Gdy go zobaczyłam pomyślałam: "Wow, ale piękny!". Gdy wsiadłam do środka, poczułam się jak w plastikowym pudełeczku. Jeep Avenger faktycznie wyróżnia się ciekawym designem z zewnątrz, ale gdy przyjrzymy się bliżej, nasuwa się myśl, iż to raczej udomowiony, ugrzeczniony mieszczuch, niż gotowy na jazdę przez błoto i piach twardziel.
Mamy tu charakterystyczny dla marki grill, ale w przypadku Avengera e-Hybrid jest on w wersji "soft", czyli delikatnie zarysowana atrapa chłodnicy i do tego całkiem spore logo. zwykle gdy widziałam samochody tej marki, wydawały mi się one groźne, gdy widzę tego Avengera to myślę: Cóż za piękne, subtelne autko.
Przywodzi mi on na myśl Fiata 600, który w moim odczuciu jest bardzo kobiecy i delikatny. Swoją drogą nie tylko w tym aspekcie Avenger e -Hybrid kojarzył się z Fiatem 600.
Design i gabaryty
Nasz zawodnik ma 4 metry długości, niespełna 1.8 metra szerokości i 1.5 metra wysokości, no więc szału nie ma, ale wizualnie wydaje się na pewno większy, niż jest w rzeczywistości. Może to też kwestia lakieru w tym konkretnym modelu? Faktycznie jasny kolor może optycznie powiększać. A skoro o lakierze mowa, to muszę przyznać, iż ten jest przepiękny - doskonale wpisuje się w design Avengera.
Podobają mi się tu również felgi (18 cali w testowanej wersji Summit) i czarne dodatki - dach, lusterka, obwódki wokół reflektorów, przyciemniane tylne szyby. Zdecydowanie dodaje to wyrazistości i charakteru. W testowanym modelu mamy również szyberdach, za co dopisuję plusa, jestem fanką tego typu smaczków.
Wnętrze
O ile z zewnątrz ten samochód zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, o tyle gdy wsiadłam do środka poczułam, iż mój zapał powoli gaśnie. Po pierwsze wydawało mi się, iż siedzę nie w Jeepie, a we Fiacie 600, który testowałam niedługo wcześniej.
Po drugie (ale to wyłącznie osobista opinia) chyba trochę więcej spodziewałam się po Jeepie, niż faktycznie zastałam. Po trzecie, czułam się jak zamknięta w ciasnym, plastikowym pudełeczku, sytuację ratował jedynie otwierany dach.
Cenię sobie w samochodach przestrzeń, a tej tu zdecydowanie zabrakło i nie chodzi o wielkie gabaryty, ale poczucie, iż nie jest się "wciśniętym" do środka. Do tego plastikowe wykończenie, w dodatku łudząco przypominające wspomnianego Fiata, czy Alfę Romeo Junior.
Pojemność bagażnika to 380 litrów. Dla pasażerów siedzących z tyłu również nie było za dużo miejsca. Raczej nie jest to propozycja samochodu dla rodzin z dziećmi. Nie jest to też na pewno samochód w długą podróż po bezdrożach, bo za dużo do niego nie zapakujemy. Ale nie powstrzymało mnie to przed wycieczką z Warszawy na Podkarpacie.
I jeżeli o bezdrożach mowa, to ten samochód bardzo sprawnie radził sobie na nieutwardzonych drogach. W standardzie wyposażenia dostępny mamy również Selec‑Terrain i system wspomagania zjazdu ze wzniesienia, co w tamtejszych warunkach jest zdecydowaną zaletą i niemałym ułatwieniem.
Jak zachował się w trasie?
Mamy tu do czynienia z miękką hybrydą i silnikiem benzynowym 1.2 o mocy 100 KM oraz silnikiem elektrycznym o mocy 28 KM. Do setki rozpędza się w ok. 11,5 s. No i trzeba przyznać, iż przy takiej i wyższej prędkości w środku robi się dosyć głośno. Mówimy tu naturalnie o warunkach na drodze ekspresowej.
Przy wyższych prędkościach czuć, iż raczej nie ma zbyt dużego zapasu mocy, ale wystarczająco dużo, aby sprawnie i w miarę dynamicznie poruszać się autostradą. Test wypadł przyzwoicie. Jeżdżąc nim po mieście nie miałam zastrzeżeń. Sądzę, iż miejskie warunki jazdy najbardziej sprzyjały temu zawodnikowi.
Spalanie jest niezłe. Producent deklaruje 4,9-5.0 l. U mnie w te wartości były następujące: w mieście spalał około 5,8 - 5,9 l. Na autostradzie przy przepisowej prędkości, średnie spalanie było na poziomie ok. 7,8 litra.
Zawieszenie jest tu całkiem miękkie i trzeba przyznać, iż jest on bardzo zwrotny, szczególnie doceniłam to na ciasnych, miejskich parkingach i na wspomnianych wąskich, polnych drogach. W tej wersji mamy również czujniki parkowania i kamerę 360°, co również jest praktycznym dodatkiem.
W przeciwieństwie do tradycyjnych, terenowych modeli Jeepa, Avenger to niewielki, crossover, który z zewnątrz naprawdę dobrze się prezentuje. Kilka osób choćby zaczepiło mnie i powiedziało, iż to bardzo ładny, zgrabny samochód i absolutnie zgadzam się z tą opinią.
Nie jest to samochód, którym wybrałabym się na offroad. W ponowną, daleką trasę raczej też nie. Niemniej świetnie sprawdził się w mieście i to chcę docenić.
Jest kompaktowy, prawie wszędzie da się nim wjechać i zaparkować, co w dużym mieście jest ogromną zaletą, nie pali zbyt dużo, ma interesujący design, połączony z funkcjonalnością, no i na pewno przyciąga spojrzenia.
Poleciłabym go raczej singlom wiodącym miejski styl życia. Cena katalogowa testowanego modelu to 139 500 zł. To dużo czy mało? Cóż, to już zostawiam do indywidualnej oceny.