Chińscy producenci aut, tacy jak BYD i MG, znaleźli sprytny sposób na ominięcie wysokich unijnych ceł. Zamiast w pełni elektrycznych modeli, zalewają Europę tanimi hybrydami plug-in, rozpoczynając wojnę cenową.
Unia Europejska, próbując chronić swój rynek, nałożyła wysokie cła na importowane z Chin samochody w pełni elektryczne. Okazuje się jednak, iż producenci z Państwa Środka znaleźli w przepisach lukę, którą bezwzględnie wykorzystują. Zamiast forsować sprzedaż obłożonych cłem „elektryków”, rozpoczęli zmasowaną ofensywę tanich hybryd typu plug-in (PHEV), które są zwolnione z dodatkowych opłat. To sprytny manewr, który pozwala im nie tylko ominąć bariery celne, ale także rozpocząć bezprecedensową wojnę cenową na europejskim rynku.
Dane z pierwszej połowy 2025 roku nie pozostawiają złudzeń co do skali tej strategii. Jak podaje niemiecki dziennik „Handelsblatt”, powołując się na dane firmy Dataforce, chiński gigant BYD zarejestrował w UE już ponad 20 tysięcy hybryd plug-in, co stanowi wzrost o niewiarygodne 17 000 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Należąca do chińskiego koncernu SAIC brytyjska marka MG w ciągu zaledwie sześciu miesięcy sprzedała więcej hybryd niż w całym 2024 roku. W tym samym czasie sprzedaż jej w pełni elektrycznych modeli spadła o 60%.

Różnica w opłacalności jest ogromna. Jak wyliczyli analitycy z Rho Motion, od elektrycznego modelu BYD Atto 3, którego cena startuje od 37 990 euro, trzeba zapłacić około 10 000 euro cła. Tymczasem od hybrydowego bestsellera Seal U, kosztującego 39 990 euro, cło wynosi zaledwie 3 999 euro. W przypadku aut marki MG, objętych najwyższą, 45-procentową stawką celną na modele elektryczne, różnice te są jeszcze większe.
Ta „hybrydowa sztuczka” pozwala chińskim firmom na stosowanie agresywnej polityki cenowej. Hybrydowy SUV MG HS kosztuje od 28 000 euro, podczas gdy za porównywalnego Volkswagena Tiguana trzeba zapłacić co najmniej 40 000 euro. To, zdaniem ekspertów z Center Automotive Research, początek „wojny cenowej na rynku hybryd plug-in”. Chińscy producenci stosują podwójną strategię: obniżają ceny, zdobywają udziały w rynku i budują rozpoznawalność marki, aby w przyszłości z łatwością przekonać klientów do swoich, już wtedy ugruntowanych na rynku, modeli elektrycznych. Komisja Europejska przyznaje, iż dostrzega problem, ale na razie nie podejmuje działań, podkreślając gotowość do negocjacji z Chinami.