Skoda przygotowuje się do debiutu swojego pierwszego elektrycznego SUV-a o nazwie Enyaq. Pojazd będzie wykorzystywał platformę modułową MEB Volkswagena, przeznaczoną dla aut elektrycznych.
Enyaq, czyli „źródło życia”
Nazwę SUV-a zaczerpnięto od irlandzkiego imienia Enya („źródło życia”), które samo w sobie ma korzenie irlandzko-celtyckie i oznacza „ducha”, „esencję”, czy „zasadę”. Wpasowuje się również w przyjętą przez Skodę nomenklaturę z literą Q na końcu, podobnie jak jest w przypadku modeli Kamiq, Karoq i Kodiaq. Z kolei pierwsza litera E w nazwie jak łatwo zgadnąć sprowadza się do elektromobilności.
Jego stylistyka jest inspirowana sylwetką konceptu Vision iV, który poznaliśmy w zeszłym roku w Genewie
Auto z opadającą linią dachu (na przedstawionych zdjęciach) świetnie się prezentowało i to jest świetny prognostyk dla produkcyjnej wersji SUV-a na prąd. Na jego pierwsze zdjęcia musimy jeszcze poczekać.
Wiadomo, iż za bazę posłuży Volkswagen ID.4, z którym Skoda będzie prawdopodobnie dzielić układ napędowy. W grę wchodzą dwa silniki, z jedną jednostką z przodu i drugą na tylnej osi. Łączna moc takiego zestawu wyniesie ok. 302 KM. W najmocniejszej specyfikacji (przewiduje się 3 warianty baterii o różnej pojemności) Skoda Enyaq pokona na jednym ładowaniu ok. 500 km.
W portfolio Skoda ma już elektryczny model Citigo-e i hybrydowego Superba iV. Lada moment na rynek trafi elektryczny SUV. To jednak dopiero pierwszy krok w kierunku elektryfikacji gamy modelowej, na którą Czesi chcą przeznaczyć 2 mld euro. Do 2022 roku poznamy co najmniej 10 aut w pełni elektrycznych lub z układem hybrydowym plug-in.
Zdjęcia: motor1.com