Elektryki są symbolem nowoczesności. Zero emisji, cicha praca, coraz większy zasięg – to brzmi jak bajka. Ale każdy właściciel takiego pojazdu wie, iż ładowanie baterii to konieczność, a brak planowania podróży może skończyć się kłopotami.
Filip Chajzer, korzystając z zastępczego elektrycznego auta, wyruszył z Warszawy do Łodzi. Liczymy – około 140 km w jedną stronę. Nic wielkiego, prawda? No, chyba iż zapomnisz o jednej małej rzeczy... naładowaniu auta przed wyjazdem.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
"To się nie dzieje". Filip Chajzer utknął w elektryku na autostradzie A2
Na trasie okazało się, iż ładowanie elektryka w Polsce to nie taka prosta sprawa. Filip Chajzer, dzieląc się frustracją z fanami na Instagramie, opowiadał o swoich przygodach. – To się nie dzieje – mówił, gdy na stacjach ulokowanych wzdłuż autostrady kolejne ładowarki zawodziły lub wymagały cierpliwości, której celebryta nie miał. Techniczne komplikacje sprawiły, iż dalsza podróż Chajzera stanęła pod znakiem zapytania.
– To jest szósta ładowarka, na której próbuję naładować swój elektryczny samochód, dalej już nie pojadę, bo nie mam na czym, ta była ostatnia, to była ostatnia szansa. Jestem na autostradzie A2, to autostrada wolności, ja niestety wolny nie jestem. Znaczy, byłem przez chwilę wolny, teraz nie jadę już w ogóle – złorzeczył były prezenter do telefonu.
Podenerwowany Chajzer, który utknął na autostradzie, komentował, iż infrastruktura ładowarek w Polsce to przez cały czas duży problem. A kiedy do tego dochodzą techniczne problemy, elektryczne auto może bardziej frustrować niż cieszyć.
– Na stacji MOL, na której ładowarka również była niedostępna, to stacja wcześniej przed Orlenem, pani mi powiedziała: "wie pan, panie Filipie, ta nasza ładowarka to taka kapryśna jest". Pytam, co to znaczy, a pani na to, żeby jechać dalej, na Orlena – streszczał swoje przygody z ładowarkami celebryta.
Chajzer na A2 prosi o pomoc. Nazwał się "ofiarą"
W obliczu rosnącej frustracji i braku ładowania Chajzer postanowił poprosić swoich fanów o pomoc. Na Instagramie pojawił się apel o podwózkę. – jeżeli jedziesz z Warszawy do Łodzi, to zaraz za Warszawą jest Orlenik, jeżeli chcesz mieć pasażera na gapę, który jest ofiarą tego durnego, głupiego, beznadziejnego, idiotycznego wynalazku, to ja chętnie wsiądę, puszczę jakąś fajną muzę i miło pogadam – prosił o pomoc Celebryta. Finalnie całą sytuację uratował dealer samochodów, od którego Filip kupił swojego ukochanego diesla – Volvo XC90.
Co ciekawe, miało być to "ostatnie dostępne" auto tego modelu z silnikiem wysokoprężnym, co sam Chajzer skwitował ironicznym uśmiechem w swoich relacjach. Co ciekawe, prezenter jakiś czas temu zapewniał swoich fanów, iż zamierza "zwolnić tempo" i być "eko".
Internauci kolejny raz nie mieli litości dla Chajzera
Wielu internautów nie szczędziło Chajzerowi ostrych słów: "Jak mogłeś wybrać się w drogę z nienaładowaną baterią?" – pytali jedni. "Przecież ten deb** w TVN wychwalał pod niebiosa elektryki, iż nauczył się żyć wolniej, iż ma czas na czytanie gazet, obserwacje świata itd. Co jest? Już mu się odwidziało?" – przypominali drudzy.
Byli też tacy, którzy podważali logikę sytuacji: "Z Warszawy do Łodzi i z powrotem jest 280 km. Przecież to większość samochodów elektrycznych robi na raz. On wyjechał mając 15 proc. baterii?".
Nie zabrakło jednak bardziej wyważonych opinii. Część internautów popierała słowa Chajzera, iż problemy z ładowaniem to wina infrastruktury, a nie samego kierowcy. "Pomyślcie sobie, co byłoby, gdyby nastała wojna i trzeba było uciekać – powodzenia wszystkim właścicielom elektryków" – pisał jeden z użytkowników. Inny dodał: "To było do przewidzenia, ale niektórzy ludzie dalej się łudzą, iż zbawią świat elektrykami".
Filip Chajzer swoim pechowym wyjazdem udowodnił, iż elektryki to nie tylko przyszłość, ale też mimo technologicznego rozwoju – ogromne wyzwanie. Nie wystarczy ładny design i ekologia – potrzeba lepszej infrastruktury i odrobiny planowania. Ale jak tu planować ładowanie przez całą noc elektryka, jak wielu z nas zapomina naładować baterii w telefonie?
Morał z tej sytuacji może być tylko jeden. Niezależnie od tego, czym jeździsz – zawsze sprawdź bak albo baterię, zanim ruszysz w drogę.