W branży transportowej od dawna słychać głosy o kryzysie – do tego stopnia, iż niektóre osoby – choćby ze świata biznesu czy polityki – przestali je traktować poważnie. Czy obecne problemy firm transportowych są realne czy to kolejna „burza w szklance wody”? O komentarz poprosiliśmy Macieja Wrońskiego, prezesa organizacji Transport i Logistyka Polska (TLP).
Spadki, które bolą – „Branża naprawdę dostała po kieszeni”
Maciej Wroński nie ma wątpliwości – tym razem nie chodzi o przesadne narzekanie, ale o rzeczywisty, długotrwały kryzys.
– To nie jest kryzys koniunkturalny, który minie za kilka miesięcy. To kryzys strukturalny wynikający z wcześniejszych decyzji politycznych i gospodarczych, szczególnie w zachodnich krajach UE, z którymi jesteśmy mocno powiązani – podkreśla prezes TLP.
Według eksperta główną przyczyną obecnych trudności nie jest konkurencja ze Wschodu, jak chętnie powtarzają niektóre środowiska.
– To są bzdury. Ten kryzys ma charakter popytowy. Mamy do czynienia z zapaścią gospodarczą w Niemczech, czyli na naszym kluczowym rynku. Gdy maleje popyt – maleje też zapotrzebowanie na transport. – mówi Wroński.
Jak wskazuje prezes TLP, przewoźnicy specjalizujący się np. w obsłudze przemysłu chemicznego notują choćby 30-procentowe spadki. Ucierpiał także transport dla branży automotive – szczególnie tej niemieckiej i czeskiej. W efekcie wiele firm albo się restrukturyzuje albo wręcz bankrutuje.
– jeżeli między Polską a Niemcami mamy w tej chwili w handlu deficyt rzędu 30 miliardów euro w stosunku do ubiegłego roku, to cudów nie ma – nie ma pracy. A jak nie ma pracy, to zaczyna się walka o zlecenia, czyli wojna cenowa. – tłumaczy Wroński.
Dlaczego nikt nie reaguje? „Polityków to nie obchodzi”.
Ekspert nie ukrywa frustracji:
– W tej chwili politycy nie zwracają uwagi na potrzeby gospodarcze. Liczy się polityka, kwestie kulturowe, ideologia klimatyczna. Kryzys? W odpowiedzi słyszymy: jeszcze więcej zielonego ładu.
Jego zdaniem brak reakcji na postulaty branży wynika częściowo z jej własnej winy.
-Branża transportowa ma opinię tej, która ciągle narzeka. Ale my, jako TLP, staramy się przedstawiać uczciwe dane i analizy. A teraz naprawdę mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową – najpoważniejszym kryzysem od lat.
Czego potrzebuje branża TSL?
Wroński nie mówi wyłącznie o problemach – wskazuje też możliwe rozwiązania.
– Nie liczymy na cudowne pakiety pomocowe. Ale państwo mogłoby chociaż przestać nam przeszkadzać – zmniejszyć biurokrację, przyspieszyć procesy administracyjne czy obniżyć koszt pracy.
Według niego jednym z największych obciążeń są składki ZUS i NFZ.
– W sektorze transportowym kierowcy zarabiają choćby 12–16 tys. zł brutto. Narzuty na wynagrodzenia są olbrzymie. Pracodawca ponosi realne koszty utrzymania całego systemu, a tymczasem duża część społeczeństwa – jak rolnicy czy mikroprzedsiębiorcy – nie dokłada się do niego w równym stopniu. – grzmi Maciej Wroński.
Kierowców przez cały czas brakuje – choćby w kryzysie
Choć część firm zmniejsza zatrudnienie, paradoksalnie przez cały czas brakuje wykwalifikowanych kierowców. choćby dziś, w gorszej koniunkturze, gdyby znalazło się 100 tysięcy przeszkolonych kierowców, to firmy i tak by ich zatrudniły. – twierdzi prezes TLP. Problem to brak systemowej polityki migracyjnej oraz niewydolny system szkoleniowy.
A co z Ukrainą?
W mediach dużo mówi się o rzekomo masowym przejmowaniu zleceń przez ukraińskich przewoźników. Wroński tonuje te nastroje:
– Na Ukrainie mamy ok. 30 tysięcy ciężarówek, w Polsce – 600 tysięcy. Skala nieporównywalna. Problem dotyczy głównie firm z Lubelszczyzny i Podkarpacia. Cała reszta branży cierpi z zupełnie innych powodów.
Winny też Pakiet Mobilności
Na koniec prezes TLP podnosi jeszcze jeden istotny wątek – nieudolność egzekwowania prawa.
– Pakiet Mobilności miał ucywilizować rynek, ale w praktyce premiuje szarą strefę. Rzetelni przewoźnicy, którzy się dostosowali, ponieśli koszty. A ci, którzy ignorują przepisy – po prostu zarabiają więcej. To demotywujące.
Branża transportowa rzeczywiście walczy z trudnym okresem. Zmniejszony popyt, rosnące koszty pracy, brak reform i skutecznej administracji – to nie jest chwilowe „pogorszenie nastrojów”. Zachęcamy do obejrzenia pełnej wersji naszego wywiadu z ekspertem w programie MotoFocus TV.