mandat, to jeszcze przysporzyć sobie kosztownych napraw silnika. Dlaczego? Już wyjaśniam.


Przychodzi zima i człowiek czuje się trochę jak katarynka, która powtarza niektóre prawidła do znudzenia, a one i tak nie trafiają do niektórych. Okej, dziennikarze też się mylą, ale c'mon: masz nowe auto? Nie piłuj go zimą rano pod blokiem, bo to technika dla 25-letniego diesla.

To błąd, który popełnia wielu kierowców


Stare dobre rozgrzewanie silnika samochodu z wrzuconym luzem przez cały czas żyje w świadomości wielu kierowców, ale to kompletny mit, zwłaszcza jak ma się nowszy rocznik samochodu.

Odśnieżyć auto można i bez włączonego silnika. Nie narazicie się przynajmniej na mandat, bo w sytuacji, gdy silnik pracuje na postoju przez ponad minutę, kierowca może zostać ukarany mandatem w wysokości 100 zł. jeżeli dodatkowo oddalił się od auta – choćby po skrobaczkę do bagażnika – funkcjonariusz ma prawo dołożyć 50 zł za brak kontroli nad pojazdem. A jeżeli uzna, iż pracujący silnik powoduje uciążliwości, np. hałas lub emisję spalin pod oknami mieszkań, może wystawić kolejny mandat, tym razem do 300 zł. Nie warto.

Po wygrzebaniu auta spod śniegu i lodu wsiadamy do środka. Nowoczesne silniki szybciej rozgrzewają się w trakcie jazdy, ale trzeba to robić też w odpowiedni sposób. Kluczem są niskie obroty silnika. Dlatego też nie piłujemy auta w miejscu, tylko włączamy auto, czekamy z pół minuty do minuty (nie więcej, bo mandat), następnie delikatnie ruszamy, żeby utrzymywać niskie obroty.

Zróbcie sobie kółeczko po ośce lub załatwcie sobie wolny wyjazd z parkingu. Unikajcie wysokich obrotów do momentu, gdy temperatura silnika wyraźnie nie wzrośnie.

Dlaczego to ważne, żeby nie rozgrzewać silnika na postoju?


Taka taktyka najlepiej ochroni jednostkę napędową i pozwala olejowi szybciej osiągnąć odpowiednią lepkość, co jest najważniejsze dla smarowania. A wiadomo, pracujący silnik bez odpowiedniego smarowania oznacza katastrofę - w najlepszym wypadku - finansową.

A co zrobić, jak auto po nocy na mrozie nie odpala, bo akumulator nie ma wystarczającej siły, żeby włączyć silnik "od strzału"? Mechanicy polecają sposób na "dwa razy". Przekręćcie kluczyk w pozycję zapłonu, ale bez odpalania silnika. Odczekajcie z 5 sekund, bo w tym czasie pompa paliwowa nabije ciśnienie i dopiero wtedy włączcie silnik.

Jak macie diesla to poczekajcie dodatkowo, aż świece żarowe wykonają swoją pracę, choćby jeżeli kontrolka na desce rozdzielczej zgaśnie błyskawicznie.

Idź do oryginalnego materiału