Chińczycy z BYD chcą dominować nie tylko w elektrykach. Właśnie pokazali przełomową hybrydę

3 godzin temu
Premiera BYD Seal U DM, która miała miejsce 7 października, nie może dziwić. I wiele wskazuje na to, iż ten samochód może naprawdę namieszać na rynku.


BYD nie jest największym producentem aut elektrycznych na świecie. Wprawdzie w trzecim kwartale zeszłego roku udało się tej firmie wyprzedzić Teslę, ale to był tylko wyjątek. To właśnie amerykański producent produkuje więcej aut w pełni typu BEV.

Natomiast bez wątpienia BYD jest największym producentem aut zelektryfikowanych, czyli takich, które można ładować z gniazdka. Od 2008 r. powstało dziewięć milionów samochodów elektrycznych i hybrydowych z gniazdkiem tej właśnie firmy.

Dlatego gdy ten koncern wchodząc na europejski rynek, zapowiedział, iż będzie sprzedawać tylko auta elektryczne, byłem mocno zdziwiony. Ale jak pokazał czas, firma gwałtownie zmieniła zdanie. Zresztą to nie może dziwić. Skala wzrostu sprzedaży aut elektrycznych w ostatnim czasie jest dużo poniżej oczekiwań ekspertów.

Drugim powodem decyzji o rozpoczęciu sprzedaży hybryd jest na pewno fakt przyszłych ceł na auta w pełni elektryczne produkowane w Chinach. Hybrydy i auta spalinowe bowiem tym cłom nie podlegają.

Dlatego premiera BYD Seal U DM, która miała miejsce 7 października, nie może dziwić. I wiele wskazuje na to, iż ten samochód może naprawdę namieszać na rynku. Ale od początku. Seal U to duży rodzinny SUV, jego długość to 4.78 metra a rozstaw osi 2.76 m.

Powoduje to, iż w środku zmieszczą się spokojnie cztery, a choćby pięć dorosłych osób. Natomiast bagażnik nie należy do największych bowiem ma tylko 425 l pojemności.

Stylistyka auta jest adekwatnie identyczna jak w pełni elektrycznego Seal U i to zarówno na zewnątrz jak i w środku. Producent na stronie internetowej informuje, iż design tego auta jest, cytując, oceaniczny, ale co interesujące w Chinach to auto nazwa się Song Plus i wcale nie należy do rodziny Ocean tylko do linii Dynasty.

Ale polityka nazewnictwa BYD to temat na cały osoby artykuł. Samochód na pewno może się podobać i bez problemu można sądzić, iż jest to model europejskiego producenta. To zresztą nie dziwi, bowiem szefem designu BYD jest Wolfgang Egger, który długo pracował w Alfie Romeo, a potem w koncernie Volkswagena.

We wnętrzu samochodu najbardziej zwraca uwagę potężny ekran na konsoli środkowej, który typowo dla tej marki możemy obracać z pozycji horyzontalnej do wertykalnej, oczywiście elektrycznie. Na szczęście BYD oprócz tego ekranu pozostawiło na konsoli środkowej podstawowe przyciski do obsługi auta.

Wyposażenie na bogato


To, co cenię w autach z Chin to na pewno bogate wyposażenie. I tak samo jest w tym wypadku. Wszystkie dostępne systemy bezpieczeństwa, ogrzewane i wentylowane fotele, kamery 360°, wyświetlacz przezierny czy bezkluczykowy dostęp do auta. Te wszystkie funkcje są już wliczone w cenę auta. Za nic nie trzeba dopłacać. choćby lakier metalizowany jest standardem. Zdecydowanie to rzecz, której powinni nauczyć się producenci z Europy.

Samochód jest oferowany w dwóch wersjach, różniących się układem napędowym. Odmiana Boost posiada silnik spalinowy o pojemności 1.5 l I mocy 100 KM oraz silnik elektryczny o mocy 200 KM. Natomiast odmiana Design jest dużo mocniejsza. Po pierwsze silnik spalinowy ma 130 KM, a dodatkowo zastosowano dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 368 KM.

Oczywiście ze względu na ograniczenia technologiczne te moce się nie sumują i ostatecznie maksymalna moc systemowa odmiany Boost to 218 KM a wersji Design 325 KM. Obie zapewniają naprawdę dobre osiągi. Słabsza przyspiesza do setki w 8.9 a mocniejsza w 5.9 sekundy.

W obu odmianach zastosowano akumulator o pojemności 18.3 kWh, który realnie zapewni około 60-70 kilometrów zasięgu na prądzie, oczywiście odmiana z napędem na obie osie będzie przejeżdżać trochę mniejszy dystans.

Co ciekawe, baterię tą można ładować nie tylko prądem przemiennym o mocy 11 kW, ale także prądem stałym o mocy 18 kW. To rzadko stosowane rozwiązanie. Znaczy rzadko stosowane w Europie, bowiem w Chinach to adekwatnie standard.

Przede wszystkim komfort


Miałem okazję jeździć tym autem już jakiś czas temu i jeżeli miałbym opisać je jednym słowem, to byłaby nim wygoda. Fotele są miękkie i wygodne, zawieszenie świetnie wybiera nierówności, ale trzeba przyznać, iż dzieje się to kosztem całkiem sporych przechyłów na zakrętach.

W samochodzie jest cicho choćby przy większych prędkościach, a układ napędowy działa bardzo płynnie. Układ kierowniczy nie jest mistrzem precyzji, ale w tym aucie absolutnie to nie przeszkadza.

W końcu ma on komfortowo przewieźć rodzinę na wakacje, a nie bić rekordy czasów okrążeń na torze wyścigowym. Sam napęd hybrydowy jest bardzo sprawny i stara się ograniczyć pracę silnika spalinowego poprzez maksymalne odzyskiwanie energii przy każdym hamowaniu.

Wprawdzie słychać moment, w którym włącza się benzynowe 1.5, ale to absolutnie nie przeszkadza. Także dlatego, gdyż nie towarzyszy temu żadne szarpnięcie. Co interesujące sam silnik benzynowy, który pracuje bardzo cicho, może zarówno napędzać przednie koła jak i doładować akumulator.

Podczas moich jazd po mieście zużycie paliwa oscylowało w okolicy 5 litrów na 100 km. W tak dużym i ciężkim aucie to naprawdę dobry wynik. Oczywiście mowa o sytuacji, w której nie bateria była już praktycznie rozładowana i silnik spalinowy włączał się dość często. Samochód jest wyposażony w układ napędowy czwartej generacji podczas gdy w Chinach oferowana jest już kolejna wersja z napędem piątej generacji.

Charakteryzuje się ona nowym silnikiem spalinowym o sprawności powyżej 45 proc. oraz większą baterią o pojemności 26 kWh, która powinna pozwolić na przejechanie choćby 120 km na samym prądzie. Powinna trafić na polski rynek w przyszłym roku.

Cena czyni cuda


Na koniec oczywiście informacja, na którą wszyscy czekali. Bo przecież tego właśnie oczekujemy od aut z Chin, mają być po prostu tanie. I myślę, iż BYD nie zawiodło oczekiwań. Samochód kosztuje bowiem 170 tys. złotych w wersji z napędem na jedną oś i 210 tys. w odmianie AWD.

Oczywiście, może wydawać się, iż to sporo pieniędzy ale jeżeli popatrzymy na konkurencję, to jest ona dużo droższa, tak naprawdę tylko konkurent z Chin, czyli MG HS PHEV jest tańszy, bowiem kosztuje niecałe 160 tys. Ale to znowu samochód o prawie 15 cm krótszy.

A jak wygląda na tle BYD konkurencja z Europy i z Korei? adekwatnie każdy z modeli takich jak Volkswagen Tiguan, Renault Rafale, Ford Kuga czy Hyundai Tucson to wydatek 200 tysięcy złotych. A te pojazdy konkurują z tańszą odmianą BYD. jeżeli szukamy konkurenta dla wersji z napędem na obie osie, to będzie to np. Mazda CX-60 której ceny zaczynają się od 250 tysięcy złotych.

Należy też zwrócić uwagę, iż w przypadku aut zachodnich producentów musimy jeszcze sporo dopłacić do dodatkowego wyposażenia, które w BYD jest w standardzie. Tak więc hybrydowe BYD jest tańsze nie tylko od hybrydowych konkurentów z Europy, ale także od ich odmian napędzanych tylko silnikami spalinowymi.

Czy będzie hitem sprzedaży? To oczywiście pokaże czas, ale na pewno ma ku temu wszystkie potrzebne cechy.

Idź do oryginalnego materiału