Czy trzy są lepsze niż jedna? Czyli test kamery Vantrue N4PRO

1 rok temu

Kamera samochodowa to sprzęt, z którego korzysta już spora część kierowców. Ale czy warto mieć na pokładzie aż trzy kamery? I czy warto płacić za taki zestaw niemal 1700 złotych?

Kamera samochodowa będzie w tym roku prawdopodobnie jednym z popularniejszych prezentów na Mikołajki albo pod choinkę. Nie da się ukryć, iż taki sprzęt ułatwia życie w przypadku wszelkich drogowych konfliktów, spornych sytuacji z policją albo uszkodzeń auta na postoju. Większość kierowców ma jedną kamerę, którą montuje gdzieś w okolicy lusterka wstecznego. To zwykle wystarczy. A może jednak nie do końca?

Vantrue N4PRO to system trzech kamer

Tutaj widać dwie z nich.

Sprzęt, który dostałem do testu, to jedna z flagowych propozycji firmy Vantrue. Estetycznie wykonana i niezbyt duża kamera „główna” ma dwa obiektywy. Pierwszy z nich filmuje, co oczywiste, sytuację przed autem. Drugi jest za to skierowany na wnętrze auta. Nagrywają się więc twarze kierowcy i pasażerów i… wszystko, co robią. Tak, z używaniem telefonu włącznie.

W zestawie jest też kolejna kamera. Wyraźnie mniejsza, służy do zamontowania przy tylnej szybie. Taki zestaw filmuje już adekwatnie cały „świat” dookoła auta. Nikt się nie ukryje, żaden manewr nie zostanie niezauważony. Ale czy to ma sens?

Najpierw kilka słów o sprzęcie

Najważniejsza kamera – czyli ta filmująca drogę przed autem – ma obiektyw Sony Starvis 2. Filmuje w 4K i jakość nagrania jest… zdumiewająca. Nigdy nie korzystałem z kamery, która zapewniałaby tak czysty, wyraźny obraz, również nocą. choćby w filmikach z cyklu „Stop Cham” i tym podobnych, które oglądam nałogowo, rzadko widać tak dobre nagrania. Kolory, płynność – wszystko jest świetne. jeżeli ktoś chciałby poprawić jakość jeszcze bardziej, może dokupić filtr polaryzacyjny. To może ułatwić np. odczytywanie tablic rejestracyjnych w trudnych warunkach.

Łatwość obsługi sprzętu zależy w dużej mierze od tego, gdzie zamontujemy kamerę. Ja zamocowałem ją po prawej stronie przy lusterku, co sprawiło, iż przycisk do zapisywania nagrań zrobił się wtedy dość trudno dostępny. Można radzić sobie jednak inaczej – kamera ma funkcję obsługi głosowej (działa dobrze, ale czasem komunikaty należało powtórzyć), da się dokupić też do niej pilot. Można trzymać go w dłoni (czyli wyjmować np. z półki w podłokietniku) albo przymocować w jakimś punkcie auta, do którego mamy wygodny dostęp.

Doceniam niezłe wykonanie kamery i możliwość wyłączenia samego ekraniku. To ważne nocą albo wtedy, gdy po prostu nie chcemy zwracać niczyjej uwagi i „chwalić” się, iż mamy kamerkę.

Vantrue N4PRO ma być też wyjątkowo odporne na niskie temperatury

Zima nie pozostało aż tak sroga, ale sprzęt podobno bez problemu zniesie choćby temperatury w okolicach minus 20 stopni Celsjusza. Nie tylko się nie zepsuje, ale i będzie dalej nagrywać w trybie parkingowym – i to z trzech kamer naraz. To możliwe dzięki zastosowaniu kondensatora.

Obraz z przedniej kamery w dzień.

Jak wygląda jakość nagrań z pozostałych kamer? Ta filmująca wnętrze radzi sobie bardzo dobrze. Tylna oferuje – co dość oczywiste – gorszą jakość, zwłaszcza po zmroku. Spore znaczenie ma tu także miejsce montażu oraz czystość szyby. W sedanie pozbawionym tylnej wycieraczki sprzęt może napotkać na pewne „utrudnienia”.

Vantrue N4PRO – wady i zalety

Plusem jest z pewnością świetna jakość nagrywania z przodu i wystarczająca w przypadku pozostałych kamer. Wygodna obsługa, możliwość dokupienia adaptera wpinanego pod bezpieczniki (kamera ma wtedy prąd przy zgaszonym silniku), niezła jakość obudowy, a także wygodna aplikacja na Androida i iOS – to kolejne zalety.

Kamera tylna nocą.

Wadą – oprócz ceny, która wydaje się jednak usprawiedliwiona – może być fakt, iż system składający się z kamery przedniej i tylnej oznacza… kable. Przewód biegnący od „głównej” kamery do tyłu przydałoby się jakoś ukryć. Oznacza to zabawę z plastikami i uszczelkami, ewentualnie oddanie auta do specjalistycznego serwisu car audio. Zawodowcy poradzą sobie z tym sprawnie, ale wezmą za to kilkaset złotych.

Kamera na wnętrze i kadr z nieudanej wyprawy po samochód używany (na ekranie autor i autor zdjęć na Autobloga).

Poza tym, nie jestem przekonany do kamery filmującej wnętrze auta. Naturalną grupą użytkowników tego typu rozwiązania są kierowcy przewozu osób, którzy w ten sposób zabezpieczą się przed agresją ze strony pasażerów – i tutaj dyskusji nie ma, kamera na środek jest przydatna (choć wyobrażam sobie, iż niektórzy pasażerowie nie byliby zadowoleni, gdyby dowiedzieli się, iż są nagrywani). W przypadku prywatnego użytkownika argumentem może być szeroki kąt widzenia kamery, który sprawia, iż sprzęt „widzi” w trybie parkingowym kogoś, kto np. kręci się wokół wozu albo do niego włamuje. Tak czy inaczej, to raczej nie dla mnie, bo widzę w „oku” skierowanym na kierowcę też niebezpieczeństwo nagrania dowodów przeciwko sobie samemu.

Przednia w dzień, tyle iż podczas deszczu.

Ale Vantrue N4PRO to sprzęt godny polecenia

Jeśli ktoś nie lubi kabli, ale ma wolną chwilę i garaż do dyspozycji, poradzi sobie z tym, by całość wyglądała porządnie. Sprzęt kosztuje 1699 zł. To niemało, ale jakość jest adekwatna. A nagrania z wnętrza w razie czego wcale nie trzeba pokazywać.

Idź do oryginalnego materiału