Ekspansja nowych samochodów z Chin wywołała lawinę „emocji” – od miłości, po nienawiść. Często również… zazdrości. Teraz szał wokół dalekowschodnich samochodów trochę spowszedniał, ale tempo debiutów nowych marek nie słabnie. Od kilku miesięcy w Trójmieście obecny jest producent DFSK, który póki co oferuje tutaj jeden model. Jest to 7-osobowy SUV występujący w dwóch wersjach – „czysto” spalinowej oraz hybrydowej typu Plug-In. Dzięki dealerowi DFSK Makurat z Gdańska mogliśmy spędzić weekend w towarzystwie tego drugiego, zelektryfikowanego wariantu.
Marka DFSK powiązana jest z chińskim gigantem przemysłu motoryzacyjnego – DongFeng’iem. W Europie zaczyna od zera – nie ma renomy, nie jest też rozpoznawalna. Sama nazwa „DFSK” też wzbudza mieszane uczucia. Nie jest zbyt „dźwięczna”, ale też nie jest podobna do żadnej innej marki… chyba, iż historycznej DKW.




Czym kuszą Chińczycy?
DFSK w swoim debiucie nad Wisłą, oferuje jeden model. Jest to dość spory (ponad 4.7 m długości), 7-osobowy SUV w stylu np. Skody Kodiaq. Stylistycznie niczym się nie wyróżnia, ale też nie można powiedzieć, iż jest szpetny. Ot, zwyczajny samochód, jakich w tej chwili na rynku jest sporo. Osobiście, pokusiłbym się o większe koła, bowiem te nie sprawiają najlepszego wrażenia biorąc pod uwagę wielkość całej sylwetki.
Projekt nadwozia jest poprawny – w tym sensie, iż nie ma nic wyjątkowego, ani ekstremalnego. Klamki są konwencjonalne, lampy w standardowym miejscu. Na uwagę może zasługiwać duży grill oraz podświetlane przednie logo. Warto też spojrzeć na długość tylnych drzwi, w porównaniu z tymi przednimi. To zarazem dobra zapowiedź tego, co nas czeka w środku.






O ile stylistyka zewnętrzna nie wywołuje lawiny myśli i pytań, o tyle wnętrze jest na tyle ciekawe, iż można się nad nim długo rozwodzić. Jest też jednym z głównych atutów DFSK E5.
Po pierwsze – przestrzeń
Kabina jest przestronna. W zasadzie powody do narzekania mogą mieć tylko pasażerowie, którym przyjdzie podróżować na samym końcu samochodu – w trzecim rzędzie. Na szczęście środkowa kanapa jest przesuwana, więc kosztem miejsca w II rzędzie można im powiększać przestrzeń na nogi. Wygospodarowano tam dwumiejscową kanapę. Jest ona dzielona, więc w przypadku jednego pasażera, nie trzeba rozkładać całości. Po jednej i drugiej stronie są podłokietniki i uchwyty na napoje. Fotele w III rzędzie nie mają mocowania fotelików dziecięcych ISOFIX.
Bagażnik w konfiguracji 7-osobowej jest raczej awaryjny i pomieści tylko niezbędny ekwipunek na rodzinną wycieczkę. Przy złożonym III rzędzie przestrzeń bagażowa jest bardzo duża i wystarczająca choćby na długie wakacje 4-osobowej rodziny. Maksymalna pojemność, po złożeniu III i II rzędu, pozwala przewieźć duże przedmioty, np. sprzęt AGD.




W II rzędzie ilość miejsca dla pasażerów jest ogromna. Dzięki płaskiej podłodze możliwa jest podróż choćby 3 osób, ale nie będzie to wyjątkowo komfortowe rozwiązanie. Kanapę można przesuwać, ale także regulować kąt pochylenia oparcia. Fatalnym rozwiązaniem jest natomiast mocne „ukrycie” mocowania fotelików ISOFIX. Być może kierowano się tutaj estetyką dla użytkowników, którzy z nich nie korzystają, ale cieniem kładzie się to na wizerunku rodzinnego samochodu. Zamocowanie fotelika jest mocno inwazyjne dla skórzanej tapicerki.
Ważnym atutem jest dach panoramiczny, w dużej mierze otwieralny, który rozświetla kabinę.
Kokpit przed kierowcą robi bardzo dobre wrażenie. Zaryzykowałbym, iż to największy atut tego modelu. Jest ładnie wykonany, nowoczesny i ma dobrą ergonomię. Duży plus dla DFSK, iż nie wszystkie funkcje sterowane są dotykowo, na tablecie.
Klimatyzacja ma własny, „przyciskowy” panel. Ponadto, przy dźwigni zmiany biegów znajduje się kilka funkcyjnych przełączników.




Na pewno przyda się jeszcze aktualizacja systemu – bowiem jest tu duża niekonsekwencja. Część napisów w menu wyświetlana jest po polsku, a część po angielsku.
Jak jeździ DFSK E5?
Układ jezdny ukierunkowany jest na komfort codziennej eksploatacji. Samochód jest bardzo dobrze wyciszony, często i chętnie korzysta z elektrycznego napędu, ale nie należy spodziewać się po nim ani sportowych osiągów, ani tym bardziej takiego prowadzenia.
Mimo całego weekendu przeznaczonego na testy, nie rozgryzłem kiedy i jak napędzany jest samochód. Przełącznik przy skrzyni biegów sugerowałby, iż jest możliwe włączenie tryby czysto elektrycznego, albo hybrydowego. Jednak w praktyce nie jestem przekonany czy faktycznie tak to działa. Podróżując w trybie elektrycznym na wskaźnikach ubywało paliwa, z kolei w trybie hybrydowym doładowywała się bateria, zamiast w miarę możliwości korzystać ze zgromadzonej w niej energii. Jak więc to działa – uczciwie mówiąc – nie wiem. Na pewno nie jest to intuicyjne, a rozgryzienie wymagało by zagłębienia się w instrukcje, albo przeznaczenie kolejnych dni na testowanie.



Cały układ hybrydowy Plug-In składa się z silnika spalinowego 1.5 o mocy 102 KM oraz jednostki elektrycznej. Na papierze całość dostarcza 218 KM i zapewnia całkiem niezłe wrażenia w postaci przyspieszenia od 0 do 100 km/h w 7.4 sekundy.
Zasięg w trybie elektrycznym to około 60-80 kilometrów według wskazań licznikowych i zależy on oczywiście od stylu jazdy. W zestawie jest ładowarka, którą można ładować samochód z konwencjonalnego gniazdka, co trwać ma od 0 do 100% około 10 h.
Co jeszcze ciekawe, samochód na wyświetlaczu przed kierowca pokazuje nie tylko otwarte drzwi – co spotkać można w wielu innych autach, ale także zakres otwarcia szyb. A to przydatne i może się okazać bardzo cenne. Widoczne jest na zdjęciu w powyższej galerii.
Tabela danych technicznych
Silnik: typ/pojemność/cylindry/zawory – hybryda, benz/1498/R4/16
Moc maksymalna (KM/obr./min) – 102/6000 (218 KM – moc systemowa)
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) – 135/4500
Skrzynia biegów/napęd – e-cvt. 1/przedni
OSIĄGI
Przyspieszenie 0-100 km/h (sek) – 7.4
Prędkość maksymalna (km/h) – 165
WYMIARY I MASA
Dł./szer./wys. (mm) – 4760/1865/1710
Masa własna/ładowność (kg) – 1800/525
Cena – od 153 900 zł (testowany w promocji „ECO Family Bonus” od 127 900 zł)
Naszym zdaniem
DFSK E5 to kolejny „Chińczyk” na rynku. Nie jest to samochód, który kradnie serce już na pierwszym spotkaniu. Wygląd to rzecz gustu. Atutem jest prawdopodobnie wygodna i obszerność wnętrza.
Nie bez znaczenia jest też cena. To najtańsza hybryda Plug-In na polskim rynku – w aktualnej promocji wyprzedażowej, samochód z kompletnym wyposażeniem i bardzo nowoczesnym napędem można mieć już za 127 900 zł.
Najlepsze podsumowanie dotyczącego tego samochodu usłyszałem od przedstawiciela tej marki. Na pytanie czy jest tanio, odpowiada się „JEST TANIO”. A czy jest dobrze? JEST TANIO.
Samochód należy więc rozpatrywać, w zasadzie tylko, z punktu widzenia ceny i tego czy takiego modelu (wielkościowo – napędowego) się potrzebuje.





























