Ford Bronco Badlands – o taką motoryzację warto walczyć!

7 miesięcy temu

Ford Bronco nowej generacji to powrót legendarnego i kultowego modelu amerykańskiego off-road’era. W Europie to marginalny produkt tego producenta – wprowadzony na rynek bardziej jako bajer i prezentacja możliwości, niż liczenie na dochodowy biznes. Sprzedaż prawdopodobnie nie będzie imponująca… i wielka szkoda! Ten samochód jest wspaniały w swojej idei. Idei, która niestety coraz bardziej zanika. Chociaż to dopiero początek 2024 roku, już mogę obwieścić, iż będzie to jeden z najbardziej – jak nie najbardziej, satysfakcjonujący test samochodu w naszej redakcji w tym roku.

Jeśli wydaje Ci się, iż to zbyt szybkie wnioski – to przyznaje – tak. Tak może się wydawać. Sęk w tym, iż rynek motoryzacyjny jest dość przewidywalny i nic nie wskazuje na to, aby któryś z producentów w bieżącym roku miał nas zaskoczyć stworzeniem prawdziwie terenowego samochodu, z dużym, benzynowym silnikiem – bez elektrycznych wspomagaczy.

A to właśnie zrobił Ford. Krótko mówiąc, to bezkompromisowy terenowiec, z mocnym i jak na dzisiejsze standardy, wielkim silnikiem. Chciałoby się naturalnie 4-litrową “ósemkę”, ale to 2.7 litrowe V6 też daje radę!

Ford Bronco

A więc po kolei…

Bronco to marka sama w sobie. To amerykańska ikona znana z wytrzymałości oraz zdolna do pokonywania najtrudniejszych terenów. Od momentu pojawienia się pierwszej generacji w 1966 roku, Bronco oferuje seryjnie, ponadstandardowe możliwości terenowe w najtrudniejszych warunkach.

Wracając po 25-letniej nieobecności zachował swoje DNA, a jednocześnie oferuje innowacyjne rozwiązania i komfort oraz użyteczność na co dzień. Przynajmniej tak to można nazwać, jak na jego charakter. Samochód dostępny jest w dwóch wersjach: Outer Banks oraz Badlands. Ten drugi, to wersja bardziej rasowa, fabrycznie przygotowana do faktycznie terenowej jazdy.

Warto w tym miejscu odnieść się również do konkurencji. Tego typu samochody mają w ofercie: Jeep z modelem Wrangler, Land Rover z Defenderem i Mercedes z Klasą G. I szczerze przyznam, iż jeżeli już któregoś z nich porównywać do Bronco, to najbliżej jest mu Wrangler. Defender i Klasa G to mimo wszystko przy nim luksusowe salonki, chociaż w terenie wszystkie dojadą daleko.

Już sam wygląd Bronco wskazuje na jego przeznaczenie. Jest surowy i prosty. Chyba nikogo nie obrażę, jeżeli powiem, iż jest przeciętnej urody, a mimo to się podoba. Jest jak komandos, który towarzyszy Ci w podróży do Afganistanu. Nie patrzysz czy ma modną fryzurę, czy niebieskie oczęta. Liczą się jego umiejętności. Podobnie jest z Bronco.

Proste linie, okrągłe reflektory – jego sylwetka wygląda jak z obrazka przedszkolaków. Ale tu liczy się – wielkość, masywność, prześwit i te drobne akcenty – jak solidne ucha holownicze, wielkie boczne lustra, “zaczepy” na kantach maski. Co również interesujące – Bronco można “rozebrać” I to dosłownie, bo ściąga się dach i drzwi. Coś czego u konkurentów (poza Wranglerem) raczej szukać na próżno.

Napęd – bez kompromisów

Sercem Bronco jest podwójnie doładowany silnik benzynowy EcoBoost V6 o pojemności 2,7 litra. Dysponuje on mocą 335 KM i momentem obrotowym 563 Nm. Blok tego silnika wykonano z żeliwa CGI o zagęszczonym graficie. Charakteryzuje się zwiększoną wytrzymałością i sztywnością w porównaniu z tradycyjnymi odlewami żeliwnymi o analogicznej masie, natomiast takie elementy jak elektronicznie uruchamiany zawór upustowy i wysokociśnieniowy układ recyrkulacji spalin zwiększają moc i obniżają zużycie paliwa. Napęd przekazywany jest dzięki 10-biegowej automatycznej skrzyni biegów.

Testowana wersja Badlands oferuje ponadto układ napędu na cztery koła z funkcją automatycznego wyboru trybu pracy 4A i elektroniczną skrzynią rozdzielczą oraz blokadę przedniego i tylnego mechanizmu różnicowego.

Na przetestowanie faktycznych możliwości terenowych Forda Bronco zabrakło mi si trzech rzeczy:
1) umiejętności
2) odwagi
3) czasu (na uzupełnienie punktu 1)

Jednak z dużą dozą pewności mogę stwierdzić, iż ten samochód potrafi w “jazdę w terenie”. Zaryzykowałbym choćby stwierdzenie, iż tak jak stoi, gotowy jest do wyprawy do Afryki. No właśnie…

Czy Bronco nadaje się na trasę?

Ku mojemu zdziwieniu – tak. jeżeli za prędkość maksymalną uznamy 130 km/h jest całkiem znośnie. Producent to uwzględnił, bowiem Bronco i tak maksymalnie pojedzie nieco ponad 160 km/h. Ale to 15-20 km/h powyżej granicy komfortu, zarówno fizycznego jak i psychicznego.

Jeśli uwzględni się charakter samochodu to i tak jest nieźle. Myślałem, iż będzie dużo gorzej. Inna sprawa to spalanie i zasięg. jeżeli kierowca się postara, to możliwe jest osiągniecia choćby 12 litrów benzyny na 100 kilometrów średnio! Ale wymaga to anielskiej cierpliwości. jeżeli puści wodze fantazji to będzie chyba lepiej niż w Cayenne Turbo, czyli 100 na 100.

A co może do tego kusić? 6.7 sekundy od 0 do 100 km/h w samochodzie wielkości i aerodynamiki stodoły z widocznością jak z wieży widokowej.

Schody? Skoki?

Pod poszyciem Bronco kryje się podwozie wykonane ze stali o podwyższonej wytrzymałości, z siedmioma poprzecznymi elementami konstrukcyjnymi, które zapewniają wytrzymałe podparcie, a także nie ograniczają one sporego skoku zawieszenia, zapewniając spektakularne możliwości terenowe.

Wersja Badlands wyposażona jest w zawieszenie HOSS 2.0 z amortyzatorami Bilstein z funkcją wykrywania położenia oraz dodatkowym zbiornikiem oleju, który sprawdza się podczas jazdy w najtrudniejszym terenie. Dodatkowo przedni stabilizator przechyłów ma funkcję rozłączania, która umożliwia uzyskanie najlepszej przyczepności do podłoża choćby wtedy, gdy koła znajdują się na skrajnie różnych wysokościach.

Drogowe tryby jazdy to „Normal” – nadający się do codziennej jazdy i oferujący równowagę pomiędzy jazdą terenową, a komfortem i wygodą. „Eco” – pozwala na oszczędną jazdę, „Slippery” – ułatwia poruszanie się po śliskich nawierzchniach, „Sand” – wyłącznie do jazdy terenowej, sprawdza się na suchym piasku, „Mud/Ruts” – to tryb terenowy, który oferuje optymalne ustawienie napędu na błotnistym lub nierównym terenie.

Bardziej cywilna odmiana Outer Banks posiada dodatkowo tryb „Sport”, który oferuje jazdę z najlepszymi osiągami. Z kolei wersja Badlands oferuje tryb terenowy „Rock Crawl” – przy bardzo małej prędkości umożliwia on kontrolowane manewry na nierównym podłożu oraz tryb „Baja”, który zapewnia charakterystykę pojazdu dedykowaną jeździe z dużą prędkością w terenie.

Dodatkowo dostępna standardowo w obydwu wersjach funkcja Trail Turn Assist pomaga w pokonywaniu ciasnych nawrotów w terenie. System wykorzystuje wektorowanie momentu obrotowego w oparciu o hamulce i zmniejsza promień skrętu choćby o 40 proc. Poprzez hamowanie wewnętrznym kołem podczas jazdy terenowej w ciasnych miejscach… a dla szpanerów, można łatwo wykręcić bączka, pod warunkiem luźnej lub śliskiej nawierzchni.

Przemyślana konstrukcja i imponująca głębokość brodzenia

Bronco jest wyposażony w wiele przemyślanych elementów. Między innymi w przykręcane plastikowe nadkola, które można łatwo zdemontować. W Bronco można również zdemontować dach – hardtop podzielony jest na cztery moduły. Możliwy jest również demontaż wszystkich drzwi. W ofercie są boczne wzmocnienia progów, wystarczająco wytrzymałe, aby utrzymać ciężar pojazdu podczas ekstremalnego pełzania w skalistym terenie, a na liście elementów standardowego wyposażenia są odsłonięte haki holownicze z przodu i z tyłu. Nowy Ford Bronco umożliwia ponadto pokonanie rzecznych brodów o głębokości do 800 mm.

Mat. prasowe Ford

Tabela danych technicznych

NAPĘD
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – t.diesel/2699/V6/24
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 335/—-
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 563/3000-3250
Skrzynia biegów/napęd – aut. 10/4×4

OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 6.7
Prędkość maksymalna (km/h) – 161

WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 4811/1928/1852
Masa własna/ładowność (kg) – 2219/481

Cena – katalogowo od 419 300 zł (testowany egzemplarz: promocja – 334 900 zł)

Naszym zdaniem

Nowy Ford Bronco jest spektakularnym samochodem. Zgadzam się co do krytyki w jednym obszarze. Ponad 4 “stówy” to za dużo. Ale w aktualnej promocji, za ok. 335 tysięcy złotych to już oferta warta rozważenia.

Do ideału zażyczyłbym sobie jednak wersji okrojonej z tej całej zbędnej elektryki. Fotele mogę dopasować manualnie. Telefon może leżeć w uchwycie na napoje – nie potrzebuje samochodowych androidów czy apple’ów itp. Silnik jest OK, ale patrząc na spalanie, może dobry byłby też jakiś duży diesel.

Po co to wszystko? Żeby zaoszczędzić 100 000 zł i zaoferować Bronco np. Straży Granicznej. Wówczas zgadzałby się też biznes i pasja motoryzacyjna, a bilans ekonomiczny być może sprawiłby, iż ten Ford nie byłby tylko jednomodelowym wybrykiem w Europie.

Najogólniej rzecz biorąc – pokochałem go! Wreszcie nowy samochód skonstruowany z polotem, fantazją i w zasadzie bez kompromisów.

Idź do oryginalnego materiału