Crossover, który uroczo "udaje" terenówkę. Jaki jest Jeep Avenger e-Hybrid i co pokazał w trasie?

4 godzin temu
Myślę, iż nie jest to samochód, który zachwyci prawdziwych fanów Jeepa, ale jeżeli szukacie zwrotnego crossovera do pomykania po mieście - warto go rozważyć. Nie wybrałabym go na offroad, chociaż zachowuje pewne cechy terenówki, ale jest w nim coś, co sprawia, iż chce się nim wybrać… na przykład w Bieszczady. Jak Jeep Avenger e-Hybrid sprawdził się w takiej trasie? Sprawdziłam.


Gdy go zobaczyłam pomyślałam: "Wow, ale piękny!". Gdy wsiadłam do środka, poczułam się jak w plastikowym pudełeczku. Jeep Avenger faktycznie wyróżnia się ciekawym designem z zewnątrz, ale gdy przyjrzymy się bliżej, nasuwa się myśl, iż to raczej udomowiony, ugrzeczniony mieszczuch, niż gotowy na jazdę przez błoto i piach twardziel.

Mamy tu charakterystyczny dla marki grill, ale w przypadku Avengera e-Hybrid jest on w wersji "soft", czyli delikatnie zarysowana atrapa chłodnicy i do tego całkiem spore logo. zwykle gdy widziałam samochody tej marki, wydawały mi się one groźne, gdy widzę tego Avengera to myślę: Cóż za piękne, subtelne autko.

Przywodzi mi on na myśl Fiata 600, który w moim odczuciu jest bardzo kobiecy i delikatny. Swoją drogą nie tylko w tym aspekcie Avenger e -Hybrid kojarzył się z Fiatem 600.

Design i gabaryty


Nasz zawodnik ma 4 metry długości, niespełna 1.8 metra szerokości i 1.5 metra wysokości, no więc szału nie ma, ale wizualnie wydaje się na pewno większy, niż jest w rzeczywistości. Może to też kwestia lakieru w tym konkretnym modelu? Faktycznie jasny kolor może optycznie powiększać. A skoro o lakierze mowa, to muszę przyznać, iż ten jest przepiękny - doskonale wpisuje się w design Avengera.

Podobają mi się tu również felgi (18 cali w testowanej wersji Summit) i czarne dodatki - dach, lusterka, obwódki wokół reflektorów, przyciemniane tylne szyby. Zdecydowanie dodaje to wyrazistości i charakteru. W testowanym modelu mamy również szyberdach, za co dopisuję plusa, jestem fanką tego typu smaczków.

Wnętrze


O ile z zewnątrz ten samochód zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, o tyle gdy wsiadłam do środka poczułam, iż mój zapał powoli gaśnie. Po pierwsze wydawało mi się, iż siedzę nie w Jeepie, a we Fiacie 600, który testowałam niedługo wcześniej.

Po drugie (ale to wyłącznie osobista opinia) chyba trochę więcej spodziewałam się po Jeepie, niż faktycznie zastałam. Po trzecie, czułam się jak zamknięta w ciasnym, plastikowym pudełeczku, sytuację ratował jedynie otwierany dach.

Cenię sobie w samochodach przestrzeń, a tej tu zdecydowanie zabrakło i nie chodzi o wielkie gabaryty, ale poczucie, iż nie jest się "wciśniętym" do środka. Do tego plastikowe wykończenie, w dodatku łudząco przypominające wspomnianego Fiata, czy Alfę Romeo Junior.

Pojemność bagażnika to 380 litrów. Dla pasażerów siedzących z tyłu również nie było za dużo miejsca. Raczej nie jest to propozycja samochodu dla rodzin z dziećmi. Nie jest to też na pewno samochód w długą podróż po bezdrożach, bo za dużo do niego nie zapakujemy. Ale nie powstrzymało mnie to przed wycieczką z Warszawy na Podkarpacie.

I jeżeli o bezdrożach mowa, to ten samochód bardzo sprawnie radził sobie na nieutwardzonych drogach. W standardzie wyposażenia dostępny mamy również Selec‑Terrain i system wspomagania zjazdu ze wzniesienia, co w tamtejszych warunkach jest zdecydowaną zaletą i niemałym ułatwieniem.

Jak zachował się w trasie?


Mamy tu do czynienia z miękką hybrydą i silnikiem benzynowym 1.2 o mocy 100 KM oraz silnikiem elektrycznym o mocy 28 KM. Do setki rozpędza się w ok. 11,5 s. No i trzeba przyznać, iż przy takiej i wyższej prędkości w środku robi się dosyć głośno. Mówimy tu naturalnie o warunkach na drodze ekspresowej.

Przy wyższych prędkościach czuć, iż raczej nie ma zbyt dużego zapasu mocy, ale wystarczająco dużo, aby sprawnie i w miarę dynamicznie poruszać się autostradą. Test wypadł przyzwoicie. Jeżdżąc nim po mieście nie miałam zastrzeżeń. Sądzę, iż miejskie warunki jazdy najbardziej sprzyjały temu zawodnikowi.

Spalanie jest niezłe. Producent deklaruje 4,9-5.0 l. U mnie w te wartości były następujące: w mieście spalał około 5,8 - 5,9 l. Na autostradzie przy przepisowej prędkości, średnie spalanie było na poziomie ok. 7,8 litra.


Zawieszenie jest tu całkiem miękkie i trzeba przyznać, iż jest on bardzo zwrotny, szczególnie doceniłam to na ciasnych, miejskich parkingach i na wspomnianych wąskich, polnych drogach. W tej wersji mamy również czujniki parkowania i kamerę 360°, co również jest praktycznym dodatkiem.

W przeciwieństwie do tradycyjnych, terenowych modeli Jeepa, Avenger to niewielki, crossover, który z zewnątrz naprawdę dobrze się prezentuje. Kilka osób choćby zaczepiło mnie i powiedziało, iż to bardzo ładny, zgrabny samochód i absolutnie zgadzam się z tą opinią.

Nie jest to samochód, którym wybrałabym się na offroad. W ponowną, daleką trasę raczej też nie. Niemniej świetnie sprawdził się w mieście i to chcę docenić.

Jest kompaktowy, prawie wszędzie da się nim wjechać i zaparkować, co w dużym mieście jest ogromną zaletą, nie pali zbyt dużo, ma interesujący design, połączony z funkcjonalnością, no i na pewno przyciąga spojrzenia.

Poleciłabym go raczej singlom wiodącym miejski styl życia. Cena katalogowa testowanego modelu to 139 500 zł. To dużo czy mało? Cóż, to już zostawiam do indywidualnej oceny.

Idź do oryginalnego materiału