Jak jeszcze szybciej naładować elektryka?

11 miesięcy temu

Kia jako jeden z pierwszych producentów wprowadza do swoich samochodów technologię Plug&Charge. Dzięki niej, aby naładować samochód, nie trzeba choćby uruchamiać aplikacji w telefonie ani przykładać karty do czytnika na słupku. Ale to nie jedyna funkcja, dzięki której mamy uzupełniać energię w samochodzie jeszcze szybciej i prościej.

Pod koniec sierpnia po polskich drogach jeździło już ponad 43 tys. samochodów w pełni elektrycznych, a liczba ogólnodostępnych, publicznych punktów ładowania przekroczyła 6 tys. Dla porównania, rok temu o tej samej porze punktów ładowania było 4,5 tys. zaś zarejestrowanych elektryków – 25,5 tys. Liczby te, publikowane cyklicznie przez organizacje PSPA i PZPM, idealnie obrazują to, jak dynamicznie rozwija się elektromobilność. Tylko w sierpniu uruchomiono nad Wisłą 122 nowe punkty ładowania, co daje średnią na poziomie czterech dziennie. Z kolei samochodów na baterie przybywa w tempie około 2 tys. miesięcznie.

Jeszcze kilka lat temu, gdy dopiero zaczynaliśmy się oswajać z BEV, ładowanie tego typu pojazdów było czarną magią. W domu najwyżej zwykłe gniazdko 230V, publicznych ładowarek jak na lekarstwo, do tego skomplikowane metody rejestrowania się i rozliczania z operatorami. Dzisiaj wszystko jest dużo prostsze i szybsze, o czym pisałem niedawno W TYM MATERIALE. A za chwilę będzie jeszcze lepiej, bo zarówno producenci samochodów, jak i operatorzy sieci ładowarek nie ustają w staraniach, by proces ładowania uczynić bardziej efektywnym.

Plug&Charge, czyli już nie potrzebujesz telefonu ani karty

W zdecydowanej większości przypadków, aby naładować auto elektryczne w publicznej ładowarce, potrzebujemy aplikacji w telefonie, albo przynajmniej specjalnej karty RFID, którą trzeba przyłożyć do czytnika na słupku, aby proces ładowania się rozpoczął. Okazuje się jednak, iż można rozwiązać to jeszcze prościej. Kia ogłosiła właśnie, iż uruchamia technologię Plug&Charge, która do ładowania w miejscach publicznych nie wymaga ani telefona z aplikacją, ani karty. Wystarczy podpiąć samochód do słupka i ładowanie rozpoczyna się automatycznie w ułamku sekundy. Nie trzeba niczego wciskać, akceptować, przykładać żadnej karty, autoryzować etc. Jak to możliwe?

Mówiąc w dużym uproszczeniu, technologia ta opiera się na komunikacji pomiędzy samochodem a ładowarką. Słupek „wie” jakie auto jest do niego podłączane, czy ma wykupiony abonament, ile należy policzyć za każdą 1 kWh prądu etc. Wszystko odbywa się w 100 proc. automatycznie.

Technologia Plug&Charge zadebiutuje w modelu EV9, który już można zamawiać. Stopniowo będzie rozszerzana na inne modele. I żeby z niej skorzystać nie trzeba będzie wymieniać samochodu, tylko wystarczy aktualizacja oprogramowania, którą zrobimy w ASO. Natomiast aby PnC zadziałało, muszą zostać spełnione dwa warunki:

  • Trzeba zarejestrować się w usłudze Kia Charge, która umożliwia ładowanie samochodu na stacjach publicznych setek operatorów w całej Europie (obszernie pisałem o tym TUTAJ) bez konieczności podpisywania wielu umów i płacenia kilku abonamentów. Z Kia Charge mamy jedno konto i dostajemy jeden rachunek, a korzystamy z prawie 600 tys. punktów ładowania. Gdy już mamy uruchomioną usługę, musimy tylko aktywować w niej Plug&Charge – włączymy ją w sekcji „Umowy” na swoim koncie Kia Charge. Jak wspomniałem, początkowo będzie to dostępne tylko dla EV9, ale ma zostać rozszerzone na EV6, Niro EV i inne modele elektryczne oraz hybrydy plug-in. Śmiem twierdzić, iż odbędzie się to dość szybko, ponieważ po drogach całej Europy jeździ już milion aut z aktywnym kontem Kia Charge, a w Polsce ponad 40 tys. Wiele z nich to potencjalni beneficjenci technologii Plug&Charge.
  • Ładowarka musi obsługiwać technologię Plug&Charge. Tylko w ten sposób będzie w stanie zidentyfikować samochód i konto klienta w usłudze Kia Charge. Aby odszukać taką ładowarkę, wystarczy przefiltrować stacje ładowania na mapie w aplikacji Kia Charge, zaznaczając w sekcji „Uwierzytelnienie” opcję „Plug&Charge”. Aktualnie technologię tę obsługują m.in. stacje Ionity, BP Pulse, Shell Recharge, EVway, SamtricE.

Reasumując, Plug&Charge może nie tyle zrewolucjonizuje proces szybkiego ładowania, co znacznie go uprości i nieco przyspieszy. Wystarczy podłączyć kabel do samochodu, a na koniec go wypiąć. To absolutnie wszystko. Żadnego akceptowania w aplikacjach, korzystnia z kart zbliżeniowych, płacenia na miejscu etc. A to niejedyny sposób na usprawnienie ładowania.

Najpierw dogrzewanie, potem ładowanie

Co ma wpływ na szybkość ładowania? Tak, oczywiście moc samej ładowarki. Oraz moc, jaką jest w stanie obsłużyć samochód. Przykładowo Kia EV6 i EV9 mogą korzystać z ładowarek o mocy choćby 350 kW, a same ładują się z mocą około 270 kW. Ale aby osiągnąć takie parametry, akumulatory muszą mieć odpowiednią temperaturę. Ideał to 21 stopni Celsjusza lub nieco więcej. Podczas normalnej jazdy jest to trudno osiągalne, szczególnie w okresie jesiennymi i zimowym, gdy temperatury za zewnątrz spadają często poniżej wartości 10 stopni albo sporo niżej.

Normalnie baterie dogrzewają się podczas ładowania, w pierwszej jego fazie. To zajmuje jednak sporo czasu, choćby do 10 minut. W tym czasie auto ładuje się ze sporo mniejszą mocą, a cały proces się wydłuża. Ale i na to znalazł się sposób. Aktualnie wszystkie elektryki Kia mają funkcję dogrzewania baterii jeszcze przed rozpoczęciem ładowania. o ile w nawigacji auta ustawimy punkt ładowania, w którym zamierzamy uzupełnić energię, to samochód odpowiednio wcześniej zacznie podgrzewać akumulatory. Dzięki temu po dojechaniu na miejsce będziemy mogli rozpocząć ładowanie od razu z pełną mocą.

Opcja ta początkowo nie była dostępna w EV6, ale można ją aktywować poprzez aktualizację systemu w ASO. o ile zatem macie EV6 z początku produkcji, koniecznie zróbcie aktualizację przed nadejściem chłodniejszych dni. W ten sposób na każdym ładowaniu na szybkich ładowarkach oszczędzicie co najmniej kilka minut.

Co dalej?

Postęp, jaki dokonał się w procesie ładowania elektryków w ostatnich latach trudno nazwać inaczej, niż kolosalnym. Jeszcze pięć lat temu trudno było znaleźć słupek o większej mocy niż 22 kW, a małego elektryka pokroju Nissana Leava ładowało się kilka godzin. Dzisiaj wystarczą 4,5 minuty aby naładować Kię EV6 na 100 km, a 80 proc. jej baterii uzupełnimy w zaledwie 18 minut. I jestem pewien, iż to jeszcze nie koniec, bo producenci robią wszystko, aby ten proces ładowania jeszcze bardziej usprawnić, przyspieszyć i uczynić go prostszym. Pewnego dnia będziemy ładowali samochody elektryczne dokładnie tak, jak dzisiaj tankujemy spalinowe. Nie mam co do tego wątpliwości.

Idź do oryginalnego materiału