Pojęcie „samochodu budżetowego” to wynalazek XXI wieku. Kiedyś mówiło się po prostu o kategorii aut popularnych. Nieskomplikowanych konstrukcyjnie, przystępnych cenowo, niedrogich w eksploatacji. Takie samochody – od Forda T, poprzez Volkswagena, Citroena 2CV czy Fiata 500 – zmotoryzowały pół świata. Ale dzisiaj nikt by już ich nie chciał. Oczekiwania się zmieniły, sam fakt możliwości dojechania z miejsca na miejsce to już za mało. Eksperyment z „najtańszym samochodem świata”, Tata Nano, zakończył się fiaskiem. Klienci wybierali większe, droższe, ale lepiej wyposażone samochody.
Ewolucja samochodu budżetowego
Najlepszym chyba przykładem ewolucji „samochodu budżetowego” jest Dacia. Marka bez szczególnej tradycji czy długiej historii, utworzona w latach 60-tych, gdy kraje „demokracji ludowej” zamarzyły o masowej motoryzacji. W Polsce, Jugosławii i ZSRR zdecydowano się na współpracę z Fiatem, Niemcy i Czesi postawili na własne modele. Rumuni natomiast zwrócili się do swojego przedwojennego sojusznika – Francji. Nie wyszli na tym źle – dostali licencję na nowoczesny, przednionapędowy model Renault 12. Fiat w tym czasie opychał gdzie się da lekko już podstarzałe koncepcyjnie modele tylnonapędowe, jak 124 i 125. Dacia 1300 była więc postrzegana jako porządne, nowoczesne auto, tym bardziej, iż Francuzi początkowo pilnowali także jakości.
Gospodarka socjalistyczna była w stanie popsuć wszystko, niedługo więc rumuńskie samochody zaczęły się po prostu psuć na potęgę. Mimo to Dacia pozostawała w produkcji przez ponad 30 lat, poddawana coraz bardziej groteskowym modyfikacjom. Pod koniec XX wieku Renault po prostu markę wraz z fabryką wykupiło. Zamiarem Francuzów było produkowanie właśnie samochodów budżetowych, przeznaczonych na tak zwane rynki wschodzące. Pierwsza Dacia „by Renault”, Logan, była istotnie wyjątkowo prosta i dość prymitywna, za to bardzo tania. A Logan MCV, ni to kombi, ni to minivan, był najtańszym na rynku samochodem siedmioosobowym.
Jogger czyli sukcesor Logana MCV
Ale wspomniane już coraz wyższe wymagania klientów sprawiły, iż także Dacia musiała z modelu na model podnosić poziom i wyposażenia, i wykonania. sukcesor Logana MCV, czyli Jogger, to już zupełnie inny samochód, choć zbudowany według tej samej koncepcji. Czy przez cały czas mieści się w kategorii budżetowej, czy już awansował do tzw. mainstreamu? Zależy, jak na to patrzeć. Z zewnątrz oszczędności nie widać, projekt jest bardzo atrakcyjny. Pomimo krótkiej obecności na rynku Jogger przeszedł już poprawki kosmetyczne – związane z nadaniem nowej „identyfikacji wizualnej”, obejmującej zresztą wszystkie modele Dacii. Identyfikacji, trzeba przyznać, bardzo łatwo rozpoznawalnej.
Nowe, duże logo naprawdę rzuca się w oczy. Światła z białymi listwami widać z daleka, cała reszta – szczególnie w ucharakteryzowanej na SUV-a wersji Extreme – robi doskonałe wrażenie. Nie zapomniano choćby o drobiazgach, jak naklejki z danymi geograficznymi, podkreślającymi „wycieczkowy” charakter samochodu. Koordynaty prowadzą oczywiście do Rumunii, w okolice Trasy Transfogarskiej, uważanej za jedną z najpiękniejszych dróg w Europie.
Budżetowe wnętrze
Wewnątrz też nie jest już przesadnie „budżetowo” – owszem, jest dużo czarnego plastiku, ale… nie więcej niż w na przykład Suzuki czy innym Fordzie, o Fiacie nie wspominając. I nie jest to już plastik przetworzony ze wszystkiego, co dało się przerobić na granulki. Fotele są całkiem wygodne, choć tapicerka do wyższej klasy nie należy. Mamy automatyczną klimatyzację, nawigację, bezprzewodowy Android Auto i Apple CarPlay, podgrzewane siedzenia i bezkluczykowy dostęp. Oczywiście, na paru rzeczach oszczędzono – tempomat jest zwykły, nie adaptacyjny. Hamulec pomocniczy jest, owszem, elektryczny, ale bez funkcji Auto Hold i tak dalej. W wersji siedmioosobowej fotele ostatniego rzędu nie chowają się w podłodze, tylko składają do pionu. To pozwala uzyskać całkiem spory bagażnik, ale jeżeli chcemy złożyć także środkową kanapę i wykorzystać pełnię możliwości przewozowych – musimy te fotele po prostu wyjąć i zostawić w domu. A to lepiej robić w dwie osoby, bo są ciężkie i nie wyjmują się zbyt łatwo.
Hybryda – największa zmiana na plus
Jednak największa zmiana to nowa, hybrydowa jednostka napędowa. Jogger miał od początku do wyboru tylko dwa silniki – litrowy benzynowy lub litrowy z fabryczną instalacją LPG, zdecydowany hit sprzedaży. Radziły sobie z niemałym samochodem całkiem dobrze (test tutaj). Stary silnik 1,4 w Loganie MCV był znacznie słabszy. Kiedyś poległ w teście pod pełnym obciążeniem, czyli z siedmioma osobami na pokładzie. Nie dał rady rozpędzić się do 100 km/h. Powtórzyliśmy ten test Joggerem z instalacją LPG i 100 km/h bez problemu udało się przekroczyć po 13 sekundach (relacja w 150. odcinku podcastu Overdrive). Mimo to mocniejszej wersji silnikowej przez cały czas brakowało.
Rozwiązaniem okazała się znana już z Renault Clio czy Captur hybryda oparta na silniku 1,6. To klasyczna hybryda równoległa, z trakcyjnym silnikiem elektrycznym, o łącznej mocy systemowej 140 KM. Autorskim rozwiązaniem Renault jest tutaj system przekładni, który w zasadzie składa się z trzech różnych skrzyń w jednej obudowie. Działa to bardzo sprawnie i oszczędnie. W mieście na prądzie można przejechać ponad 70% dystansu (poziom doładowania baterii widać na cyfrowym zestawie wskaźników). jeżeli ruch jest duży, można przełączyć w pozycję „B”, zwiększającą rekuperację. W normalnych warunkach podróżuje się w pozycji „D”, jak w każdym automacie. A to znacznie zwiększa komfort jazdy. Hybrydowy Jogger jest więc nie tylko najmocniejszy, ale i najwygodniejszy. No i, czemu trudno się dziwić, także najbardziej oszczędny. Na dystansie prawie 1000 km, w mieście i w trasie, średnie spalanie wyniosło 4,4 litra. To już wynik, który każe się zastanawiać nad hybrydą jako alternatywą dla instalacji LPG.
Oczywiście, Jogger Hybrid jest także najdroższy – trzeba na niego wydać jakieś 120 tysięcy złotych. Tyle tylko, iż to przez cały czas najtańszy na rynku siedmioosobowy samochód z napędem hybrydowym. Tego nie oferują choćby Chińczycy.
Tekst: Bartosz Ławski, zdjęcia: Paweł Bielak
Pozostałe testy tutaj
Jeśli podoba Ci się Overdrive i to co robimy, to będzie nam miło jeżeli będziesz nas wspierać za pośrednictwem PATRONITE. Poza naszą wdzięcznością uzyskasz dostęp do dodatkowych materiałów i atrakcji.